Maju wczoraj odważyłam się i zrobiłam pisemną listę róż. Na 64 szt 18szt jest do wykopania i 3 szt które mają status ledwo zipiących. Więc albo im się uda albo nie. Niestety czasami tak bywa. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem stało się i już; a na puste miejsca trzeba kupić nowe. Może nie od razu ale powolutku znów zapełnię rabaty.
A petunie zagapione od Uli . Dziś dokupiłam fioletowych Dla mnie to świetne rozwiązanie bo z doniczkami nie za bardzo sobie radzę. Zapominam o podlewaniu. Na rabatach wolniej wysycha ziemia.
Jacku, Izo przeczytałam wasze opinie i aż się zaczerwieniłam

Dziękuję. Dumna jestem jak paw, mam nadzieję, że woda sodowa nie uderzy mi do głowy

Ale tak na poważnie takie słowa jeszcze bardziej mobilizują do pracy i utwierdzają w przekonaniu, że warto poświęcać wiele czasu na pracę w ogrodzie i nie jest to czas stracony. A ja jestem szczęściarą bo nie robię tego z przymusu czy z obowiązku, lecz z czystej przyjemności. Jeśli chodzi o tą moją konsekwencję niesadzenia i kupowania wszystkiego co oczy w szkółce zobaczą to wynika ona z tego, że na własnej skórze sprawdziłam, że nie ze wszystkimi roślinami (mam tu na myśli przede wszystkim byliny) sobie radzę i nie wszystkie rośliny chcą rosnąć w ciężkiej gliniastej glebie, która raczej nie może być spulchniana i przekopywana ze względu na wyłożone kamyki. Więc by nie narażać się na niepotrzebne koszty i frustrację sadzę tylko te rośliny które dobrze u mnie rosną i się sprawdziły. Np szałwie i niektóre odmiany żurawek. Po drugie uświadomiłam sobie (dość późno), że chciałabym by mój ogród w miarę możliwości stanowił pasującą do siebie całość Dotarło do mnie, że o wiele lepiej prezentuje się kilka roślin z jednej odmiany niż kilka różnych. Wynika z tego, że nie wiele mam z kolekcjonera.
PS Jacku uwielbiam czarno-białe fotografie. Nasunął mi się pomysł by zrobić kilka takich zdjęć