Wprawdzie nie byłem w Twoim wątku ani razu,ale dziś go przeczytałem i postanowiłem parę słów napisać.Podziwiam Twoją pasję stworzenia na tak małej powierzchni swojej oazy którą wykorzystałaś co do praktycznie centymetra.
Anusiny balkonik
- Faworyt
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3752
- Od: 2 gru 2014, o 14:47
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Anusiny balkonik
Witaj Aniu.
Wprawdzie nie byłem w Twoim wątku ani razu,ale dziś go przeczytałem i postanowiłem parę słów napisać.Podziwiam Twoją pasję stworzenia na tak małej powierzchni swojej oazy którą wykorzystałaś co do praktycznie centymetra.
W mojej okolicy ludzie mają duże pole do popisu w postaci miejsca i dużych ogrodów,jednak nie potrafią bądź nie chcą swojej szansy na życie w otoczeniu pięknych roślin wykorzystać.Współczuję Ci że spadło na Ciebie tyle nieszczęść w tak krótkim czasie,ale życie trwa nadal i musisz się nie poddawać
a zdjęcia roślin budzących się do życia najlepiej świadczą że sobie poradzisz
i twój balkon a w przyszłości czego Ci z
życzę ogród na miarę Twoich marzeń będzie tętnił życiem.
Na naszym forum zawsze znajdzie się grono przyjaciół na których na pewno będziesz mogła liczyć gdyż prawdziwi przyjaciele właśnie po to są żeby dawać coś od siebie.
Zaczęłaś od siania większości roślin które i ja wysiałem teraz w tym okresie a później przyjdzie pora na następne i kolejne i się nie obejrzysz że w pewnym momencie nie będziesz miała gdzie postawić stopy,czego Ci serdecznie życzę.

Wprawdzie nie byłem w Twoim wątku ani razu,ale dziś go przeczytałem i postanowiłem parę słów napisać.Podziwiam Twoją pasję stworzenia na tak małej powierzchni swojej oazy którą wykorzystałaś co do praktycznie centymetra.
Serdecznie pozdrawiam.
MK
Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę. Bruno/ Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).
MK
Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę. Bruno/ Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).
- Ola2310
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3071
- Od: 24 maja 2015, o 13:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wojkowice śląsk
- Kontakt:
Re: Anusiny balkonik
Aniu kochana jak mi przykro że takie nieszczęście cię spotkało... Najważniejsze że doszłaś do siebie.
Głowy do roślinek nie miałaś, wcale się nie dziwię... Jak masz taki zbiór nasion to tylko patrzeć jak się na balkonie znów zagęści. Wiesz że zieleninki szybko rosną... Jeszcze będziesz dumna ze swojego małego królestwa.
Ja też zniknelam na trochę z FO ale z powodu problemów z pracą. Jak się ma kłopoty to nic nie cieszy... Zaraz to nadrobimy....
Kicia ma fajną mordeczkę. Czekam na opowieść o niej.
Głowy do roślinek nie miałaś, wcale się nie dziwię... Jak masz taki zbiór nasion to tylko patrzeć jak się na balkonie znów zagęści. Wiesz że zieleninki szybko rosną... Jeszcze będziesz dumna ze swojego małego królestwa.
Ja też zniknelam na trochę z FO ale z powodu problemów z pracą. Jak się ma kłopoty to nic nie cieszy... Zaraz to nadrobimy....
Kicia ma fajną mordeczkę. Czekam na opowieść o niej.
- Anah
- 100p

