
Zakładam sobie wątek-pamiętnik, ku pamięci moich roślinek, o które nieustannie walczę

Zbieram kwiaty, których już nikt nie chce,co za tym idzie walczę ciągle z jakimś badziewiem, w domu mam nieustanny kwiatowy oiom, metodą prób i błędów a zazwyczaj błędów próbujemy się dogadać.
Po dłuższym czasie znalazłam to forum i o losie ! doczytałam, że większość rzeczy robię źle

Ale zamierzam przeczytać je do końca i za kilka lat przedzierać się przez mój dom z maczetą

Jakiś czas temu odwaliło mi totalnie na punkcie storczyków i zaczęło się zbieractwo ->
Gruby z OBI za piątala :


"Wymieniony" za słuchawki do telefonu :



Epipremnum , pięć doniczek, zabrane z zimnej, ciemnej i złej klatki schodowej :
Zalało mi pół mieszkania po przeprowadzce..najpierw gutacją a potem z doniczek bez dziurek wylało się bliżej nieokreślone śmierdzące coś.
Na prędkości przesadziłam w za duże doniczki, więc modlę się , żeby się nie zbuntowało.Do mniejszych niezbyt mogę przesadzić bo mi spada ze ścian ;)



Zamiokulkasy, zgarnięte ze słonecznego balkonu, porośnięte tarcznikiem. Ze trzy lata dochodziły do siebie i szukały miejsca w moim domu. W miarę się ogarnęły w miejscu najbardziej beznadziejnym z możliwych i zaczynają puszczać pędy. Na wiosnę czeka je przesadzenie.


Tu drugi pod samym prawie sufitem w tle za cissusem .Puszcza sobie nowe pędy właśnie. Cissusa wielbię szczerze i obsadziłabym nim wszystko, a o dziwo nigdzie nie mogę go kupić i nikt go nie chce wyrzucić


Moja królowa badziewności



Wiem, że trudno je utrzymać w domu, ale mam do nich szczególną słabość. Może przeżyje.. a może znajdę kiedyś palmę, która polubi te warunki.

Maluszek z przeceny:


hoja klatkowa.. (prawdopodobnie carnosa) nie dotykam panny foszastej. Miesiąc już prawie stoi i nie umiera..także szanse są, że nie umrze. Przejechała do mnie 300km, kilka liści ma zdezelowanych, jak przyjechała to była prawie czarna i myłam ją dobre 2 godziny ;)

Fikusy cztery. Jeden, bo Pani się wyprowadzała, drugi bo coś tam.. wszystkie w tarczniku turbo. Myłam po jednym listku i płakałam

Wyjątkowo foszaste towarzystwo, gubiło liście do gołych gałęzi, jeden przestawiony z kąta za radą forumowicza wypuścił mi w miesiąc 60 listków !




Ten idzie w zaparte i nic nie wypuszcza.. ale przestał masowo gubić liście, więc jaram się jak niewiadomoco


ten też łysiał na potęgę, pleśniał, no cuda wianki wyczyniał.

A tu towarzystwo, które rośnie sobie na parapecie w misie z wodą. Marzy mi się syngonium , ale coś czytałam, że trujące mocno jest, a wiem, że niebawem może ktoś go się pozbędzie.. no i tak się waham.

a tu paprotka w keramzycie a w tle dwa mikroskrzydłokwiaty, które czekają na przesadzenie do wody.

I ekipa storczykowa, czyli moje sałaty, które zbierają się do życia..
tego złapałam w momencie wynoszenia na śmietnik :

Ten ma jeden korzonek i walczy w keramzycie:

tego sama ubiłam i od niego zaczęło się moje storczykowanie


I jedyny rasowiec.. Liodoro




Rocznicowy:


i totolotkowy. Kupiłam za trójkę w totka co by na nim testować hydro itp ale jakoś tak stoi..

Mam jeszcze kilka storczyków w trakcie przeróżnej reanimacji testowej, dwa na których znalazłam kilka wełnowców i stoją w izolatce


Także tak..
Lecę czytać forum dalej i szukać informacji odnośnie polepszania bytu moim towarzyszom.
Gdyby ktoś w czeluściach forum odnalazł ten wątek i miał jakieś fajne rady, triki, sugestie, cokolwiek - Przyjmę z wdzięcznością !
a tu wszystkie zdjęcia :

https://www.fotosik.pl/u/iskraiskra