Z temperaturą, szczerze przyznam mam pewien problem, bo jest ona niestabilna. Tak jak widać też po niektórych moich hawortiach, przez dogrzewanie pomieszczenia zaczęły one się trochę wydłużać, no i te jaskrawe przebarwienia...próbuję teraz wprowadzić im łagodną zimę, ale łatwe to w moich warunkach nie jest, przynajmniej postaram się o suche podłoże i lepsze światło. Powolutku wszystkiego się nauczę.
Te nieepifityczne kaktusy mają podłoże kaktusowe z dość ciężkim żwirkiem, 'ciężki' tutaj - znaczy zwarty i trochę gliniasty. Ten kaktus, o którym piszesz Artur przebył u mnie katorgę, bo w pewnym momencie miałam wrażenie, że nadaje się tylko na śmietnik, był już cały brązowy i pomarszczony, mam jednak taką sadystyczną cechę w stosunku do roślin,

że próbuje ratować tak długo, na ile to możliwe, w tym przypadku się udało, ale kaktus na pewno przeżywał ciężkie chwile.
Tu następny pokrak, szczerze przyznam, że go zaniedbałam, na szczęście raczej przeżyje:
W tym roku, zupełnie nieoczekiwanie straciłam haworthie venosa v.granulata, wyciągnęłam z doniczki sflaczałą roślinkę bez życia, nawet kawałka nie dało się osuszyć, a rosła bezproblemowo całe lato...
