Elu, nie wiem jak to się stało, że wcześniej do Ciebie nie zawitałam. Mijałyśmy się w ogrodach u przyjaciół, ale jakoś nie wiem czemu nic u CIebie nie napisałam. Przypominam sobie, byłam u Ciebie, ale bez wpisu, chyba zanim się zarejestrowałam. Ogród masz uroczy, a ile w nim pracy, żeby mieć wszystko tak zadbane. Wielki szacunek.
Zaczynam czytać Twoją historię, trochę tak od końca i na pewno się jeszcze odezwię.
Zapraszam do siebie, choć umnie nie zobaczysz takich cukiereczków jak u siebie
MARZKO-fajnie ,ze podoba Ci się u mnie i witam Cię serdecznie,masz rację pracy jest zawsze dużo, ,ale po zimie zostało mi nawet nie pół ogródka ale teraz trochę inne kwiaty nadrabiają,zapraszam częściej
Elu, paczuszka poszła, mam nadzieję, że jutro dojdzie. Skoro do Marysi (Maski) w jeden dzień doszła, to do Ciebie też powinna. Rarytasów tam nie będzie,no i nie dałam rady podpisać, na PW napiszę co poszło.
Elu to zdrówka Ci życzę. Poczęstowałabym Cię soczkiem z malin zeszłorocznym, jeszcze trochę mi zostało. Na przeziębienie w sam raz Ja bardzo rzadko choruję, ktoś musi tych słabych moich facetów leczyć Tym razem jednak i mnie dopadło, więc na działkę jedziemy w weekend. I znowu tydzień mnie tam nie ma.... jak ja Ci zazdroszczę, że możesz być na swojej non stop. Tak pięknie i kolorowo masz, że czasami zastanawiam się gdzie te Twoje ubytki by się zmieściły, jak taką różnorodność pokazujesz na zdjęciach Może mój ogródek kiedyś też będzie taki kolorowy...
Pozdrawiam, Kasia {Nie pytaj świata dokąd zmierza, bo nie daj Boże Ci odpowie[...]Co ma przeminąć, to przeminie. A co ma zranić do krwi zrani [...]} Kawałek zielonego marzenia
@ ElleBelle ? Tak szczerze mówiąc, nie wiem, czy znajdę miejsce przechowywania datur, które uchroni je przed przędziorkami... Wprawdzie przed przeprowadzką pozbyłem się wszystkich zainfekowanych roślin (większość z nich cholera wzięła, ale były ze dwie, które infekcję przędziorkami jakoś znosiły ? niestety nie mogłem sobie pozwolić na zachowanie rezerwuaru tych małych paskud, z którego rozpełazłyby się później na inne rośliny, tym bardziej, że wyhodowałem sobie szczep odporny na wszystkie środki przeciwprzędziorkowe, jakie istnieją), ale nic nie gwarantuje mi, że nie przywieje mi nowych przędziorków... Co do hortensji ? to, że są niekłopotliwe, to ja widzę ? ogród, który ?odziedziczyłem? po poprzedniej właścicielce był kompletnie zapuszczony, a hortensje ? bez żadnej, najmniejszej nawet opieki, bez podlewania, bez nawożenia, bez pielenia, bez walki ze szkodnikami ? kwitną jak najęte.
KASIU- w moim skomplikowanym przypadku to soczek nie pomoże tylko musi być antybiotyk i jest Oj uwierz mi że wszystko się zmieściło i był prawdziwy busz a teraz pustych kawałków ogródka nie pokazuję ,albo zastawiam je doniczkami Tak nie bardzo byłam w ogródku bo padało i było zimno,ale teraz idę na obchód
LOKI-nie wiem tyle lat hoduję datury i nigdy przędziorków nie miałam,mszyce tak ona musi być przechowywana w zimnym i może wtedy nic jej się nie czepia.Wierzę że mogłeś się zniechęcić,ale teraz jak masz swój ogródek wyjść wieczorem i zapach cudowny
GOSIU-ten różowy ja mam ponad 30 lat,bo przywiozłam go sobie od mojej mamy Oczywiście go obcinam bo bym już nigdzie go nie wstawiła.ale chucham i dmucham na niego.Ostatnio miał tarcznika to pół dnia zmywałam liście,zabawa była super