Jeśli wątek się rozwinie, nie wytykajmy sobie błędów, a raczej starajmy się poznać przyczynę porażki i zrozumieć, czym grozi grzech zaniechania, hehe.
Przeglądając swoje archiwum, znalazłem kilka zdjęć z takich właśnie sytuacji.
Na pierwszym, wściekły atak zimy 14 Października ub. roku, kiedy ucierpiały moje -, Pelargonie, Coleusy, Skrzydłokwiaty i wiele innych.
Mea culpa, powinienem pamiętać, że mam balkon i słuchać prognozy pogody.

Na drugim 20 Listopad 2005 roku. Jednak sople były taaakie piękne, że jakby i Pelargonii było mi mniej żal. Mea culpa, mea culpa.


A tu już zawiodłem na całej linii i nie spisałem się jako opiekun i jedyny żywiciel roślin.
Senecio cineraria zupełnie usechł (mea maxima culpa!!!). Mimo to, ze względu na dekoracyjny widok i białą barwę, Starzec, całą zimę stał na parapecie okna, aż dostrzegłem w nim ?to coś? i po małej stylizacji zrobiłem fotografię.
Zdjęcie z 24 Luty 2006r. i dziś mnie straszy.


Tutaj, na całe szczęście obeszło się bez ofiar. Widok, jaki zobaczyłem z okna, w Niedzielę, 18 Czerwca 2006r. W nocy przeszła ogromna nawałnica i taki był efekt.
