Mam 6-letnią nektarynę. Jej początki były trudne, bo kupiona w supermarkecie długo się nie przyjmowała, nawet przewodnik jej usechł.
W zeszłym roku w wielu miejscach z pnia wypływała przez długi czas gumoza. Było także około dziesięciu spękań kory - jedno, czy dwa duże. Zasmarowałem to maścią ogrodniczą. Z niewielu owoców (skutek majowego śniegu chyba) nie dojrzało w zasadzie żadne - wszystkie zgniły.
W tym roku nowe pęknięcia się nie pojawiały, gumoza była także bardzo niewielka, dosłownie trzy czy cztery niewielkie źródła. Drzewo jest obsypane owocami. Kilka pędów uschło.
Niestety, wygląda na to, że usycha. Owoce nie rosną od miesiąca (są wielkości dużych węgierek), niektóre są pomarszczone. Liście są zwisające, zaczynają żółknąć. Proces ten przebiega dosyć powoli.
Miejsce nigdy nie obfitowało w wodę, ale rosnąca 1m od niego borówka jakoś sobie radzi.
Czy to może być leukostomoza?
Źródła gumozy są na samym dole pnia. Czy w związku z tym drzewo jest do wycięcia?

Sprawa może być o tyle pilna, że w odległości ok. 2m rośnie inna brzoskwinia i boję się, że zostanie zarażona ...
Załączone zdjęcia zrobiłem około tygodnia temu. Dzisiaj liście wyglądają gorzej, u niektórych zieleń robi się co raz bardziej żółta.



Pozdrawiam