Witam Cię
Madziu 
Dziękuję za odwiedzinki
Grusonik dziękuje za komplement
Niestety z ratowanej szeflerki pozostał już tylko czubek .Nie wiem,czy choć on zdoła utrzymać się przy życiu

,ale nie wyrzucę go,póki całkiem nie padnie ,tak jak reszta,która poddała się i zgniła.Od dwóch dni nieśmiało rozgrzewają się moje kaloryfery i temperatura w pokoju podskoczyła do 18-19 stopni.Może cieplejsze powietrze dobrze mu zrobi.
Z tą butelką,to też niezły patent,ale przy zbyt niskiej temperaturze to chyba niewiele by pomogło,chyba,że odizolowałoby się całą doniczkę od zimnego parapetu.Na pewno zapamiętam jednak ten sposób na przyszłość.
Wiolciu,Celinko,Reniu,Elu,Dorotko i AniuAgnieszko

Ten kaktusik bardzo mi się spodobał ,ale jak zobaczyłam w innych kaktusowych watkach jak potrafi zakwitnąć,to musiałam go sobie sprawić-może i mnie obdaruje kiedyś kwiatuszkiem ? Meksykanina dołączyli gratis ,i choć był nawet dość zabawny,to nie przypadł mi do gustu i musieliśmy się rozstać

Kaktus siedział w mokrym torfie,z którego już go oswobodziłam.Na podstawie miał kilka podejrzanych,ciemnych plamek (chyba od nadmiaru wilgoci),które posmarowałam zawiesiną grzybobója.Teraz,przez pewien czas,pozostanie bez ziemi,a później posadzę go do suchego żwirku i przezimuję na chłodno ,bez podlewania.Mam nadzieję, że te zabiegi wyjdą mu na dobre
AnnaAgnieszka pisze:szeflerka już się korzeni, ale wyczytałam, że ją tylko wiosną powinno się ukorzeniać

Ale miejmy nadzieję, że coś mi wyjdzie jak już ją ciachnęłam
Więc klamka zapadła!?No to mocno trzymam za nią kciuki!Kurcze-musi się udać,i to już o mnie chodzi ,tylko o roślinkę,ale ponieważ przed cięciem była w dobrej kondycji (nie tak ,jak moja przygarnięta bieda),to szanse są spore

Będę czekać z niecierpliwością na dobre wieści od Ciebie,AniuAgnieszko
