Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Zdjęcia naszych ogrodów.
Awatar użytkownika
Madziagos
-Moderator Forum-.
-Moderator Forum-.
Posty: 4351
Od: 10 kwie 2012, o 21:44
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

Jeszcze pamiętam świeczki na choince, ba, nawet sztuczne ognie, mam nadzieję, że wiesz, o które mi chodzi. Samorobne łańcuchy z bibuły i kolorowego papieru, malowane szyszki, cukierki no i te malowane bombki. Na szczęście jeszcze trochę ich zostało. Niby można teraz kupić ładniejsze, ale mam wielki sentyment właśnie do tych starych. Ozdoba wieńcząca choinkę też była u mnie nazywana szpicą.

Kaszel, katar i cała reszta pozostałości pomęczy Cię pewnie kolejne kilka tygodni i sama przejdzie. W Polsce są takie krople do nosa, nazywają się Metmin, poszukaj zamiennika francuskiego, rękę bym sobie dała uciąć, że Ci pomoże.
Z pozdrowieniami, Magda
Moje wątki Moje drogi... Aktualny
Awatar użytkownika
pelagia72
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 8014
Od: 2 mar 2009, o 21:09
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Pomorskie

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

Jurku
Merde :roll: Myślałam ,żeś zdrów jak rydzyk :!:
A może to na podłożu alergicznym. :?
Nie możesz sam wymazu zrobić :?: ;:65
Ale w le jardin szalałeś :lol:
Super ,że znalazłeś kwiatki.
Chyba gąsienica mała pogryzła przylaszczkę.
Ślimaki się głębiej schowały.
Kiedyś i u nas był taki szpic ,potem się stłukł.
Na choince wata i anielski włos taki ze sreberka.
Madzia ma super ,że pamięta świeczki ,ja tylko z opowieści.
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami"
Moje linki
Awatar użytkownika
slila1
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 6383
Od: 18 maja 2009, o 19:05
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Cieszyn

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

Jurku, to bardzo przykre, że choróbsko nadal Cię nęka. Pogoda i u nas dosłownie zwariowała. Choinka stała u Ciebie do aż do maja, no to chyba jesteś rekordzistą. W domu rodzinnym rozbieraliśmy drzewko zwykle około połowy stycznia, bo pomimo tego, że zawsze była to jodełka, to igły zaczynały się szybko sypać...
Madzia przypomniała o sztucznych ogniach wieszanych na choince, my nazywaliśmy je zimne ognie i tato zawsze je zapałką zapalał. Oczywiście wisiały też cukierki w kolorowych papierkach, pierniczki i cukrowe laski.
No oczywiscie, Agnieszko, że wata na gałązkach też była, sama ją tam rozkładałam. Ale nie pamiętam na domowej choince ozdób papierowych, natomiast w przedszkolu i szkole podstawowej lepiliśmy papierowe łańcuchy i wieszaliśmy na dużej choince.
Pozdrawiam Lidka "Jest mowa kwiatów tajemna i cicha". Wincenty Pol
Moje wątki.
Moja działka cz.9
Awatar użytkownika
Locutus
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 12189
Od: 17 kwie 2010, o 16:48
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
Kontakt:

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

@ Madziagos – na świeczki jestem zdecydowanie za młody. Sztuczne ognie owszem, pamiętam, ale na choince się ich u mnie nie wieszało… Łańcuchy z kolorowego papieru robiliśmy na plastyce czy innym zetpete w szkole – i potem przynosiłem je do domu, by szpeciły choinkę (szpeciły, bo powiedzmy sobie szczerze, że talentu plastycznego to ja nie mam za grosz). Pociągnięte złotą farbką prawdziwe (chyba sosnowe) szyszki też pamiętam z choinki moich rodziców. Też mam spory sentyment do dawnych baniek choinkowych i sporo ich od moich rodziców wziąłem. Niektóre już przekroczyły pięćdziesiąt lat… Co do ozdoby wieńczącej choinkę – u mnie był to szpic rodzaju męskiego… Co do kaszlu i kataru – pojutrze będzie równo miesiąc jak mnie męczy… Po dwóch tygodniach czekania aż samo przejdzie, po których nastąpiły dwie nieskuteczne antybiotykoterapie jestem nastawiony niezbyt optymistycznie co do dalszego rozwoju sytuacji. Co do kropli do nosa – po pierwszej sesji leczenia zostały mi takie z mieszanką kortykosteroidów i antyhistaminików. Nie pamiętam, żeby mi jakoś szczególnie pomagały… Zresztą… Jeśli mój organizm ma to paskudztwo sam zwalczyć, to chyba nie powinienem mu sterydami przeszkadzać…

