wszystkich bardzo serdecznie w kolejnej, trzeciej części mojej przygody na FO. Poprzednią część znajdziecie tutaj . Mam nadzieję, że nadal będziecie mi towarzyszyć i odwiedzać mój mały, różany ogród.Róże rozpoczęły drugą część sezonu, więc uznałam, że to dobry moment na otwarcie nowego wątku.
Do tytułu wątku dodałam nowe zdanie o małym, różanym raju...Bo to jest taki mój mały raj, mój azyl, miłość i pasja. Niektórym może wydawać się zbyt kolorowy, czasami nawet krzykliwy, ale taki ma właśnie być! Mój ogród ma tętnić kolorami, bo życie nie zawsze jest kolorowe, więc niech przynajmniej ten mały kawałek ziemi cieszy moje oczy wszystkimi barwami tęczy. Takim go właśnie
Wątek bez zdjęć nie może istnieć, więc na dobry początek porcja aktualnych fotek...zapraszam.














Ogród nie istniał by bez moich dwóch Szkodników ogrodowych


A dla wszystkich skrytoczytaczy - róża, wyjątkowa piękność...może ktoś zgadnie, co to za jedna?



I zacznę od "ochów" i "achów" - uwielbiam Twój ogród. Wątek oczywiście dodaję do ulubionych i obiecuję często gościć u Ciebie.
. Niestety będę mogła pozwolić sobie tylko na kilka krzaczków. I nie dość, że nie wiem, co wybrać, to jeszcze stoję przed wielkim dylematem, czy róże zakupić jesienią czy wiosną? Biorąc pod uwagę fakt, iż na moim rodos mam przerwę w dostawie wody w okresie listopad-kwiecień, to nie wiem co zrobić? Myślisz, że jak posadzę kwiatuchy jesienią, to jakoś dadzą sobie same radę wiosną? Sadzenie tegoroczne wystawiło moje nerwy na wielką próbę wytrzymałościową...



