
Ale do rzeczy. Na 8 marca dostałam malutką, krwisto czerwoną rózyczkę miniaturkę w doniczce. Po tygodniu nie miała już żadnego kwiatka i wyraźnie wybierała się do różanego raju. Przesadziłam ją do większej doniczki i poobcinałam wszystko co było brzydkie. Stała bidula w domu ledwie żywa, ale przestało jej się pogarszać. Wiosną wystawiłam ją na balkon i tam stała do sierpnia, nie wzbudzając mojego szczególnego zainteresowania, ot bidula na wykończeniu. W sierpniu zauważyłam, że wypuściła jedną dłuższą gałazkę z pąkiem. Jadąc na działkę, zabrałam ją i posadziłam na rabacie w pełnym słońcu. Zakwitła, białym kwiatem wielkości piłki ping-pongowej.

W sobotę, będąc na działce oniemiałam z zachwytu. Krzaczek pięknie się rozrósł, ma ładny zwarty pokrój, 2 kolejne białe kwiaty i 10 pąków

Bardzo mi się teraz ta różyczka podoba i bardzo bym chciała by przetrwała zimę. Jak sądzicie czy są na to jakieś szanse? Co powinnam zrobić by te szanse zwiększyć?