Wiem! Wiem, o czym mówisz! Ja jadłam cukierki (5 kilo co najmniej do zrzucenia, ale niespecjalnie mnie to martwi), nauczyłam się pić herbatę, na samym początku pucowałam garnki na błysk. Teraz wszystko wraca do normy- słodyczy nie jem (nigdy wcześniej nie lubiłam dużo), garnki już nie lśnią- i żyję. Mam więcej czasu, bo nie przerywam pracy w ogrodzie, aby zapalić. Wciąż jestem z siebie dumna. I chyba tak, jak pisała Iza- to nie boli tak strasznie

Najbardziej mnie bolała myśl, że już nigdy więcej- i co ja ze sobą zrobię? A dzięki oszczędnościom (dodatkowa motywacja- niezwykle silna) ogród mi się naprawdę rozbuja
