Witajcie!
Na wstępie chciałam Was przeprosić za skandaliczne zaniedbanie własnego wątku
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że oprócz codziennych obowiązków doszedł mi remont łazienki. Od poniedziałku mam fachowców, którzy skuli całą łazienkę, wyburzyli kilka ścian i jak na razie w domu mam totalny bałagan. Jakby trąba powietrzna przeszła przez chałupę. Psy wariują od hałasu, kucia, warkotu wiertarek i walących się ścian. Huk, hałas, że trudno myśli zebrać, a co mówić o napisaniu czegoś sensownego w wątku. Jak mogę, to wieję do ogrodu, albo jadę po materiały dla majstrów, do marketów budowlanych. Wolę już to, niż głuchnąć od tego hałasu. Ale co robić? Jakoś musimy przez to przejść. Wczoraj jeszcze 'narozrabiał' dodatkowo hydraulik, który skuł część podłogi. Dobrze, że mamy drugą łazienkę, bo nie potrafię sobie wyobrazić jakbyśmy funkcjonowali.
Inni fachowcy za to kują ogrodzenie i taras. Mówię Wam, że jak przetrwam ten remont to już mnie chyba nic nie ruszy 
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie zapomnicie całkiem o mnie. Jak tylko się trochę uporam z remontem to obiecuję, że nie będę tak nie zaniedbywać ani swojego, ani Waszych wątków.
Oprócz problemów z remontem, w ogrodzie też nie dzieje się dobrze. Pomijam już coraz większą suszę, która z dnia na dzień jest coraz bardziej dokuczliwa... Nie to jednak spędza mi sen z oczu, tylko niestety tak jak się spodziewałam - kwieciak zaatakował kolejne róże. Wyć mi się chce z tej bezsilności
Dzisiaj zdjęłam kilkanaście pączków z LO, Lichtkoningen Lucii, Gefylt. O biednej Teresie nawet nie wspominam, bo ocalało może z dziesięć nietkniętych pączków. Nawet Tuscany też nie oszczędził. Ręce mi opadają. Tak czekałam na kwiaty. Zapowiadał się szał na LO, a tutaj kicha. A wiecie, co na to mój M? Poradził mi żebym zlikwidowała róże
Radzak się znalazł
Po moim trupie!
Niestety to nie koniec problemów. Robiąc oprysk Chelatem żelaza, spaliłam całkowicie liście na Helli, Gefylt i Theresie Bugnet
Przynajmniej tak mi się wydaje, że to wina tego żelaza. Hella stoi praktycznie goła. Z Gefylt lecą liście na potęgę i z Teresy także. Zupełnie nie wiem co począć? Może któraś z Was miała taki problem? Nie wiem czy obciąć przynajmniej do połowy te róże, czy czekać? Może jakaś dobra duszyczka mi podpowie co zrobić? Martwię się, że stracę te róże na amen. Ratujcie!
Tak wyglądają liście na Gefylt.
Zuza kwieciak to moja tegoroczna zmora. Zniszczył 95% kwiatów na Teresie i niestety nie przepuścił też innym różom

. Pisałam o nich we wstępie. Nie chciałam wczesną wiosną używać chemii i to jak widać był błąd. Wnioski wyciągnęłam na przyszłość i prewencyjny oprysk zrobię w połowie kwietnia. Nie wiem czy to uchroni moje róże przed tym szkodnikiem, ale spróbuję. Może uda mi się wychwycić odpowiedni moment.
Te tulipany, o które pytałaś, to Claudia.
Joluś jeśli do tej pory nie masz kwieciaka, to i nie będziesz go miała. On zaczyna żerować wczesną wiosną. Teraz pokazały się inne paskudztwa, ale z nimi łatwiej, bo zazwyczaj oprysk pomaga. Ta gadzina jest podstępna, mała i bardzo trudno ją dojrzeć
OR nabrała ciałka, co mnie bardzo cieszy

Wypuściła też kilka malutkich pączków.
Oto ona
Jagi! Na różany festiwal czekam z niecierpliwością, ale też z mieszanymi uczuciami. Całą radość oczekiwania popsuł mi atak kwieciaka. I już pogodziłam się z tym, że pozbawił biedną Therese Bugnet większości kwiatów, ale on na tym nie poprzestał. Musiał dobrać się też do innych

Dzisiaj zbierałam ze łzami w oczach ścięte pączki z LO, Tuscany i pozostałych. Nazbierałam całą garść i na tym pewnie jeszcze nie koniec.
Jaki to będzie sezon dla róż? Sama się nad tym zastanawiam

