Chciałbym opisać wam mój problem prosząc o pomoc co z tym z zrobić.
Przejąłem działkę rod (góra śmieci, chwasty itp.).działka nieużywana wiele lat.
Wynająłem profesjonalną firmę ogrodniczą do przekopania działki, wyrównania i zasilania trawy. Wyglądało obiecująco. Przez 10 dni w czasie suszy jezdzilem co 2 dni i za każdym razem dwukrotnie obficie podlewałem konewką. Po 10 dniach przez 8 dni były mocne opady deszczu, więc nie podlewałem. Po 18 dniach od zasiania trawy, przyjeżdżam i okazuje się, że mam równiutkie pole lebiody i lekko przebijającą się trawę . Sąsiedzi mówią, że lebioda rośnie od 4 dni, a już jest do kolan. Dodam, że wcześniej były na działce różne chwasty, ale nie lebioda. Zadzwoniłem do firmy z informacją co się stało. Dowiedziałem się, że jeśli młodziutką lebiode się skosi i opryska to jest szansa, że już nie wyrośnie. Niestety firma przyjechała dopiero po tygodniu od mojego telefonu i poinformowała mnie , że trzeba to zrobić od nowa. Dzisiaj jestem umówiony, żeby się dogadać co dalej. Macie jakieś propozycje czy można coś z tym zrobić? Na dzień dzisiejszy lebioda rośnie od 13 dni. Dopiero wróciłem z wakacji więc nie wiem jak to dzisiaj wygląda? Czy wyrwanie tych tysięcy korzeni coś da? Czy trzeba wszystko zrobić od nowa? Myślę czy może po prostu kosić do września, żeby się nie rozeszła do sąsiadów, a na wrzesień zrobić wszystko od nowa.
Czy waszym zdaniem to podlega pełnej reklamacji? Firma uważa, że lebioda wyrosla od suszy mimo, że nie ma jej nigdzie dookoła i wcześniej u mnie też nie było? Czytałem, że mogły być zanieczyczone nasiona trawy. Co radzicie?