- Posty: 169
- Od: 26 maja 2016, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Anusiny balkonik
Witku, szalenie miło mi Cię u siebie gościć! Dziękuję za tyle ciepłych i serdecznych słów - Twoja życzliwość jest ogromnie budująca. Kiedy kilka lat temu zaczynałam swoją przygodę z ogrodnictwem, nigdy nie sądziłam, że stanie się ono tak ważne w moim życiu. Chociaż z perspektywy czasu widzę, że oprócz samej radości z dawania roślinom życia i opieki nad nimi, niezwykle istotni są dla mnie inni pasjonaci. Im więcej ogrodników poznaję, tym bardziej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że podobnie jak miłośnicy zwierząt, tak i miłośnicy roślin to zwyczajnie dobrzy ludzie, pełni szacunku, oddania i miłości do świata.
Olu, tak miło Cię widzieć! Przykro słyszeć, że i u Ciebie te minione miesiące nie zapisały się w pełni szczęśliwie. Ale nic to! Nadrobimy. Ten rok musi być w końcu lepszy od poprzedniego
O kici opowiem w kolejnych wpisach (wtedy też wkleję inne jej zdjęcia). Dziś planuję jeszcze ponadrabiać zaległości i pobuszować po Waszych ogródkach.
Przed chwilą otrzepałam ręce z ziemi - kolejna partia nasionek wysiana! Oby tylko ładnie skiełkowały. Wiem, że to głupota, ale żal mi każdego pojedynczego nasionka, z którego nic nie wzejdzie.
Inna rzecz, że torebek z nasionami z roku na rok coraz więcej mi przybywa. Rok temu było ich ponad 200, teraz jest już ponad 300. A wszystko za sprawą nowych odmian i gatunków, dla których tracę głowę! W ubiegłym tygodniu złożyłam duże zamówienie w jednym ze sklepów internetowych, drugie, wcale nie mniejsze - u producenta nasion, a trzecie, największe - u sprawdzonego sprzedawcy na portalu aukcyjnym, od którego rokrocznie biorę nasiona egzotycznych odmian pomidorów i papryk. Pierwsze dwie paczki już do mnie dotarły i to właśnie spośród tych nowych nabytków wybrałam rośliny do drugiej tury późnozimowych wysiewów.
Na początek poszły pomidory - odmiany dotąd przeze mnie nie siane: S. Marzano 2, White Beefsteak, Tigerella, Pink Wonder F1 oraz Moneymaker. Do tego mięta meksykańska i dwie odmiany poziomek (no name PlantiCo i Baron Von Solemacher), a także goździk ogrodowy Szabo, niecierpek waleriana, fiołek rogaty Orange Purple F1 oraz Asarina. W trzecim rzucie pójdzie rzodkiewka, ale to dopiero w weekend
W ogóle przymierzam się do tego, aby w tym roku po raz pierwszy wziąć udział w Gardenii. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, 4 marca byłabym w okolicy Poznania. Nie wiem jednak czy warto - na forach i blogach spotkałam się z różnymi, skrajnymi opiniami. A Wy mieliście może okazję odwiedzić te targi? Polecacie? Warto?
Moc pozdrowień!
Olu, tak miło Cię widzieć! Przykro słyszeć, że i u Ciebie te minione miesiące nie zapisały się w pełni szczęśliwie. Ale nic to! Nadrobimy. Ten rok musi być w końcu lepszy od poprzedniego
Przed chwilą otrzepałam ręce z ziemi - kolejna partia nasionek wysiana! Oby tylko ładnie skiełkowały. Wiem, że to głupota, ale żal mi każdego pojedynczego nasionka, z którego nic nie wzejdzie.
Inna rzecz, że torebek z nasionami z roku na rok coraz więcej mi przybywa. Rok temu było ich ponad 200, teraz jest już ponad 300. A wszystko za sprawą nowych odmian i gatunków, dla których tracę głowę! W ubiegłym tygodniu złożyłam duże zamówienie w jednym ze sklepów internetowych, drugie, wcale nie mniejsze - u producenta nasion, a trzecie, największe - u sprawdzonego sprzedawcy na portalu aukcyjnym, od którego rokrocznie biorę nasiona egzotycznych odmian pomidorów i papryk. Pierwsze dwie paczki już do mnie dotarły i to właśnie spośród tych nowych nabytków wybrałam rośliny do drugiej tury późnozimowych wysiewów.
Na początek poszły pomidory - odmiany dotąd przeze mnie nie siane: S. Marzano 2, White Beefsteak, Tigerella, Pink Wonder F1 oraz Moneymaker. Do tego mięta meksykańska i dwie odmiany poziomek (no name PlantiCo i Baron Von Solemacher), a także goździk ogrodowy Szabo, niecierpek waleriana, fiołek rogaty Orange Purple F1 oraz Asarina. W trzecim rzucie pójdzie rzodkiewka, ale to dopiero w weekend
W ogóle przymierzam się do tego, aby w tym roku po raz pierwszy wziąć udział w Gardenii. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, 4 marca byłabym w okolicy Poznania. Nie wiem jednak czy warto - na forach i blogach spotkałam się z różnymi, skrajnymi opiniami. A Wy mieliście może okazję odwiedzić te targi? Polecacie? Warto?
Moc pozdrowień!
- Faworyt
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3752
- Od: 2 gru 2014, o 14:47
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Anusiny balkonik
To nie głupota Aniu,to powinno być normą dla każdego ogrodnika,bo jak ja to mówię kto potrafi się pochylić z uczuciem nad każdą rośliną musi być dobrym człowiekiem.Miewałem w życiu takie momenty że tak się zbiegły sprawy teoretycznie bez wyjścia,ale czas sprawiał że nawet bez mojego udziału wszystko w końcu rozwikłało się z dobrym skutkiem.Nawet racjonalnie nie potrafię tego wytłumaczyć.Więc planuj,siej,wysadzaj,czyli rób to co sprawia Ci radość.
Pink Wonder będę sadził pierwszy raz,więc w sezonie porównamy nasze starania.
Na targach Gardenii nie dane mi było być,ale widziałem relację i myślę że możesz się wybrać na nią.Można tam zobaczyć a co też ważne dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy.A opinie wiadomo będą różne.Dopóki sama nie sprawdzisz nie będziesz wiedzieć jak jest naprawdę.
Dobrej nocy.
Dobrej nocy.
Serdecznie pozdrawiam.
MK
Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę. Bruno/ Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).
MK
Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę. Bruno/ Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).
- Anah
- 100p