Czy znów będziemy walczyć z suszą i szkodnikami? Pewnie tak. Skoro nie było normalnej zimy, opadów jak na lekarstwo, a wiosna też nie była zbyt łaskawa. Oj, ciężkie jest życie ogrodnika.
Orliki sieją się u mnie na potęgę. Jeśli chcesz, to chętnie Cię nimi obdaruję.
Jagna zasychające pędy i liście to skutek suchej, bezśnieżnej zimy i zimnej wiosny. Na brak opadów cierpimy już od poprzedniego lata, a nawet dłużej i ta susza odbija się na kondycji naszych roślin. Tak myślę, bo innego wytłumaczenia na to zjawisko nie mam. Ale się wymądrzyłam...A sama co zrobiłam? Popaliłam róże chelatem i teraz nie mam pojęcia co z tym fantem zrobić

Jestem sama na siebie wściekła i bezsilna. Może za mocny roztwór zrobiłam? Licho wie?
Lato jak dla mnie niech będzie ciepłe, ale nie takie suche jak w zeszłym roku, bo studnie nam w końcu wyschną.
A o kwieciaku, to już nawet nie chcę mówić, bo mnie zaraz coś trafi...Lepiej żeby do Ciebie nie zawitał, bo jak już gdzieś się pojawi, to robi straszne spustoszenie.
Tulipany w większości posadziłam pomiędzy różami. Problemu z rozgarnianiem kopców nie było. Nic nie rozdeptałam i nawet nie pamiętam czy jak usuwałam kopce, to coś już wychodziło z ziemi?
LO z każdym dniem ma bardziej tłuściutkie pączki, oczywiście te, które ocalały.
Daysy co za dziwna wiosna była. Ja w dalszym ciągu wycinam usychające pędy i tak się zastanawiam jak długo będą się pojawiały kolejne?
A poniżej wklejam zdjęcie orlika od Ciebie. Śliczny jest

Wielkie dzięki
Iwonka z kwieciakiem jest trudno walczyć. W zeszłym roku pokazał się u mnie po raz pierwszy. Wydawało się, że wyzbierałam wszystkie ścięte pączki...Jak widać, nie wszystkie. A szkody jakich dokonał w tym roku są o niebo dotkliwsze. Oprysk profilaktyczny systemicznym środkiem, pewnie miałby sens gdzieś w połowie kwietnia. Czy teraz coś da? Tego nie wiem? Nie mam z tym szkodnikiem żadnego doświadczenia. Ja opryskałam jak już zauważyłam, że grasuje na Teresie. To było jednak za późno. Mówię Ci, że ręce mi opadają, bo codziennie zbieram wciąż nowe pączki. Z całego krzaka ocalało może z dziesięć. Na tym nie poprzestał i dobrał się do kolejnych róż
Jadziu czytałam, że u Ciebie mączniak już zaatakował

Normalnie szok, że o tej porze roku ten grzyb już jest tak aktywny. U mnie póki co żadnych chorób grzybowych nie zauważyłam. Wystarczy mi problemów z kwieciakiem.
Oprysk chelatem zrobiłam i zamiast pomóc, to tylko narozrabiałam. Chociaż tak do końca to wcale nie jestem przekonana, że to właśnie żelazo było powodem popalenia liści na Helli, Gefylt i Teresie. Inne też pryskałam, a nie zauważyłam takich objawów. Nie mam pojęcia co robić?
Souvenir du William Wood
Aluś 
Tulipany przechodzą do historii. U mnie pozostały nieliczne, a ciepłe dni przyspieszyły ich przekwitanie. Za to teraz nastał czas rododendronów, azalii.
Kwieciak - to moja tegoroczna zmora

Mówię Ci, że wściekłość mnie ogarnia i żal i bezsilność jak patrzę i zbieram codziennie nową porcję podciętych pąków. Czeka się rok na kwitnienie róż, a wystarczy jedna mała gadzina żeby Cię pozbawić tej radości. Ech...szkoda słów.
A wiesz, że ta podwyższona rabata to był strzał w dziesiątkę! Ona bardzo mi się podoba, a w realu prezentuje się jeszcze lepiej niż na fotkach. Co prawda różane krzaczyska tak porosły, że niemal murku nie widać i ciężko stopę wcisnąć, ale piętrowe posadzenie kilku krzaków wyglada efektownie.
Mój ostatni nabytek - Kali. Ależ on ma cudne, purpurowe kwiaty.
Jak zwykle przerwa z powodu uśmieszków.