Witajcie.
Po tygodniu upałów dziś trochę popadało. Dobrze to wszystkim zrobiło:). Po podlewania wężem to jednak prawie nic nie daje.
Mamafrania,
Priam , Jacku, Annar13, Renatko dziękuję ślicznie

. Ciesze się, że Wam się podoba, że zaglądacie i zostawiacie takie miłe komentarze. One dodają mi sił, gdy od schylania nie mogę się wyprostować

.
Teraz u wszystkich królują lilie. U mnie w 95% same żółte. Niewiele innych. Same sie tak rozmnożyły w ciagu kilku lat. Przez to też sa krótko bo kwitną w jednym czasie. W zasadzie już przekwitają.
Ale na kilka egzemplarzy wciąż czekam;).
Iwonko sąsiadka nie kłamie

. Z nimi naprawdę nie ma co robić. Ja wsadzam gdzie popadnie bo żal wyrzucić. I tak tworzą się kępy i szpalery. Ma może różne, to lepiej. U mnie żółta "nuda":). Ale pachną nieziemsko wieczorami. Wydawać się może, że casablanki pachną najmocniej. Ale te tez:).
Katharos naparstnica dałyśmy drugie życie. To prawda, że niższe też są ładne. Może nie kwitną tak obficie, ale za to są odporniejsze na łamanie przez deszcz i wiatr. Liczę, że ten drugi raz to nie ostatni w tym roku

.
Dalie rozpoczynają popis.
Dla przypomnienia:)

Połowa maja i dzisiaj.
Majko dzięki. Juki w tym roku dopisały. Kwitnie każda jedna:).
Może kilka doniczkowców.
Pierwsze angielki z własnych sadzonek. Jestem dumna z ich kwitnienia

.

I kalia. Nie kwitnie, ale ma ładne liście. Stoi w cieniu.
No i zagadka czyli kolor clematisa rozwiązana;)
I kilka rzutów na moją "rolę" jak ja to mówię:)