- Posty: 169
- Od: 26 maja 2016, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Anusiny balkonik
Witku, czasami chyba musimy przejść przez trudne momenty, aby dotrzeć do tego, co jest nam pisane. Nie pozostaje nic innego, jak zdać się na przeznaczenie, a w międzyczasie upiększać nasze otoczenie - sadzić, siać i pielić! Tym bardziej, że świstak Phil dostrzegł wczoraj swój cień, a zatem do wiosny już tylko sześć tygodni! 
Co do Gardenii, masz rację. Chyba się wybiorę z czystej ciekawości i w poszukiwaniu różnorakich nowinek. Do domu przywiozę ze sobą raczej jakieś nawozy i nasiona, bo byliny mogłyby nie wytrzymać podróży na południe Polski. Ale z drugiej strony, nigdy nie mów nigdy...
A dziś rano dzień dobry powiedziały mi nowe pelargonie
W lewym korytku - jeden krakowiaczek, w środkowym - tajemnicze nieznajome, bo wysiewane z torebki z mieszanką kolorów, a w prawym - jedna Raspberry Ripple (która w ubiegłym roku skradła moje serce).

A poniżej podsumowanie moich dotychczasowych wysiewów:



I tym kolorowym akcentem kończę i zmykam do pracy! Miłego dnia!
Co do Gardenii, masz rację. Chyba się wybiorę z czystej ciekawości i w poszukiwaniu różnorakich nowinek. Do domu przywiozę ze sobą raczej jakieś nawozy i nasiona, bo byliny mogłyby nie wytrzymać podróży na południe Polski. Ale z drugiej strony, nigdy nie mów nigdy...
A dziś rano dzień dobry powiedziały mi nowe pelargonie

A poniżej podsumowanie moich dotychczasowych wysiewów:



I tym kolorowym akcentem kończę i zmykam do pracy! Miłego dnia!
Re: Anusiny balkonik
Aniu, tak się cieszę, że jesteś z powrotem
. Sezon rozpoczęty, na pewno będzie lepszy.
Jedynka Fajny tygrysek
. U mnie dwa króliki od lat i ostatnio znowu pogryzione kable.
Jakie papryczki posiałaś?
Jedynka Fajny tygrysek
Jakie papryczki posiałaś?
- Anah
- 100p

