Mariolko - tak się nam udało grzybobranie, chociaż nie jest to rekordowe. Kiedyś zebraliśmy z M za 3 godz. 25 kg grzybów 1 klasy. Teraz też wypadło super. Jak widać zresztą .
Lilu - tak , masz rację - kotka Misia to straszna pieszczoszka i ogromnie lubi ciepło. Uwielbia też przebierać łapkami leżąc na kolanach pani. A w moim ogrodzie tak już być musi - i dla oka i dla ciała. To przyciąga wszystkich.
Anulko - oj tak, grzybki były super. A że już były pierwsze przymrozki w górach, to grzybki zdrowiuśkie i apetyczne. A ja uwielbiam robić z grzybami i jeść. Mam znajomych, którzy też bardzo lubią grzyby ale nie mają czasu zbierać, więc się z nimi dzielę.
Izuniu - tak, tak, to wynik twojej mobilizacji i dzięki Ci za nią. Ja też będę miała w przyszłym roku pyszne truskaweczki. 
  
  A kręgosłup się wyleczy przez zimę. :P Dla mnie praca z grzybami to czysta przyjemność. Ja lubię wszystkie grzyby a szczególnie zapiekanki z grzybami - pychota. :P 
Kryseczko - a ja to nic nie robiłam i same mi wyrosły, taka niespodzianka natury, chyba za brak chemii w ogrodzie, a były też kozaki, gołąbki no i kanie.Kiedy grzyby czyści się przy zbieraniu to nie ma aż tak dużo pracy z nimi. A uszka z własnymi grzybami w barszczu  to niebo w gębie. 
  
 
Karuś - może chodzi o to, że na chwilę moczą się w wodzie a potem na sitku z dużymi oczkami pod kran i silnym strumieniem wody przepłukać - czasem też tak robię. No a co do jedzenia to nie jem ich tylko ja ale także obdarowywuję nimi znajomych i wiekowych już sąsiadów. A poza tym to wszyscy zachwycają się właściwościami leczniczymi grzybów chińskich czy japońskich a nasze wcale nie są gorsze. Tylko nikt się jeszcze na nich nie poznał. Może to i dobrze, bo pewno już by ich nie było. 
  
 
Naleweczko - to wszystko są grzyby jadalne. Niejadalnych nie ma sensu zbierać - niech rosną dalej tam gdzie się pojawiły.A ja zbieram grzyby od urodzenia i znam się na nich nie najgorzej - dowodem jest to, że nadal żyję. 
  
  Co zaś do zwierzaków to nie kopią i nie ryją z czego się bardzo cieszę. :P