Czasami czytam na forum wątpliwości czy uda się uratować jakiegoś storczyka, nigdy nie wiadomo czy się uda, ale warto spróbować. Moje storczyki bardzo ciężko przeżyły zimę, miltonia i cambria odmówiły wszelkiej współpracy i niestety jeden z nich poległ, ale jeden miał basal keiki (tak się chyba nazywa coś co rośnie od korzenia z boku?) niestety nie opisałam doniczek, i po przekwitnieciu miliłam się który jest który. Rosliny macierzystej nie uratowałam, ale keiki wsadziłam do podłoża i bez zmian stało w podłożu ok 2 miesięcy. Kilka dni temu z ciekawości oglądałam go dośc dokładnie a z głównej bulwy idzie maleńskie coś (na zdjęciu)

, czyli roslinka żyje, dalsza ciekawość pchnęłą mnie żeby zajrzeć czy może jakiś malutki pęd kwitowy nie wyrasta spomiędzy liści, pęd nie wyrasta, ale za to ukazał mi się maleńki listek

. Więcej radości mam z tego niż z nowego zakuionego storczyka. Swoją drogą mam mała refleksję, moje serce dość żle znosiło ostatnią zimę i moje storczyki również tak się więc zastanawiam, czy storczyki nie zaczanają chorować wraz z właścicielem????.....
