Witajcie.
Szaro, buro i wilgotno dziś. Za mną już druga kawa coby postawiła na nogi. Chyba funkcjonuję na baterie słoneczne, bo wczoraj jak pięknie świeciło, to praca ubywała aż miło.
Posiałam w szklarni rzodkiewkę i rozsadę cebuli oraz sałaty. Na razie stoi na parapecie w domu, ale jak wzejdzie to też wyniosę do szklarni. Myślę, że da rade przy takich temperaturach jak obecnie. Na noc przykryję agrotkaniną i powinno być dobrze.
Jak nie spróbuję to nie będę wiedziała
Justynko, na katalog Austina czekam, ale z nim to różnie bywa. Raz przyślą bardzo szybko a raz trzeba czekać kilka tygodni.
Swoje warzywa bezcenne, więc nie ma na co czekać tylko siać
Aniu, niby miałam mocno ograniczyć wysiewy, a tu nie bardzo mi to wychodzi. Na szczęście już prawie wszystko mam (jeszcze ogórki) i wszelkie regały z nasionami będę omijać szerokim łukiem, aby nie kusiło.
Natalko, już zdecydowanie lepiej, prawie nie ma śladu po przeziębieniu. Siedzenie w ciepłym domu i wspomaganie naturalnymi środkami dało szybki efekt.
Nasturcję zawsze sieję tą karłową ze względu na miejsce. Ale i tak jak ma sprzyjające warunki to potrafi ładnie się rozrosnąć.
Iwonko, Małgosiu, werbenę i tak będę usuwać bo strasznie dużo jej się nasiało. W niektórych miejscach istny gąszcz, zaczęła dominować na różami. Może trochę poprzesadzam a i pewnie nowych siewek też wiosną będzie dużo.
Dorotko, trawnika nie będę zakładać, ale potrzebuję dobrej ziemi do skrzyń, muszę wymienić też w szklarni a całą resztę wykorzystała bym do nawiezienia pola pod warzywa.
Glina w czasie suszy jest jak skała, chciała bym ją użyźnić, rozluźnić.
Poza tym zainteresowałam się uprawami no dig. Oglądam angielskie odcinki na YT i bardzo się wciągnęłam. Ogrodnik Charles Dowling opowiada i pokazuje efekty takiej uprawy. A są one naprawdę imponujące.
