Otóż w moim skalniaku, zrobił sobie gniazdo (norę czy jak to zwał) jakiś gryzoń. Jest jedna dziurka wejściowa. Na początku zasypywałem ją tylko ale już następnego ranka otworek był odnowiony a kupka piasku leżała pod skalniaczkiem.
Ostatnio pomyślałem - utopię - woda lała się z węża do dziury tak chyba z godzinę. Na pewno znaczna jej część wsiąkła w ziemię ale w końcu zaczęło przelewać się wierzchem otworu więc zaprzestałem. Dziurkę znowu zasypałem. Jeden dzień spokój - pomyślałem, że się udało. Nistety dzisiaj rano otwór znowu odnowiony a co gorsza tym razem chyba i pies namierzył tego łobuza bo próbował się do niego dokopać - wyobrażacie sobie zniszczenia na skalniaku??
Myślałem też żeby może zalać otwór rzadkim betonem - ale to pewnie niewiele by pomogło, bo by sobie zrobił wyjście w innym miejscu i w ten sposób coraz większe spustoszenie w skalniaku

Teraz mi przyszło do głowy, że nasypię do otworu trutki na szczury.
Proszę podpowiedzcie mi jeszcze jakies inne rozwiązania gdyby to zawiodło.
Może wiecie też jak rozpoznać czy to zwykła mysz, czy może jakaś nornica albo jeszcze co innego no i czy to w ogóle ma znaczenie w aspekcie metody zwalczania.
Jedno gniazdo mysz już kiedyś zliwkiwdowałem, gdy rozwoziłem po ogrodzie ziemię, którą przywieźli mi wywrotką a która leżała dłuższy czas w ogordzie na chałdzie - no ale wtedy to było łatwo, bo i tak całą chałdę rozkopywałem.
Nie chciałbym musieć rozbierać całego skalniaka aby gniazdo zniszczyć.
Generalnie gdyby to było gdzieś tak w zwykłej części ogrodu by mi tak bardzo nie przeszkadzało, tak jak nie przyszkadzają mi myszy wśród drewna kominkowego. Ale skalniak to specyficzne miejsce i nie chciałbym mieć go całego rozkopanego, przez gryzonia.
