zakładam ten temat w związku z moją chorobą, chciałam poczytać i poradzić się u tych, którzy być może jak ja też borykają się z takim bólem. Na jesieni podczas grabienia liści w ogrodzie i zbierania jabłek mocno się sforsowałam. W nocy silne bóle nie pozwalały zasnąć. Na drugi dzień ledwo stojąc na nogach poszłam do pracy. Wysiedziałam do godz. 10 i prosto do neurologa. Nie po raz pierwszy przedźwigałam i przemęczyłam się pracami w ogrodzie.
I właśnie płacę za to cenę. Na przepuklinę pracowałam wiele wiele lat, jak mi powiedział neurochirurg, dźwigałam bez opamiętania, nie szanowałam kręgosłupa. Ale kto mógł to przewidzieć? czułam się świetnie, mogłam przenosić góry. Oczywiście miewałam bóle pleców, ramion, szyi, ale po nocy przechodziły. Myślałam, że to bóle po ciężkiej ogrodniczej robocie. A to mój organizm się buntował. A ja niestety byłam głucha.
Po pamiętnej nocy wylądowałam u neurologa, potem u ortopedy, potem u dwóch neurochirurgów w Warszawie.
Diagnoza i namawianie do operacji. Zastanawiam się i jednocześnie coraz bardziej boję. Aktualnie jestem w Konstancinie na rehabilitacji. Nie wiem czy mi pomaga, raz jest lepiej raz gorzej.
Wydaje mi się, że nie ucieknę przed szpitalem.......a najgorzej z psychiką, człowiek się naczyta w internecie o powikłaniach i
