O! Znów tyle pięknych zdjęć
Hibiskusy syryjskie bardzo ładne, zwłaszcza ten łososiowy. Ratibida columnifera to to samo co Ratibida meksykańska? Dostałam dwie sadzonki z taka nazwą. Właśnie zaczyna kwitnąć.
Jurku
Dziękuję. Też podejrzane mi się wydało.
Absolutnie genialny masz ciemny słonecznik - cudo
Raz udało mi się takie mieć ,jeszcze w Sopocie.
Kocanka też piękna. Powoje bardzo lubię i ostatnio mnie zawiodły.
Oset jest dziki Ojjj ,jak się rozsieje będziesz miał kłujące rozetki wszędzie.
Raz uległam jego pięknu i miododajności...
Chciałam Cię zapytać jeszcze o coś nieogrodniczego.
Jak myślisz ,jako zawodowiec ,czy to możliwe ,żeby patogeny /wirusy przetrwały w lodowcu i po roztopieniu były aktywne
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
@ Jarha – dzięki za uznanie. Hibiskusy – z wyjątkiem tego białego w czerwone ciapki – są z siewu. Tak, Ratidibida columnifera zdecydowanie bywa określana mianem meksykańskiej, zwłaszcza, że jej angielska nazwa to „Mexican hat”… Miałem już w zeszłym roku, ale w pewnym momencie niechcący wypieliłem (piękny korzonek miała, niczym dziwaczek czy inna marchewka). Byłem na siebie wściekły. Moja żona chyba jeszcze bardziej, bo to ona koniecznie chciała tę roślinę… Od razu odkupiłem sadzonkę, a tej wiosny jeszcze ponowiłem siew… O dziwo ta z siewu zakwitła prędzej od tej z sadzonki, która dopiero ma parę liści…
@ Pelagia – spece od teorii spiskowych bywają naprawdę przezabawni. Słonecznik też mnie zachwycił. Kocanki w tym roku też nadzwyczaj udane… Jeśli chodzi o powojowate – wszystkie je uwielbiam bez wyjątku… Florian Silesia ostatnio mówił mi, że powój czy kielisznik uważa za wredne chwasty, a ja się nie mogłem nadziwić, bo mnie i jeden i drugi zachwycają, a kielisznika nawet sam siałem (i rozpaczałem, gdy nie wyrósł, a potem cieszyłem się, gdy jakieś ptaszki go przyniosły i jednak zagościł w moim ogrodzie). Co do ostu – zależy czy masz na myśli oset zwisły (Carduus nutans), którego pokazywałem tu parę postów temu – w takim razie odpowiedź brzmi: sam go siałem dziewięć lat temu i od tej pory nigdy nie znikł z ogrodu, rozsiewa się sam, a ja tylko późną jesienią jego rozetki przesadzam na miejsce, gdzie mi nie będzie przeszkadzać – czy może ostrożeń lancetowaty (Cirsium vulgare), który pokazałem wczoraj – w tym wypadku nie siałem, sam się przyplątał, ale w sumie ładny, więc zostawiam… W zeszłym roku był w innym miejscu i osiągnął tam dobre dwa metry wzrostu, aż się nadziwić nie mogłem… W tym roku w nowym miejscu wzrostu już bardziej standardowe rozmiary ma. I w odpowiedzi na Twoje ostatnie pytanie: tak, jak najbardziej wirusy czy bakterie mogą przetrwać w lodowcu (albo na przykład wiecznej zmarzlinie) i po rozmrożeniu wznowić procesy życiowe jak gdyby nigdy nic…
Jurku
Tak ,chodzi mi o Cirsium vulgare. Ojjj
Jeszcze mamy takie piękne osty bylinowe ,które mają mega długie /jadalne /korzenie.
Potem latają ''koty'' futrzane po całej wsi
Ratibida jest bardzo oryginalna ,ale osobiście byłam zawiedziona wielkością kwiatów.
Może u Ciebie większe są
Powój dziki z biało - różowymi kwiatkami kojarzy mi się z dzieciństwem.
Ptaszki przyniosły mi nasionko dzikiego bluszczu i teraz mogę zwalić na nie ,jak Z. się czepia.
Nie do wiary Skubańce jedne ,jak żaba
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
Ogrodowe kolcoki fajne są. Właśnie przed chwilą znów spędziłem pięć godzin podlewając ogród i oczywiście udało mi się golenią wkomponować w jedną z opuncji. Aż mi piszczel zapiszczała. Miałem kolców do wydłubywania, oj miałem. Co do ratibidy – ta kolumienka około czterech centymetrów długości ma u mnie. Bluszcz moja żona tępi bezlitośnie. Mnie nigdy nie przeszkadzał, ale też i nie zachwycał mnie jakoś szczególnie, więc jej pozwalam tępić… A powoje są piękne i koniec.