- Posty: 169
- Od: 26 maja 2016, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Anusiny balkonik
Asiu, ja także bardzo się cieszę, że mogłam tu do Was wrócić!
Na razie wysiałam dwa rodzaje papryk - Poupila i ostra do doniczek PlantiCo (no name, który co rok mi się udaje). Jutro będę wysiewała sześć odmian, a kolejne jak przyjdą od sprzedawcy, o którym już kiedyś Ci opowiadałam
Zamówiłam u niego chili elephant, chili aribibi gusano, scotch bonnet brown, habanero white peruvian, chili thunder mount longhorn, chili purira oraz jalapeno M (najostrzejszy kultywar jalapeno). Mam nadzieję, że dotrą do mnie w przyszłym tygodniu 
Mam też sporo bardziej standardowych (a przy tym łagodniejszych odmian) i też na pewno będę chciała je wysiać jeszcze w lutym
Na razie wysiałam dwa rodzaje papryk - Poupila i ostra do doniczek PlantiCo (no name, który co rok mi się udaje). Jutro będę wysiewała sześć odmian, a kolejne jak przyjdą od sprzedawcy, o którym już kiedyś Ci opowiadałam
Mam też sporo bardziej standardowych (a przy tym łagodniejszych odmian) i też na pewno będę chciała je wysiać jeszcze w lutym
- Ola2310
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3071
- Od: 24 maja 2015, o 13:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wojkowice śląsk
- Kontakt:
Re: Anusiny balkonik
O niecierpka też mam zamiar wysiać w tym roku.
A z pelargoniami z nasion nigdy jeszcze nie próbowałam...W przyszłym tygodniu mam mały urlopik więc wybiorę się na poszukiwanie fajnych nasionek...
A z pelargoniami z nasion nigdy jeszcze nie próbowałam...W przyszłym tygodniu mam mały urlopik więc wybiorę się na poszukiwanie fajnych nasionek...
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42398
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Anusiny balkonik
Witaj Anusiu!
Tak z ciekawości zajrzałam tutaj widząc Cię u Asi i informację skąd: Kraków! Jak zajrzałam tak przeczytałam i obejrzałam wszystko. Zgodnie z poprzednikami przesyłam wiele słów zachwytu nad roślinami, ich doborem i oczywiście ilością. Mieszkałam wiele lat w Krakowie i też zaczynałam od balkonu, ale mając dzieci to one tam królowały ale rośliny też, potem była działka jedna druga, aż wreszcie zaczęłam się rozglądać za domem w miejscu gdzie miałam działkę. Udało mi się za cenę mieszkania w Krakowie nabyć dom z możliwością od razu zamieszkania w nim. Z roku na rok dom ładnieje, a ja mam za progiem ogród to o czym marzyłam w mieście, a i do miasta rzut beretem. Życzę Ci tego z serca tak samo jak i zdrowia i żebyś już nigdy nie musiała patrzeć na marniejące ukochane roślinki
Pogłaskaj pieseczka i Jedynkę 
Tak z ciekawości zajrzałam tutaj widząc Cię u Asi i informację skąd: Kraków! Jak zajrzałam tak przeczytałam i obejrzałam wszystko. Zgodnie z poprzednikami przesyłam wiele słów zachwytu nad roślinami, ich doborem i oczywiście ilością. Mieszkałam wiele lat w Krakowie i też zaczynałam od balkonu, ale mając dzieci to one tam królowały ale rośliny też, potem była działka jedna druga, aż wreszcie zaczęłam się rozglądać za domem w miejscu gdzie miałam działkę. Udało mi się za cenę mieszkania w Krakowie nabyć dom z możliwością od razu zamieszkania w nim. Z roku na rok dom ładnieje, a ja mam za progiem ogród to o czym marzyłam w mieście, a i do miasta rzut beretem. Życzę Ci tego z serca tak samo jak i zdrowia i żebyś już nigdy nie musiała patrzeć na marniejące ukochane roślinki
- Madziagos
- -Moderator Forum-.