@ Pelagia
– też myślałem, że jak skończę drugą terapię, to będę zdrów jak rydz, niestety jak tylko odstawiłem sterydy, objawy wróciły jak bumerang… Trudno mi uwierzyć w podłoże alergiczne – dlaczego nagle miałbym dostać alergii na cokolwiek w wieku lat trzydziestu siedmiu, jeśli nigdy wcześniej tego typu problemy mnie nie prześladowały? Wymaz pewnie mógłbym sam sobie zrobić, ale nie sądzę, że przychylnym okiem patrzono by na to jak puszczam kasę instytutu na analizę mikrobów z własnego nosa… W ogrodzie szalałem znów wczoraj, bo deszcz odwołali – i tym razem przyciąłem robinię i koniklecę (a żona jabłonkę i budleję). Obrobiliśmy też trochę te pocięte gałęzie – co się nadaje do pomielenia, zostanie zmielone i pójdzie na kompost jak pogoda pozwoli, co się nie bardzo nadaje, pocięliśmy i wywaliliśmy do śmietnika. Z kwiatków też się cieszę… Lubię jak jest kolorowo w ogrodzie. Co do tego kto podgryzł przylaszczkę – nie mam zielonego pojęcia, za rękę/odnóże/stopę nie złapałem. Aczkolwiek myślę, że kilkanaście stopni ciepła, nawet w nocy, to jest temperatura przy której ślimaki mogą ze snu zimowego się wybudzić. Waty i włosów anielskich na choince nigdy nie miałem – ani swojej, ani tej u rodziców, którą pamiętam z dzieciństwa.

@ Slila
– irytuje mnie to choróbsko, oj irytuje… Z tą choinką do maja – raz się zdarzyło… Jeszcze jak mieliśmy mniejszą choinkę, więc w sumie mogła stać nie wadząc nikomu… A że oboje z żoną uwielbiamy choinkę, to strasznie przeciągaliśmy z jej składaniem… Teraz, z tą dużą, nie ma takiej opcji. Jeśli nie poskładamy choinki, to nie będę miał miejsca na moje wiosenne wysiewy doniczkowo-skrzynkowe. Choinka sztuczna ma ten plus, że się nie sypie (w każdym razie nie tak jak prawdziwa – bo przy ubieraniu i rozbieraniu zawsze trochę igiełek a nawet gałązek poleci)… Jeśli chodzi o sztuczne ognie (które znam, choć – jak już wspominałem w odpowiedzi do Madzi, gdzie wspominam również i o papierowych łańcuchach – na choince się ich u mnie nie wieszało, podobnie jak nie wieszało się artykułów spożywczych ani waty) – też znałem je pod nazwą „zimne ognie”, z czym wiąże się zabawna (w każdym razie obecnie mnie śmieszy, bo wtedy do śmiechu mi zdecydowanie nie było) anegdota. Otóż pamiętam jak jako bodajże czterolatek chciałem sprawdzić, czy naprawdę, zgodnie z nazwą, zimne ognie są zimne. Skutek: poparzona dłoń i wycie, które pewnie po parter było słychać. :;230 Wracając do papierowych ozdób – moja matka robiła całkiem ładne ozdoby z kartonu, kolorowych celofanów, nici i koralików, trochę ich na mojej choince wisi…