Jerzy A miało paść na Romów
Musisz jakąś chorągiew zainstalować nad opuncją.
Krzywdę sobie zrobisz. Najgorsze są złamane końcówki cierni ,które potrafią zostać...
Ojj zbierałam przed laty kaktusy i wiem co to za ból.
To kwiatostan ratibidy u Ciebie większy.
Szkoda ,że jeszcze większy nie może być ,bardzo ozdobny jest.
Z bluszczami to zabawna rzecz ,mój Z. histerycznie nie znosi pnączy /jakiś uraz ma/
Jego mina na widok doniczki z hederą ostatnio w markecie - bezcenna.
Ale wiesz musi być równowaga w przyrodzie ,wet za wet ,gołębie Jego kontra moje bluszcze
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
Z tą opuncją jest problem taki, że zaczyna wystawać nad ścieżkę niestety… I jeszcze nie wiem co z nią zrobię, bo żona na pewno nie pozwoli na żadne drastyczne kroki…
...właśnie wróciłem z tygodniowego wyjazdu do kraju przodków (i tyłków) i straszniem ciekaw co tam nowego w ogródku…
Ogród ma się dobrze, kolejne rzeczy zakwitają… A w kraju przodków zdecydowanie sobie nie wypocząłem, bo dręczył mnie upał. Niewiele skorzystałem, przez większą część dnia leżałem bez ruchu i marzyłem, żeby ta tortura już się skonczyła…
Witaj Loki, miejmy nadzieję, że szybko odpoczniesz po tym urlopie w Pl
Miło się ogląda Twoje fotki, ten półpełny złocień bardzo ładny. Ja jakoś nie mam do nich ręki, co kupię to przepadnie. W tym roku dwa ubiegłoroczne nabytki mi padły, tzn. jeden reanimuję w doniczce podzielony na sadzonki (coś tam od korzeni odbija), a drugi niby rośnie, ma nawet już od półtora miesiąca pelno pąków które się nie rozwijają lecz zaczynają żółknąć
Jurku
No widzisz ,pecha miałeś z tym nadupałem.
A ja w nocy zbierałam ślimaki w czapce wełnianej z pomponem /poprzedniej przeziębiłam się/
7 - dem gradusów to trochę przeginka. Papryki schowałam do domu.
Ze szklarni wydobyłam trzy metrową fasolkę ,te wcześniej posadzone do gruntu ledwo żyją.
Podziwiam piękną kocankę i cynie oraz powoje.
Zwłaszcza żółty jest ciekawy.
Opuncja /ale wielka/ wystająca na zdjęciu z cyniami rozbawiła mnie.
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
@ Jarha – Już jako tako odpocząłem, klimatyzacja hula, da się żyć. Pokazany na zdjęciu złocień to jeden z niewielu, które wyszły z nasion… Już od kilku lat mi towarzyszy…
@ Pelagia – Ano miałem pecha z upałem… Połowy miejsc, które planowałem odwiedzić, nie odwiedziłem, bo nie miałem siły się ruszyć… U mnie fasole mają się dobrze, za to słoneczniki dopadła jakaś choroba lub szkodnik, nie mam pojęcia co to jest, ale więdną i usychają tak jakby nagle zostały w ogóle odcięte od dostępu do wody… Kocanki zresztą ta sama choroba dopadła i już ich nie ma (tamtą fotkę wykonałem w dniu wyjazdu do Polski)… Co do wilców – zawsze staram się mieć ich jak najwięcej i zawsze wyrasta i zakwita tylko niewielki odsetek z tego, co oryginalnie próbowałem otrzymać… Co do opuncji – nie jest mała, ale to cynie biją absolutnie wszystkie rekordy. Tak wielkich cynii nie miałem nigdy w życiu, najwyższe z nich dobijają do półtora metra.
U mnie też susza i na deszcz się nie zanosi.
Zdjęcia jak zawsze perfekcyjne portrety roślin, kwiatów.
Zauroczy mnie kwiat Trojeści krwistej.Bardzo ładnie i ciekawie wygląda
Nie wiem jakim cudem, ale ogród przetrwał mój tygodniowy wyjazd do Danii – a było codziennie powyżej 30°C, zero chmur i słońce… Zero strat… Nawet niecierpki balsamina nie uschły… Uff… BTW, też bardzo lubię trojeść…