- Posty: 4352
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Anusiny balkonik
Całkiem przypadkiem do Ciebie trafiłam i powiem od razu: wrócę nieraz.
Twój balkonik mnie oczarował.
Jestem pełna podziwu, ze na tak małej przestrzeni i w gruncie rzeczy - trudnych warunkach - potrafisz uprawiać tak piękne rośliny.
Twój balkonik mnie oczarował.
Jestem pełna podziwu, ze na tak małej przestrzeni i w gruncie rzeczy - trudnych warunkach - potrafisz uprawiać tak piękne rośliny.
- Anah
- 100p

- Posty: 169
- Od: 26 maja 2016, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Anusiny balkonik
Olu, gorąco Ci polecam wysiew pelargonii - wszystkie, które widziałaś na moich zdjęciach (i bluszczolistne, i rabatowe) są właśnie z nasion. Wcześniej kupowałam nasiona Vilmorinu, ale słabo kiełkowały (mimo że w mieszankach zdarzały się obłędne kolory). Teraz, drugi rok z rzędu, kupuję nasiona Legutko i jestem bardzo zadowolona z efektów - kiełkuje mi aż 90% roślin!
Mario, dziękuję za przemiłe odwiedziny! Bardzo cieszę się, że mój balkonik przypadł Ci do gustu
A jeszcze bardziej zazdroszczę działki i ogrodu, który już zdążyłam podejrzeć - wyborny! Mam nadzieję, że z biegiem czasu także mnie uda się założyć taką zieloną oazę. Na razie mój styl życia (wymuszony charakterem pracy) zupełnie uniemożliwia mi wyprowadzkę poza miasto. To dlatego przyrodę ściągam do swojego domu - psiaka, kicię, warzywa, owoce i kwiaty (a Lucky i Jedynka są wyjątkowo wdzięczni za tak miłe powitanie 
Magdo, zapraszam, zapraszam! Zawsze będzie mi bardzo miło Cię gościć na moim balkonie
A ja dzisiaj, zgodnie z zapowiedziami, wysiałam trzecią grupę nasion. Na pierwszy rzut poszły papryki: (nieobyczajne) Peter's Pepper Red i Peter's Pepper Orange, Cheiro Roxa, Aji White Fatasy, Bulgarian Carrot oraz Violett Cables. Następnie kwiaty: heliotrop peruwiański, dalia karłowa Mignon mieszana, dalia zmienna półpełna, dalia zmienna kołnierzykowa Collarette Dandy i dalia zmienna o brązowych liściach. A do tego: dla mnie trawa cytrynowa, a dla Jedynki - kocia trawa
Do skrzynki trafiły zaś rzodkiewki Easter Eggs (o różnych kształtach i kolorach). Zobaczymy czy mi wzejdą - zazwyczaj sieję je za gęsto i nie doczekuję się niczego oprócz liści. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej (w kolejce do siewu czekają już rzodkiewka Jutrzenka i rzodkiewka De Dix-Huit Jours - 18-dniowa 

Tymczasem w kuwetach wciąż buzuje życie - po pelargoniach i onętkach, zaczęły kiełkować petunie (odmiana surfinia)

Mario, dziękuję za przemiłe odwiedziny! Bardzo cieszę się, że mój balkonik przypadł Ci do gustu
Magdo, zapraszam, zapraszam! Zawsze będzie mi bardzo miło Cię gościć na moim balkonie
A ja dzisiaj, zgodnie z zapowiedziami, wysiałam trzecią grupę nasion. Na pierwszy rzut poszły papryki: (nieobyczajne) Peter's Pepper Red i Peter's Pepper Orange, Cheiro Roxa, Aji White Fatasy, Bulgarian Carrot oraz Violett Cables. Następnie kwiaty: heliotrop peruwiański, dalia karłowa Mignon mieszana, dalia zmienna półpełna, dalia zmienna kołnierzykowa Collarette Dandy i dalia zmienna o brązowych liściach. A do tego: dla mnie trawa cytrynowa, a dla Jedynki - kocia trawa

Tymczasem w kuwetach wciąż buzuje życie - po pelargoniach i onętkach, zaczęły kiełkować petunie (odmiana surfinia)

