Moja parapetowa kaktusiarnia - DAK

[Paula15]

Czekamy

[hen_s]

Oj, będzie się działo!

Szczególnie gymnokalicja obiecujące.

[x-Cz-a]

Witaj Danusiu i Twoje kaktusowe królestwo.
Melduję,że echino mają się ok.
Wiesz są obiektem westchnień moich sąsiadek
Sprawiają mi wiele frajdy i wciąż je oglądam
Obiecuję doglądać otwarcia pąków.

[emerald]

Wspaniała galeria pąków

[DAK]

Rebucja wyglądała dziś jak latarenka


Pąki u Gymnokalicjów wyglądają cudnie, szczególnie baldianum - każdy ma inny kolor:


I jeszcze jeden pączuszek, co lubi kaktusowe poduszeczki pod główką:


Pączek G. ragonesei jeszcze tyci, ale w towarzystwie stworka obok wygląda całkiem okazale:


Dobrze, że byłam w domu w czasie dzisiejszej burzy, to mogłam osłonić je wszystkie przed gradowymi kulkami. Jutro ma być słonecznie, to pączuchy znów podrosną.

[Rejden]

Fajne zestawienie pąków, teraz tylko kwiatuszki pokaż, w takiej samej kolejności.

[sokolica]

Dawno mnie u Ciebie nie było, nie wiem, czemu. A tak tu ślicznie Pąki na gymno zapowiadają bogate i kolorowe kwitnienia. Życzę wszystkich możliwych dla baldianum barw. Kibicuję G. ragonesei Śliczne ma kwiatki i te efektownie wyglądają przy niepozornych rozmiarach samej rośliny.
Widzę, że Portos ma jeszcze mnóstwo miejsca To dobrze. Zawsze to optymistyczny wariant na dalsze zakupy

[DAK]

Marek L to ma tyle piękności i tak cudne fotki i by nam się w głowach nie zakręciło od wrażenia to włącza maszynę losującą.
U mnie pączuchy same losują, który otworzy swoje płatki - i dziś wylosowała Rebutia:



Ale następne będą na pewno Gymnole , choć i Mammillarie też wyłażą - niech losują.

[przemek_pc]

Brawo dla pierwszej odważnej

[nolina]

O jak miło ,chociaż u was pooglądam sobie kwitki w pięknych kolorach
U mnie chyba rozmyślają kto pierwszy ma się pokazać ,jakoś długo to schodzi

[Paula15]

Bardzo lubię, te żółte parasolki Czekamy na następne

[Nadzieja]

Piękne kwiaty.

[DAK]

Mam już dość tej aury - z szafy wyciągnęłam olejaka i grzeję od południa, bo mam po dziurki w zakatarzonym nosie tej zimnicy i tego deszczu. Dobrze, że kilka dni temu zamontowałam folię nad kolczakami. Nie spodziewałam się jednak, że tej wody będzie aż tyle i gdy folia się obciążyła to w dwóch miejscach się załamała i woda zaczęła wpływać do dwóch doniczek. Dobrze, że zauważyłam - całe pływały krytą żabką. Potem było osuszanie - tyle wody wyciągały papierowe ręczniki gdy stawiałam na nie te doniczki, że chyba 6 razy je zmieniałam. Te zalane bidulki zostały w domu na czas tego nieustającego deszczu, który pada już od tylu godzin. A do tego przyszły tydzień wcale nie zapowiada się aż tak rewelacyjnie. Zajrzałam do początków swojego wątku - to w maju-czerwcu 2009 roku było podobnie. Wtedy musiałam je osuszać przez przesadzanie do suchej ziemi. Teraz miała więc już doświadczenie, czym grozi bezpodstawna wiara w rychłą poprawę aury i w odpowiednim momencie zadaszyłam folią. Najgorsze, że do tego tak jest zimno. Patrząc na pąki mam wrażenie, że się pokurczyły.

[Rejden]

U mnie z tego zimna, część pąków chyba zamarła.
Dziś zaczyna świecić , może kondycja roślin się poprawi.

[DAK]

Lało bez przerwy przez 24 godziny, od rana znowu osuszanie zalanych kaktusów z tego samego powodu co wczoraj - muszę opatentować sobie jakiś sprytniejszy sposób zadaszania folią na takie paskudne momenty. Przy okazji manipulując przy folii sama zahaczyłam o pąk gymnola i urwałam - jestem wściekła, przemarznięta i chce mi się wyć
Jedyny pąk Rebutii tak spragniony jest słońca, że gdy tylko odrobinka przedziera się przez chmury ten rozchyla swoje płatki jakby chciał uchwycić co tylko się da z tych promyków - w normalną pogodę to ani w głowie byłoby mu w takich warunkach otwierać cokolwiek, czekałby na lepsze pożywienie.

Jak jestem zła, to jak na kobietę przystało humor poprawiają nam zakupy. A że w taką pogodę to i psa by na dwór nie wypędził (już nie wspominając o kocie), to zakupy teraz robi się fajnie, bo przez internet. Ktoś tu na forum napisał, że miejsca jeszcze trochę jest na parapetach więc na poprawienie humoru wczoraj wieczorem zakupiłam jeszcze 4 kaktusiki, w tym jeden to Gymnocalycium chubutense. Będą w połowie przyszłego tygodnia, ale już perspektywa oczekiwania na nie osładza trochę ten paskudny nastrój. Żeby się Portos nie mścił za kradzież jego miejsca, to już mu to miejsce zabrałam wstawiając tam puste doniczki. Czekanie na nowości zawsze przyjemniejsze niż spoglądanie na siąpiący bez ustanku deszcz.