Punkty sprzedaży roślin - porady
-
- 200p
- Posty: 274
- Od: 12 wrz 2008, o 13:24
Punkty sprzedaży roślin - porady
Założyłam taki wątek, bo wydaje mi sie, że kilka osób handluje roślinami. Gdzieś tak na forum napotkałam coś z tej tematyki, ale może warto to mieć w jednym wątku. Do tej pory nie mieliśmy punktu sprzedaży na miejscu, chcielibyśmy go uruchomić i pojawia sie sporo pytań w związku z tym.
1. Pierwsze to etykiety
Ponieważ mamy sporo wydatków chcemy to zrobić małym kosztem, ale oczywiście nie chodzi mi o marną jakość. Rośliny do tej pory wstawialiśmy do "cudzych" punktów sprzedaży. W każdą skrzynkę wstawialiśmy własne etykiety - jedną wysoką, z podpisem i krótkim opisem warunków wzrostu, tak aby klient mógł sobie poczytać. Zaczęliśmy tak robić, bo punkty nie wstawiały swoich etykiet - chodzi mi o takie duże. Klient nie wiedział co to jest, za doniczkę nie chciało mu sie chwycić i przeczytać. Punktów do których wstawiamy mamy trochę, oczywiscie część ładnie podpisuje towar, ale generalnie etykiet schodzi mi dużo. Tymbardziej, że część po prostu mi ginie w tych punktach - koszt wysokiej etykiety na nóżce to 80gr. Cena jednostkowa nie jest duża, ale sumaryczna jednak jest. Teraz otwierając punkt u ciebie znowu dojdzie mi około 400 etykiet do nabycia.
Wymyślilam, że będę laminowała sama etykiety, tylko chciałam sie zapytać, czy ma to sens. Wiem, muszę kupić zgrzewarkę, ale to jednorazowy wydatek i wcale nie taki drogi. Poza tym folia 125mic, czyli ta gruba, bo musi być sztywna, to koszt 37gr za stonę A4. Jeśli zrobię z tego 4 etykiety to razem ze zużytym prądem niech wyjdzie 12gr + koszt tuszu do drukarki i papieru, ale całość chyba spokojnie zamknę w 20gr. Chyba że o czymś zapomniałam?? Jako nóżki mam całą masę kijków od miskanta giganteusa - wypraktykowane w innych potrzebach spokojnie wytrzymuje rok na powietrzu. Po roku są nowe, z resztą mam ich na kopy. Wyglądają jak bambusowe kijki, tylko powiedzmy sobie, że trwałe przez rok w odróżnieniu od bambusa. Robię w nich nacięcie i wsuwam zalaminowaną kartkę. Czy to ma sens? Drukując zmieści mi się więcej informacji niż pisząc na etykiecie odręcznie. Wydaje mi się, że bedzie to wyglądać dosyć estetycznie, bo o to też chodzi.
I jeszcze jedno pytanie w związku z etykietami, czy tusz z drukarki będzie mi blakł od słońca i czy te zalaminowane etykiety wytrzymują deszcz, czy tylko tak trochę?
Mam jeszcze inne pytania, ale chwilowo nie mam czasu ich napisać. A jak wy sobie radzicie z etykietowaniem roślin.
1. Pierwsze to etykiety
Ponieważ mamy sporo wydatków chcemy to zrobić małym kosztem, ale oczywiście nie chodzi mi o marną jakość. Rośliny do tej pory wstawialiśmy do "cudzych" punktów sprzedaży. W każdą skrzynkę wstawialiśmy własne etykiety - jedną wysoką, z podpisem i krótkim opisem warunków wzrostu, tak aby klient mógł sobie poczytać. Zaczęliśmy tak robić, bo punkty nie wstawiały swoich etykiet - chodzi mi o takie duże. Klient nie wiedział co to jest, za doniczkę nie chciało mu sie chwycić i przeczytać. Punktów do których wstawiamy mamy trochę, oczywiscie część ładnie podpisuje towar, ale generalnie etykiet schodzi mi dużo. Tymbardziej, że część po prostu mi ginie w tych punktach - koszt wysokiej etykiety na nóżce to 80gr. Cena jednostkowa nie jest duża, ale sumaryczna jednak jest. Teraz otwierając punkt u ciebie znowu dojdzie mi około 400 etykiet do nabycia.
Wymyślilam, że będę laminowała sama etykiety, tylko chciałam sie zapytać, czy ma to sens. Wiem, muszę kupić zgrzewarkę, ale to jednorazowy wydatek i wcale nie taki drogi. Poza tym folia 125mic, czyli ta gruba, bo musi być sztywna, to koszt 37gr za stonę A4. Jeśli zrobię z tego 4 etykiety to razem ze zużytym prądem niech wyjdzie 12gr + koszt tuszu do drukarki i papieru, ale całość chyba spokojnie zamknę w 20gr. Chyba że o czymś zapomniałam?? Jako nóżki mam całą masę kijków od miskanta giganteusa - wypraktykowane w innych potrzebach spokojnie wytrzymuje rok na powietrzu. Po roku są nowe, z resztą mam ich na kopy. Wyglądają jak bambusowe kijki, tylko powiedzmy sobie, że trwałe przez rok w odróżnieniu od bambusa. Robię w nich nacięcie i wsuwam zalaminowaną kartkę. Czy to ma sens? Drukując zmieści mi się więcej informacji niż pisząc na etykiecie odręcznie. Wydaje mi się, że bedzie to wyglądać dosyć estetycznie, bo o to też chodzi.
I jeszcze jedno pytanie w związku z etykietami, czy tusz z drukarki będzie mi blakł od słońca i czy te zalaminowane etykiety wytrzymują deszcz, czy tylko tak trochę?
Mam jeszcze inne pytania, ale chwilowo nie mam czasu ich napisać. A jak wy sobie radzicie z etykietowaniem roślin.
-
- 200p
- Posty: 264
- Od: 20 cze 2011, o 19:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Sokołowo
Re: Punkty sprzedaży roślin - porady
Witam, w moim przypadku etykiety blakną ;/ po pewnym czasie kolory roślin na etykiecie nie są takie jak być powinny dlatego trzeba na bieżąco etykiety wymieniać aby nie wprowadzać klienta w błąd
-
- 200p
- Posty: 274
- Od: 12 wrz 2008, o 13:24
Re: Punkty sprzedaży roślin - porady
Rozumiem, że chodzi o druk na etykietach plastikowych, który nie jest zalaminowany. Czy druk zalaminowany blaknie? Szkło nie przepuszcza promini UV, to może folia do laminowania też?
-
- 200p
- Posty: 308
- Od: 30 kwie 2011, o 20:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Stalowa Wola - podkarpacie
- Kontakt:
Re: Punkty sprzedaży roślin - porady
Jeżeli chodzi o takie rzeczy to jedynie drukarka laserowa. Tusz jest mniej wytrzymały. Ja robiłem na drukarce tuszowej i folią cieńszą laminowałem i przez rok spokojnie wytrzymało, ale jeżeli ktoś planuje na dłużej - to laserowa i mocniejszy laminat.
Zdrowy styl życia, zdrowe odżywianie, jak długo żyć, domowe pieczywo - bezchemii.info