Wiem skąd jesteś przecież wpisałeś sobie USA w części "skąd". Nie byłem pewny tylko z jakiej części, w końcu inny klimat masz w NY, a inny np. w Miami. Powiem prosto z mostu, akurat ten gatunek palmy, którą posiadasz, jest jedną z najłatwiejszej z palm w hodowli. Powiem, więcej, nie będzie łatwym zadaniem ją uratować, ale dopóki ma przynajmniej jeden zdrowy liść, jest jakaś szansa. Niektóre palmy tracą wszystkie liście, a dopóki serce palmy - czyli to miejsce skąd wyłażą liście, jest zdrowe, palma może się zregenerować. Dobrze, że nie masz ogrzewania podłogowego, większość palm ich nie lubi, gdyż bardzo wysusza powietrze. Teraz stanowisko, południowo - zachodnie, jeśli przez cały rok nie ma dostępu słońca jest ok. Latem lubi być wystawiana na dwór, wystawiałeś, więc też jest ok. Kwestia pozostaje więc podlewanie i to regularne, ale podlewanie musisz dostosować do wysychania ziemi, latem można podlewać obficiej, zimą nieco mniej, ale ziemia musi być cały czas lekko wilgotna - ale nie zalana. Nie wiem, w jakim stanie są korzenie, ale skoro jej nie przelewałeś, powinny być ok., choć na podstawie ich stanu również można trochę powiedzieć o stanie rośliny. Staraj się podnieść wilgotność powietrza wokół palmy, czyli codzienne spryskiwanie, może być dwa razy dziennie, powiedzmy rano i wieczorem, oraz dodatkowo możesz ją postawić na większej, głębszej podstawce wypełnionej wilgotnymi kamykami/żwirkiem, zalanych wodą, ale doniczkę postaw tak, żeby jej dno nie stykało się bezpośrednio z wodą. I to tyle, aha czy w ogóle ją kiedykolwiek nawoziłeś? Okres wegetacji, przynajmniej raz na dwa tygodnie, zimą raz na cztery do sześciu.
Co do różnic klimatu między USA, a PL, to się zgodzę, u nas nie ma takich śnieżyc i 50 stopniowych mrozów.
A i jeszcze jedno, w kwestii wody do podlewania, nie wiem jaką tam wodę macie w kranach, chlorowaną? W każdym razie, jeśli używasz wody prosto z kranu, to lepiej przed podlaniem, niech trochę odstanie, powiedzmy parę godzin.