-
leszczyna
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 7732
- Od: 21 kwie 2009, o 21:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Anusiny balkonik
Anusia a ja do Ciebie trafiłam poprzez Gardenię i polecam warto tam zajrzeć.
Jednak dzisiaj podziwiam Twoje zmagania z wysiewami, już zaczęłaś ....wcześnie, ja jeszcze dam sobie na wstrzymanie bo później nie mogę sobie poradzić z wyciągającymi się roślinami, będę siała po połowie lutego.
A teraz idę pozwiedzać Twój balkon
Jednak dzisiaj podziwiam Twoje zmagania z wysiewami, już zaczęłaś ....wcześnie, ja jeszcze dam sobie na wstrzymanie bo później nie mogę sobie poradzić z wyciągającymi się roślinami, będę siała po połowie lutego.
A teraz idę pozwiedzać Twój balkon
Od przybytku głowa nie boli cz.4 Cz.5.aktualna
Igłą malowane, szydełkiem wydziergane
Moje wątki - Pozdrawiam Krystyna
Igłą malowane, szydełkiem wydziergane
Moje wątki - Pozdrawiam Krystyna
- Anah
- 100p

- Posty: 169
- Od: 26 maja 2016, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Anusiny balkonik
Krysiu, dziękuję za odwiedziny! Bardzo miło mi Cię widzieć!
Wysiewanie zaczęłam, bo mnie ręce zbytnio świerzbią i brakuje mi cierpliwości, aby wytrzymać do początku marca
Ale tak mam co roku. Dzięki temu też mam już sprawdzone metody na uniknięcie katastrofy: jeśli siewki bardzo się wyciągną, głębiej je posadzę. Jeśli później w odpowiednim momencie uszczknę, w sezonie całkiem dobrze dadzą sobie radę 
Wysiewanie zaczęłam, bo mnie ręce zbytnio świerzbią i brakuje mi cierpliwości, aby wytrzymać do początku marca
- Skoanna
- Przyjaciel Forum - silver

- Posty: 980
- Od: 28 sty 2016, o 19:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie
- Kontakt:
Re: Anusiny balkonik
Dzień Dobry Anulko. Rewizyta
No powiem Ci nie masz łatwo. Ja przy Tobie to jestem obszarnik
A pięknie. Ile kwiatów
Miałaś wypadek przeczytałam.
Ale już rozumiem, dobrze jest?
Już siejesz
? Ja grzecznie czekam. W zeszłym roku tak mnie piliło, obiecałam sobie, że w tym nie dam się opętać czadowości
choć po namyśle nie obiecuję, szczególnie jak zacznę podglądać Twoje wyczyny
Kolejny kot
Czy na tym forum nie ma osoby bez kota? Nasz właśnie depcze mi po skrzynkach na tarasie i miauczy żeby go wpuścić. Po czym natychmiast zakręci kółko po domu, stanie przy drzwiach i zacznie miauczeć żeby go wypuścić
i apiać....
Gardenia powiadasz...no kilka lat temu niesamowicie chciałam pojechać, ale jakoś mi się nie zdarzyło. Za to co roku przybywam do Krakowa na te mini targi i zawsze wracam obładowana doniczkami z ziołami.
Lecę uzupełnić listę dyniową, bo mam zaległości świstakowe, ale będę zaglądać do Ciebie.
Wszystkim odwiedzającym wątek kłaniam się pięknie. Z niektórymi to troszku nawet się znamy
a z innymi chętnie się poznam. W kupie raźniej, jak mawiają 
No powiem Ci nie masz łatwo. Ja przy Tobie to jestem obszarnik
Miałaś wypadek przeczytałam.
Już siejesz
Kolejny kot
Gardenia powiadasz...no kilka lat temu niesamowicie chciałam pojechać, ale jakoś mi się nie zdarzyło. Za to co roku przybywam do Krakowa na te mini targi i zawsze wracam obładowana doniczkami z ziołami.
Lecę uzupełnić listę dyniową, bo mam zaległości świstakowe, ale będę zaglądać do Ciebie.
Wszystkim odwiedzającym wątek kłaniam się pięknie. Z niektórymi to troszku nawet się znamy
a z innymi chętnie się poznam. W kupie raźniej, jak mawiają 
- Anah
- 100p

