Zapraszam do kolejnej części wątku
poprzednią część znajdziecie tutaj .
Dziewięć lat temu porzuciłam miasto, skądinąd piękne

i mieszkanie w szufladzie i przeprowadziłam się na wieś. Zabrałam ze sobą dorosłego syna i psa sznaucera oraz
dzindziboły M (przebywał akurat za granicą) i zamieszkałam w wiejskim domku z przynależną mu działką szerokości 11 m i długości ok. 0,5 km. Działkę poprzednicy gęsto obsadzili przez lata zwożąc i znosząc co się dało, a przyjmowało się niestety wszystko. Najlepiej świerki, świerczki, liguster i podagrycznik z okolicznych lasów, a jak już wszystko urosło do solidnych rozmiarów (liguster miał pień ponad półmetrowy) i po posesji trzeba było się przedzierać z maczetą postanowili wszystko sprzedać. No i znalazła się głupia, która rzuciła się na ten kąsek nie wnikając w ogród, skoro dom nadawał się do zamieszkania. Oczywiście mimo że wszyscy radzili, żeby zacząć od tynkowania, bo najważniejsze to co widać, ja zaczęłam remont od środka żeby to mnie tu się dobrze żyło. Wszelkie remonty trwają już 9 lat i jeszcze jest sporo do zrobienia. Podczas gdy robotnicy burzyli ściany i wiercili dziury pod instalację CO ja zabrałam się za ogród. Trzech facetów walczyło z zaroślami przez prawie miesiąc i za ogrodzeniem ułożyli wspaniałe zasieki na mamuty. Po dwóch tygodniach ku zdziwieniu przechodzących mieszkańców mojej wioski ukazał się dom

Przestali przerzucać pojemniki z jedzeniem dla bezdomnych kotów, które tu znalazły schronienie i sądząc po warstwie odchodów na jednym z balkonów dobrze, że nie zażądały odstępnego ode mnie
Karczując zarośla i dostosowując glebę do nasadzeń zaczęliśmy przewozić rośliny z poprzedniej działki. Całą ekipą dzieci sadziliśmy właściwie co i gdzie popadnie, bo był listopad i należało szybko wszystko przenieść. Przy pełnym etacie w pracy, urządzaniu i prowadzeniu domu codziennych dojazdach do Krakowa nie byłam w stanie mieć więcej niż jeden ogród. I tak zaczęła się historia wiejskiego ogrodu....
Obecnie oprócz tego że M wrócił, syn przyprowadził ukochaną, a sznaucer stracił życie pod pędzącym samochodem na wiejskiej drodze; mamy psa huskyego, 2 koty, 12 kur i koguta ! Przybyło zabudowań i trochę roślin i ogólnie powiem jest mi tu dobrze
Zapraszam do wiejskiego ogrodu

gdzie od wiosny do zimy coś kwitnie
Dzisiaj tylko trochę kwietnia, bo na wspominanie pozostałych miesięcy przyjdzie jeszcze czas
No to jeszcze kwietniowe niebo
Zapraszam do wiejskiego ogrodu brama jeszcze stara po poprzednikach, ale gościnna
