W ogrodzie jeszcze mokro...a już bym gnała do roboty
Chociaż, prawdę mówiąc, nie wiem, co jest najważniejsze i najpilniejsze

i w dodatku możliwe do zrobienia w ciągu jednego dnia...

na pewno nawozy...a poza tym - nie wszystkie rabaty posprzątane; tak naprawdę wylizałam tylko te najważniejsze, czyli różane, a reszta tylko tak z grubsza - oczyszczone z liści itp. Bo zdzieranie darni musze sobie już zostawić na czas po powrocie...
A poza tym - wszechobecny bałagan! Osoby, które mają letnie domy, potwierdzają to - kiedy się przyjeżdża na krótko zimą i wczesną wiosną tylko po to, by zrobić najwazniejsze rzeczy - nie ma czasu na posprzątanie po sobie (poza tym np. woda zakręcona) i powoli robi się w ten sposób straszny nieporządek w domu i w zagrodzie. Nie wspominając już o tym, że w tym "zrobieniu się" mój M jest po prostu Mistrzem...Bardzo mnie to męczy i odbiera połowę radości...chociaż nie jestem bynajmniej perfekcyjną panią domu...
Aniu
Mirka - tak, faktycznie kwiatków juz jest sporo

a nie mogę się doczekać na rozkwitnięcie wszystkich tulipanów, które sadziłam jesienią bez opamiętania...sama jestem zaskoczona, bo wylazły wszędzie

Moja córka bardzo je lubi - a nie przepada za różami - więc musi coś mieć swojego, jak przyjedzie:)
Marysiu - no na szczęście poczekały!
Edytko...ja chyba też jestem juz za stara...

A serio - no cóż, tak wyszło

kiedyś zdecydowałam się na pracę na własny rachunek, która między innymi ma to do siebie, że jest nieregularna i czasem przychodzą okresy, w których życie nabiera niezwykłego przyspieszenia

Ale na szczęście są też takie, kiedy odpoczywam...czasem z konieczności
Ewa, no i ja też mam taki dylemat odnośnie Chopina...Chociaż nie...dylematu właściwie nie mam, bo mimo wszystko nie rozważam wyautowania; to jest moja największa i najstarsza róża i kiedy rozkwitnie - jest ogromnym krzakiem obsypanym kwiatami, ale faktycznie delikatna niesamowicie i do tego u mnie łapie wszystko, co się da: plamistość, mączniaka...a już skoczki po prostu ją uwielbiają...