Pozdrawiam!
LOKI
Awatar użytkownika
Karo
-Administrator Forum-.
-Administrator Forum-.
Posty: 21810
Od: 16 sie 2006, o 14:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Centrum Polski
Kontakt:

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

Jaka piękna choinka! ;:111
Bardzo przypomina moją z dzieciństwa.
I bombek wiele starodawnych i ten szpic to był PRL-owski styl.
Bardzo miłe choinkowe wspomnienie a i dziewczyny uruchomiły fajne wspomnienia.
Na grubszych częściach gałązek świerka przypięty były klipsy z ''oczkiem" na kolorowe świeczki .
Nie zawsze trzymały pion...
Palić można było tylko w obecności dorosłych.
Znam z autopsji pożar choinki z tego powodu u mojej cioci . Kuzyni uważali się za starszych i zapalali świeczki bez nadzoru a lameta podobnie jak igiełki świerka niewiele potrzebowały by zapłonąć - wystarczyła iskra i już ... a potem firanka bo najczęściej choinka stała blisko okna....

Martwi mnie Twoje zdrowie :(
Wyjście na prostą jest długotrwałe ale nie watpię, że lada chwila pokonasz tę ostatnią słabość.
Trzymaj się i walcz Jurku, ściskam Cię serdecznie ;:167 ;:113 ;:79
KaRo - Administrator Forum
??? Pytania do Ekipy...
? KaRolinki
Awatar użytkownika
Madziagos
-Moderator Forum-.
-Moderator Forum-.
Posty: 4351
Od: 10 kwie 2012, o 21:44
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

U mnie w domu świeczki i sztuczne ognie na choince paliło się tylko w obecności Taty, poza tym były pochowane poza zasięgiem niepowołanych rąk.
Na szczęście :;230

W sumie to nie pamiętam, czy ta ozdoba nazywała się szpic czy szpica. Wszystko jedno, może to był obojnak.

Zauważyłam, że u ludzi i u zwierząt po większych infekcjach utrzymuje się przez kilka tygodni nadwrażliwość błony śluzowej dróg oddechowych, która objawia się nadmierną produkcją śluzu, który płynąc po gardle drażni receptory kaszlu. W takim przypadku krople sterydowe czynią cuda, dodatkowo podane do nosa, czyli domiejscowo nie obniżają odporności. Ja bym popróbowała. Jeżeli się uspokoi, to znaczy, że to to i nie ma tam już bakterii. Jeżeli się zaostrzy, to znaczy, że dalej coś tam jest. Ale to ja bym tak zrobiła na sobie. Możesz popróbować powdychać napar z tymianku. Dobrze działa na konie z RAO, więc u człowieka z zawalonymi zatokami też pomoże. Trzeba naparzyć tego w garze i wdychać, głowę zakrywa się ręcznikiem żeby jak najwięcej szło gdzie trzeba a nie w atmosferę.
Z pozdrowieniami, Magda
Moje wątki Moje drogi... Aktualny
Awatar użytkownika
Locutus
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 12189
Od: 17 kwie 2010, o 16:48
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
Kontakt:

