Witajcie dziewczyny kochane  
 
Jak ten czas leci szybko, dni za dniem uciekają, dopiero cieszyłam się z narodzin naszego najmłodszego skarba, a on już właśnie miesiąc kończy  
  
 
Pogoda u nas nadal bardziej wczesnowiosenna niż zimowa, ciągle zastanawiam się kiedy okryć ciepłoluby, jeszcze nie okryłam, obsypałam tylko zrębkami mielonymi, a okrywać się boję, żeby nie pobudziły się, choć niektóre jeszcze spać nie poszły. Tak myślę, że może jutro pojadę i okryję choć troszkę, na razie nie mocno, żeby mróz nie zaskoczył nas, działka jest daleko, a nie zawsze mogę na nią jechać, pracuję jak pracuję, po 12 godzin,a ciemno robi się już o 15.00 czasem, nie lubie tego czasu, choć wiem, że powinnam bo przecież to czas oczekiwania na  piękne ŚWIĘTA prawda  
 
Ja to się chyba już nie wygrzebię z tych chorób wcale, okazało się, że po tym upadku i złamanej ręce mam też pękniętą łąkotkę, jednak do czasu rezonansu nic ortopeda z nią nie będzie robił, chodzę, choć boli, już chyba przyzwyczaiłam się do tego bólu  

 , a rezonans dopiero w lutym, oby się to wygoiło, albo boleć przestało, to nic bym z tym już nie robiła chyba  
 
Przyszły ostatnie zamówione nasionka i starczy, więcej nic nie zamawiam, koniec,  oj żeby to choć prawda była, żebym wytrwała w tym postanowieniu  
  
  
 
Jadziu wiesz jak ja lubię takie cuda, nie zawsze mi coś z tego wychodzi, ale lubię siać, dziękuję  
 
Marysiu gdzie będę sadzić pytasz, ja nie wiem  

 , pewnie w donice, a potem prezenty będą, choć akurat te rośliny to na działkę pójdą na pewno, jedynie wysiewy jeśli się udadzą, to będę myśleć co zrobię, dziękuję  
 
Lucynko lubię to bardzo  

 , za  

  dziękuję, ostatnio parę dni pogoda całkiem znośna, niech tak zostanie choć na trochę, dziękuję  
 
Małgosiu ja też już nic nie robię, roślinki zadołowane, czekają do wiosny  
 
