Witajcie, może ktoś umie rozpoznać co dzieje się z moim jaworem - liście jakby obsychały na brzegach. Martwi mnie to, bo widuje się takie porażone totalnie jawory przy drogach, wyglądają podobnie do zdemolowanych przez kasztanowiaczka kasztanowców. Co robić??
Trochę podobna sytuacja jest na rosnącym nieopodal grochodrzewie:
Czy to to samo co na jaworze?
W takim razie nasówa mi się tylko jedno - zgorzel pędów (phomopsis). Objawy przypominają przemarznięcia mrozowe: brązowe plamy na korze. Plamy rozrastają się klinowo wzdłuż pędu powodując zamieranie rośliny powyżej zakażenia. Kora w miejscu zakażenia pęka, daje się łatwo oddzielić od drewna i zdrowej kory. Pod zmienioną chorobowo korą daje się czasem dostrzec watowatą grzybnię. Po stwierdzeniu objawów należy natychmiast przeprowadzić cięcie sanitarne usuwając porażone i uschnięte pędy. Na pędach wieloletnich, częściowo żywych, można próbować ratować większą część rośliny usuwając ostrożnie chorą korę i natychmiast opryskując Topsinem M 70 WP lub Sportakiem Alpha 380 EC. Należy jednak pamiętać przy tym o najwyższej ostrożności, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się grzyba na inne rośliny.
Jeżeli jest tak, jak przedstawiłem to wyżej, to jest właśnie ta choroba.
Jeżeli nie, to musisz bardziej opisać jak to wyląda. Wtedy będziemy działać coś dalej.
No niezła masakra ;-) W takim razie chyba przesadziłem z tą chorowitością pędów - pooglądałem sobie zdjęcia zgorzeli w necie i u mnie na pewno tak źle nie jest. Ale jutro poprzyglądam się wszystkiemu dokładnie - przynajmniej wiem już na co zwracać uwagę. Póki co dzięki za pomoc.
Jestem znowu. Pooglądałem te pędy i porównałem ze zdrowymi drzewami - przesadziłem wczoraj, nie ma chyba wyraźnych powodów do narzekań. Po porównaniu z innymi drzewami widzę, że efekty, które mnie martwiły to po prostu uroda młodych pędów. Natomiast na spodniej stronie liści widzę delikatne, jakby półprzejrzyste muszki (podobne opanowały ostatnio brzozy, ale brązowienie liści na brzozach nie występuje). Objawy na jaworze zaczęły się na dolnych gałęziach i wędrują w górę drzewa, ale trzymają się raczej północnej strony korony. Nie wiem co jeszcze mógłbym dodać...
Mam nadzieję, bo obok stoi kilka kolejnych jaworów, a to co widuję przy drogach wygląda przerażająco. To co napisałeś o odpadającej korze też ;-)
Drzewo jest jednak spore, rośnie w tym miejscu od lat i nie było z nim takich problemów. Zazwyczaj jawory atakował u mnie grzyb czerniak, ale wielkiej szkody nie wyrządzał. Dzięki za dobre chęci - pozostaje mi czekać, bo i tak drzewo jest za duże aby je opryskiwać w całości.