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

@ Karo – dzięki za uznanie dla mojej choinki, mam z niej niesamowitą radość. Baniek mam sporo dawnych po rodzicach, ale jeszcze więcej całkiem nowych – bo szczęśliwie stare wzory nie poszły w zapomnienie i ciągle robi się piękne ozdoby choinkowe w tradycyjnym stylu… Niektóre wzory produkowane są bez przerwy od lat, inne po przerwie wracają do łask i znów stają się modne… Zwrócę uwagę na jeden śmieszny przykład: tę bańkę (klik otwiera zdjęcie) moja matka kupiła w prezencie swojej matce w 1969. roku z pierwszej w życiu wypłaty. Natomiast tę (klik otwiera zdjęcie) lśniącą nowością kupiłem w tym roku. Wzór malowania się nieco zmienił, ale ewidentnie dmuchane toto było w tej samej formie co pięćdziesiąt trzy lata temu… Ze światełkami (elektrycznymi) wiąże się kolejne nieodmienne świąteczne wspomnienie: matka zawsze wołała ojca, by je założył, a ojciec zawsze dawał wyrazy niekłamanego „zachwytu”, pomstując pod nosem na gordyjskie węzły, w które się jakimś tajemniczym sposobem lampki zawsze leżąc w pudle zdołały poplątać… Co do zdrowia – mnie bardziej ono irytuje niż martwi… Miałem tydzień zwolnienia lekarskiego, potem dwa tygodnie urlopu i w najbliższy poniedziałek wrócę do pracy znowu chory i tylko na pół gwizdka wypoczęty (bo jednak jak człowieka jakieś choróbsko podgryza, to nie wypoczywa pełną gębą)… W każdym razie dzięki za ciepłe słowa. ;:196

@ Madziagos
– właśnie wyobraziłem sobie szpic niebinarny. :;230 Kaszel u mnie nie z samego łaskotania po gardle przez spływające z zatok gluty – zalega mi coś w dolnych drogach oddechowych tak, że czasami mi w piersi cała orkiestra dęta gra, a to co odkrztuszam konsystencją jako żywo żelki Haribo przypomina... Ze sterydowymi kroplami do nosa jest ten problem, że część się wchłania bezpośrednio przez śluzówkę nosa, a reszta spływa do gardła i wchłania się w układzie pokarmowym… No nic… Poczekam i zobaczę, co się będzie działo…

W ogóle to się chcę podzielić najdziwniejszą sytuacją, jaka mi się w życiu przydarzyła. Po pierwszej w nocy obudziło mnie jakieś takie przestraszone ni to wycie ni to szczekanie psa (mówiąc szczerze, w pierwszej chwili byłem święcie przekonany, że to w piersi mi tak gwiżdże i nawet rozpaczliwie próbowałem coś odkrztusić, żeby przestało). Wkurzyłem się niemiłosiernie, szybko się odziałem, wypadłem na werandę, by zlokalizować, którego z sąsiadów ochrzanić, że swojego futrzastego przyjaciela zostawił na noc na polu i, napotykając pełne wyrzutu spojrzenie sąsiada zza płotu, obudzonego tak jak ja, zorientowałem się, że pies – spore bydle pokroju wyżła – znajduje się u mnie i biega na wszystkie strony jak opętany, czyniąc mnie więźniem własnej chałupy. Teren mam ogrodzony, a ogrodzenie mierzy minimum metr sześćdziesiąt. Furtka była zamknięta. WTF? Na spadochronie go ktoś do mnie do ogrodu zrzucił? Kapitan Kirk go teleportował z pokładu USS Enterprise? Nie rozumiem. Nic nie rozumiem, za Chiny Ludowe.

Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
Awatar użytkownika
pelagia72
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 8014
Od: 2 mar 2009, o 21:09
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Pomorskie

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

Jurek
No nieee ,chyba nasi ''sąsiedzi'' do Ciebie się przeprowadzili :;230
Ciekawa jestem jakim cudem pies się do Was dostał :lol:
U mojego Brata na Antypodach raz komuś ujadał pies /w dzień/ i reakcja była taka ,że właściciel boi się wyprowadzić czworonoga :;230
Niestety dopiero po zapłaceniu mandatu nie napadają na nas obce psy przy własnej furtce :evil:
Mam nadzieję ,że u Ciebie to był wypadek jednorazowy. ;:108
Madzia mądrze radzi z tymiankiem ,żadne zioło nie ma takich właściwości przeciwwirusowych.
Tylko chyba dość ciężko dostać ,coś mi się obiło o uszy ,że na liście wycofanych ziół jest.
Dla tego mam własny ,co prawda rachityczny. ;:224
Bańka z lat 60 - tych unikat :!:
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami"
Moje linki
Awatar użytkownika
Locutus
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 12189
Od: 17 kwie 2010, o 16:48
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
Kontakt:

