Ufff, ale się nadźwigałam koszyków i nakursowałam z pojedynczymi już sporymi sztukami - prawie wszystkie poszły już na zimowe stanowiska. Tylko kolumna łóżeczek z góralami zostały za oknem i jeszcze agrowłókniną muszę je otulić - do środka termometr i tak do niewielkich mrozów tam zostaną.
Zimowisko mają na parapecie pod którym nie ma kaloryfera i przy rozszczelnionym oknie oraz przy uchylonym oknie balkonowym zapakowane w swoje łóżeczka. Tylko bardzo duże sztuki i te które będą teraz kwitnąć (Mammillarie) stoją pojedynczo jak najbliżej światła, ale słoneczka to teraz nawet na lekarstwo.
Załatwiłam też ostatecznie sprawę wielkiej opuncji, bo była już za wielka na balkonowe warunki, zaczęła marnieć i zajmować 1/4 balkonu - zasiliła śmietnik, ale wpierw miałam z tym problem, bo bałam się by 5cm grube ciernie nie zrobiły komuś krzywdy. - Pocięte zapakowane w pudle i jeszcze na wierzchu powinnam dać pewnie napis - UWAGA ! ZAWARTOŚĆ NIEBEZPIECZNA.

Kamień mi spadł z serca po tej utylizacji, bo zamiar tkwił mi w środku jak cierń i uwierał - teraz gdy już po wszystkim odczuwam ulgę, po prostu tak trzeba było.
A jako pocieszka już jedzie do mnie M. plumoska i M. carmenae rubrispinus - nie będę żałować tej zamiany.
Ps. Nie chce mi się zakładać specjalnego wątku sprzedażowego, ale z mojego opuncjowego lasu pozostało sporo fajnych okazów. Gdyby ktoś reflektował na coś z poniższego zdjęcia to chętnie oddam to w dobre ręce (proszę wtedy info na PW):

- po kliknięciu na miniaturkę otwiera się zdjęcie w pełnym rozmiarze, gdyby ktoś chciał się przyjrzeć szczegółom.
Ja po prosttu nie mam gdzie tego trzymać - porosły trochę te dzieciaki za bardzo.