Andrzejku - kwitnąca mirabelka to cudny widok i faktycznie pachnący.
Nie sieję prymulek, bo to nie babcine nasiona tylko współczesne a te po paru latach zanikają.
Ale są dobre forumki, które pomogą odnależć dawne odmiany.
Aniu - niby to rzut beretem a jednak trochę inaczej nam kwitną i rosną niektóre kwiaty.
Ale to właśnie jest dobre i daje pewną różnorodność.
Natura jest nieobliczalna i nieprzewidywalna i to mi się w niej podoba.
Ptactwo w tym roku bardzo poufne, aż dziw bierze, że tak oswojone z bytnością człowieka.
Dla mnie dziwne to, że tyle ich w mieście, ale z drugiej strony wieś chemią zalana oraz pestycydami to i instynktownie ucieka do miasta, gdzie jednak dla nich jest mimo wszystko zdrowiej.
Tosiu - masz rację, jest pięknie.
I niech tak już zostanie jak najdłużej.
Kasiu - nigdy drozdowate nie były tak blisko miasta jak teraz.
A już odległość dwóch metrów ode mnie to szok.
I zarazem wielka przyjemność móc obserwować tak ładnego ptaszka z tak bliska.
Piwonia z tych babcinych, ale fakt że u mnie najwcześniejsza.
Krysiu -

dokładnie to może nie, ale paletę czy dwie to przywiozłam.
Cóż na to poradzę, że tak lubię te kwiatki, na dodatek mrozu się nie boją.
Więc to dobra wiosenna inwestycja.
Wiesz, ja bez aparatu nie wybieram się do ogrodu, można powiedzieć, że przyrosnął do mnie.
Jadziu - koty zbyt leniwe, żeby łapać ptaki no i dość leciwe.
Poza tym wiedzą, że to co najlepsze do zjedzenia to tylko pańcia może zaserwować.
Aniu - bratki to urocze kwiatki i chociaż trzeba się pochylać nad nimi, żeby dokładnie obejrzeć, to przecież wiele innych jest mniej widocznych a też przecież je sadzimy.
Ja je bardzo lubię, bo zawsze poprawiają mi humor i dzięki nim częściej się uśmiecham.
Robert - dziękuję

bardzo.
Koty wygłaskane.
Aguś - piwonie jeszcze z tych babcinych.
Są wczesne i zawsze Mama sprzedawała je na Boże Ciało.
W tym roku wyjątkowo wszystko wczesne u mnie to i one są wcześniejsze niż zwykle.
Elwiro - no tak.....faktycznie.
Ale Ty przecież też z Podbeskidzia, chyba że twój ogród nie osłonięty i na przewiewie.
Nie masz się co dołować, bo u innych jest podobnie.
U mnie ogród osłonięty żywopłotem z tui daje dodatkowo specyficzny mikroklimat.
Aniu - asta - wiosna pełną parą......dokładnie tak.
Cudowna pora roku, która oby trwała jak najdłużej.
Izuś - dzięki

za dokładne rozpoznanie ptaszka.
Wiedziałam że to z drozdowatych, ale ich dokładnie nie rozpoznaję.
Zawarliśmy bliską znajomość, co bardzo mi pochlebia.
I jak zakupy bratków.......udały się ?
Jacku - no rozbroiłeś mnie ostatnią fotką......
Dzięki

, że potwierdziłeś nawet furczaka, chociaż o nim nie pisałam, bo i tak nikt by nie uwierzył.
Dzięki

też za super fotki, które w tej kolorystyce wyglądają bajkowo.
Szkoda, że ten trzmiel nie wyszedł, ale reszta jest OK.
To ja dziękuję za pamięć i cudne prezenty.
Grażko - dlaczego pustynia ?
Też masz sporo już kwiatów, tylko może mało dokładnie szukasz, bo to przeważnie maluchy.
Stosowałam Humus Active i jak widzę daje bardzo dobre efekty, więc na pewno powtórzę to latem.
Ziemia tak nie przesycha latem i zmienia konsystencję z mazistej na grudkowatą.
Jak na razie jestem za.
Geniu - to maskotka z mojego balkoniku.
Gliniana figurka kotka, jest jeszcze druga, nieco większa od tej.
Ale widać akurat ta wpadła Jackowi w oko.
Aniu - dokładnie tak.
I chociaż może gołym okiem aż tak tego nie widać, to uważny obserwator zauważy najmniejszy przejaw wiosny.
Uwielbiam tą porę roku, kiedy wszystko na nowo budzi się do życia.
Dzisiaj dzień zrobił się chłodny i pochmurny, ale deszczu niestety nie było.
Więc zajęłam się szklarnią i warzywnikiem w przerwach podziwiając wszystko co kwitnie.
Tu mini warzywnik na zewnątrz, bo szklarnia to osobny rozdział dla pomidorów, papryki i ziół.
A w warzywniku pod mini szklarenkami już rośnie kolorowa sałata, seler, posiany jest też groszek, rośnie czosnek, szczypiorek i poziomki na obrzeżu.
Posiałam też buraczki korzeniowe i czerwone liściowe.
Dojdą jeszcze ogórki i cukinie.
A może coś jeszcze wpadnie mi do głowy i dosadzę lub dosieję.
......jak długo jeszcze będę czekał na partnerkę ?
Od kilku dni siedzi taki nadęty i niemiłosiernie wrzeszczy na całe żabie gardło pieśń godową.
Niestety samice jakby głuche na to wołanie, więc albo nie chcą go słuchać, albo ich nie ma w pobliżu.