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

@ Pelagia:

No właśnie my też byliśmy bardzo ciekawi jakim cudem ten pies się dostał, zwłaszcza że ewidentnie była to droga w jedną stronę, bo wydostać się już nie potrafił… W końcu, zrobiwszy obchód ogrodzenia późnym porankiem, chyba wpadliśmy na to jak to się stało. Otóż u jednych sąsiadów do ogrodzenia przystawiony jest stół, a do stołu ławka. Ci sami sąsiedzi od strony ulicy mają ogrodzenie raczej symboliczne – coś koło 60 cm wysokości. No i wystarczy, że ten wyżeł wałęsał się po dzielnicy, zobaczył kota, instynkt myśliwski zadziałał – i popędził za sierściuchem… Przeskoczył ogrodzenie sąsiadów, korzystając z ławki i stołu jak ze schodów przeskoczył i nasze – po czym kot zwiał przez kolejne ogrodzenie, a pies znalazł się w potrzasku, bo skok na metr sześćdziesiąt bez podpórek był zupełnie poza jego zasięgiem…

Też mam nadzieję, że był to wypadek jednorazowy, że głupie psisko się tyle strachu najadło, zrozumiawszy, że jest w potrzasku, że już nigdy więcej do mojego ogródka nie zawita.

Co do hałaśliwych psów – sąsiad (ten sam, co wczoraj patrzył na mnie z wyrzutem, myśląc, że to mój pies go obudził) kiedyś próbował swojego wilczura o szóstej rano wypuszczać do bez nadzoru do ogrodu. Ale dał się przekonać, że to kijowy pomysł.

Jeśli chodzi o psy agresywne puszczane samopas – gdy jeszcze mieszkałem u rodziców, pod koniec liceum i na początku studiów pewne bliżej niezidentyfikowane leniwe patafiany z naszego bloku miały zwyczaj przy kiepskiej pogodzie zamiast wychodzić z psem na spacer przed siódmą rano po prostu go wypuszczać z mieszkania i bloku, żeby biegał sobie samopas… Wielki labrador… Ileż on mnie nerwów kosztował… Zawsze mnie obszczekiwał, zawsze była to wojna psychologiczna – bo choć s**łem pod siebie ze strachu, musiałem mu pokazać, że się go nie boję, też na niego wrzasnąć i tupnąć, żeby odskoczył na większą odległość – i pamiętać te atrakcje będę do końca życia.

Tymianek we francuskiej kuchni jest niezwykle popularną przyprawą, więc w każdym sklepie go dostanę.

A co do bańki z 1969 – jest ich trzy, komplecik, różnią się kolorem kapturka… Mam jeszcze kilka innych równie starych jak nie starszych.

Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
Awatar użytkownika
Karo
-Administrator Forum-.
-Administrator Forum-.
Posty: 21810
Od: 16 sie 2006, o 14:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Centrum Polski
Kontakt:

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

wielki labrador… Ileż on mnie nerwów kosztował… Zawsze mnie obszczekiwał, zawsze była to wojna psychologiczna – bo choć s**łem pod siebie ze strachu, musiałem mu pokazać, że się go nie boję, też na niego wrzasnąć i tupnąć, żeby odskoczył na większą odległość – i pamiętać te
Labrador to jedna z psich ras absolutnie niegroźnych dla człowieka!
Nigdy by Cię nie ugryzł, nawet gdybyś mu niechcący nadepnął na ucho :D
a i głos wydaje z siebie sporadycznie.
Naprawdę, wiem o czym piszę, od dekad mieszkają z nami labradory ,
i nawet męczące towarzystwo niemowląt nie mających rozeznania co można a czego nie wolno czynić zwierzęciu i natrętnych małych dzieci znoszą ze stoickim spokojem.
To musiał byc 'mieszaniec podwórkowy' , z pewnością nie labrador :wit

Zdrowiej Jurku ;:168
KaRo - Administrator Forum
??? Pytania do Ekipy...
? KaRolinki
Awatar użytkownika
Madziagos
-Moderator Forum-.
-Moderator Forum-.
Posty: 4351
Od: 10 kwie 2012, o 21:44
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

Potwierdzam, labradory to jedyne psy, które są absolutnie niegroźne dla człowieka.
Spotykam dwa albo trzy na trasach biegowych i nawet im się nie chce zaszczekać, podczas kiedy wszystkie inne psy na sam mój widok dostają szajby.

