Witajcie i dzięki za miłe słowa. Za oknem -20 , nakarmiłam rodzynkami kosy na balkonie i wracam do cudownego świata róż.
Leszku, podobna kompozycja była u mojego śp Wujka-ogrodnika. To było piękne wejście do domu, szpaler szałwi czerwonej dalej szpaler bukszpanu miniaturowego i ostatnie piętro tworzył szpaler czerwonych róż wielokwiatowych. Wejście było od południowej strony a u mnie jest od północnej, jedna strona jest niemal całkowicie zacieniona. Dlatego moje wejście nie jest symetryczne.W dodatku zaraz za płotem sąsiad ma wjazd i chciałam trochę się zasłonić różami pnącymi.
Zabeczko! Ze stojakami do róż było tak: kiedy róże zaczęły puszczać kilkumetrowe pędy pochylały się na wjazd na podwórko. Mąż zagroził, że jak mu nie przestaną szorować po karoserii to "naostrzy panienkę i wszystkie róże poprostuje". Mając w pamięci podpory z francuskich rosariów, wyrysowałam jaka mi potrzebna, wyliczyłam , że potrzebuję 6sztuk i udałam się do znanego zakładu w okolicy. Pan majster popatrzył, stwierdził, że to kosztuje 3tys zł. Wydawało mi się to za drogo. Któregoś marcowego 2009 dnia robiąc marchewkowe zakupy na targu zobaczyłam młodego , przemokniętego człowieka, który sprzedawał barierki i jakieś balustrady. Zagadnęłam czy zrobił by dla mnie te podpórki. Pan nie miał pojęcia o czym mówię więc zaprosiłam go do domu, poczęstowałam herbatą i pokazałam rysunek. Ustaliliśmy szczegóły, grubośc pręta, wysokości itd. Po kilku dniach otrzymałam telefon, że koszt to 900zł. Zrobione zostały bardzo ładnie, ze swej strony pan pod każdy pionowy pręt dał poziome blokady aby stojaki nie zapadały się w ziemi. Mam pięć okrągłych i jeden prostokątny, większy pod wiciokrzew.
A to fotka z tegorocznej wystawy róż w Warszawie