Może ten, który dostał się do Twojego ogrodu został tam zwyczajnie wpuszczony.
Najpierw jakoś wydostał się ze swojego podwórka, a potem jakiś przechodzień, nie wiedząc dokładnie do kogo należy zwyczajnie wpuścił go do Ciebie?

A odnośnie pozostałości po infekcjach dróg oddechowych to tak na prawdę jedynym lekarstwem jest czas i odpoczynek.
Cała reszta to półśrodki i wspomaganie, czasem dość skuteczne i przynoszące ulgę.
Z pozdrowieniami, Magda
Moje wątki Moje drogi... Aktualny
Awatar użytkownika
Locutus
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 12189
Od: 17 kwie 2010, o 16:48
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
Kontakt:

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

@ Karo – o rasach psów wiem mniej-więcej tyle co o obrzędowych śpiewach Czukczów, więc bardzo możliwe, że był to labradoropodobny mieszaniec (a moje niewprawne oko od labradora właściwego nie było w stanie go odróżnić). Z drugiej jednak strony, jak to mawiają psiarze, nie ma złych psów, są tylko źli właściciele – i skoro da się zębatą mordę na nóżkach w stylu pitbulla czy bullteriera ułożyć tak, by był słodziutkim pieszczochem, to obstawiam, że i labradorowi da się zwichrować psychikę tak, by został psim psychopatą.

@ Madziagos – ten tajemniczy przechodzień musiałby psa przez płot przerzucać, bo furtka była zamknięta na klucz… Dopóki nie zrobiliśmy obchodu ogrodu i nie znaleźliśmy tego stołu i ławki przystawionych do płotu od strony sąsiadów, mówiąc szczerze rozważaliśmy nawet i taką wersję, że ktoś nam psa wrzucił przez płot (bo sytuacja była zgoła absurdalna). Teraz jesteśmy przekonani, że musiało stać się tak jak to opisałem w poprzednim poście. Zwłaszcza że ten wyżeł / wyżłopodobny zwierz lubi nawiewać swoim właścicielom i już go niejednokrotnie wałęsającego się po dzielni widziałem… W tym jeden raz z trzema metrami łańcucha zwisającymi z obroży i ciągniętymi po ziemi… Co do infekcji dróg oddechowych – no cóż, wczoraj była miesięcznica pierwszych objawów, a odpoczynek niestety kończy się już jutro, a pojutrze znowu do roboty – kaszląc, kichając i prychając.

Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
Awatar użytkownika
pelagia72
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 8014
Od: 2 mar 2009, o 21:09
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Pomorskie

Re: Ogródek doktora Lokiego ? cd...

Post »

Jurku
Ciekawe opowieści o piesach :lol:
Właśnie chciałam to samo napisać - wszystko zależy od ułożenia.
Labladory też lubię. :D
Ciekawa jestem ,jak wypuściliście winowajcę z posesji ;:224
Kiedyś powitał nas na własnym podwórku Husky ,a raczej krzyżówka z urwanym fragmentem łańcucha.
Pod bramą drewnianą da się wcisnąć :lol:
Był wystraszony i nie agresywny.
Jedni sąsiedzi dalsi trzymają biedaka ciągle na łańcuchu i często wyje...
To super macie z tymiankiem :D
To życzę aby gluty ustąpiły i aby Loki miał zdrówko końskie w Nowym Roku ;:196
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami"
Moje linki
Zablokowany

Wróć do „Mój piękny ogród. ZDJĘCIA OGRODÓW”