- Posty: 169
- Od: 26 maja 2016, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Anusiny balkonik
Aniu, cudnie, że zajrzałaś!
Faktycznie, powierzchnia mikroskopijna, ale staram się nie zostawać w tyle 
Ze mną na szczęście już wszystko w porządku, dziękuję! Chociaż patrząc na to, co już zaczęłam na parapetach wyprawiać, nie wiem czy głowa jeszcze się nie nadaje do leczenia...
Co zaś się tyczy kota, to myślę, że to dobry moment, żeby zdradzić jego historię. Otóż wszystko wydarzyło się w nocy 28 lipca. Wracałam z delegacji z Gdyni, a po drodze zatrzymałam się koło Olkusza, aby odebrać moją drugą połowę od jego rodziców. Wracaliśmy już razem, ale nie trasą olkuską, ale bocznymi drogami, przebiegającymi przez przepiękne leśne tereny nieopodal Czernej. I jedziemy, jedziemy, on prowadzi, ja przysypiam, wtem ciemność rozświetla mała para oczu. Mój M. był pewny, że to mały lisek. A że czmychnął na pobocze, pozostałby w sferze przypuszczeń, gdyby nagle w mojej głowie nie uruchomił się system alarmowy. Mówię: sprawdźmy, tym bardziej, że po lewej strony znajduje się duży żwirowy parking. Podjeżdżamy, a tam maleńkie kociątko. A za nim jeszcze jedno. A za krzakiem trzecie. Pierwsze, które do nas podeszło, było tym samym, które zwróciło naszą uwagę na drodze. Pierwsze też wskoczyło na ręce. Wtuliło się we mnie bardzo mocno. M. szybko pochwycił drugie. Żeby zapamiętać, które jest które, przyporządkowaliśmy im numerki. Trzeci kociak dał się złapać dopiero po 20 minutach ganiania. Skusił go laserek. Po przeczesaniu wszystkich krzaków w okolicy wsiedliśmy do samochodu. Kocięta błyskawicznie zasnęły na moich kolanach. Ktoś je wyrzucił, my znaleźliśmy - całe i zdrowe, na szczęście.

Następnego dnia od razu pojechaliśmy do weterynarza mojego Lucky'ego. Okazało się, że pierwsze dwa kociaki to kotki, a ostatni to kocurek i że mają ok. 3-4 miesiące. Roboczo nazwaliśmy je Jedynka, Dwójka i Pan Kot, i zaczęliśmy obfotografowywać, aby wystawić na Facebooku. Szybko znalazły się dla nich nowe domy - pewien Pan chciał kocurka, a pewna Pani obie kotki. Jednak oboje byli na urlopie i prosili o przechowanie maluchów do okolic 12 sierpnia. Pan akurat miał wtedy wracać z urlopu, zahaczając po drodze o hodowlę, z której miał odebrać 3-miesięcznego kota bengalskiego, a następnego dnia przyjechać do nas, aby wziąć kocurka.
Pan był bardzo zaaferowany. W lutym zmarł po 14 latach jego kot i bengalka miała mu zrekompensować tę stratę. A skoro zdecydował się już na jednego, to stwierdził, że w sumie to może mieć dwa, stąd też decyzja o przygarnięciu naszego kocurka. Oprócz Pana i jego narzeczonej w ich domu mieszkał także 2-letni husky. I tenże husky już pierwszej nocy pogryzł 3-miesięczną bengalkę. Było oczywiste, że kocurek nie trafi już do tego domu. Lecz lada moment okazało się, że Pani, która chciała przygarnąć kotki, powiedziała, że chętnie weźmie cała trójkę. Ze łzami w oczach odwiozłam do niej kociaki. I tam też zostały... do czasu telefonu od Pani Agnieszki już kolejnego dnia rano. Powiedziała, że podczas gdy dwa z nich fajnie się zaaklimatyzowały, tak jeden nie je, nie pije, chowa się albo płacze, unika kontaktu i ogólnie jest tragedia. I że ona bardzo prosi, abym przyjechała i go odebrała, bo w takim układzie ona nie da rady.
Po moim przyjedzie szybko okazało się, że chodzi o Jedynkę.

A jeśli chodzi o Jedynkę to między nami była miłość od pierwszego wejrzenia. Była najmniejsza (prawdopodobnie ostatnia z miotu), najsłabsza, zdominowana przez pozostałe koty, i podczas gdy one wybarwione były na biszkoptowo...

...ona była szarawa.

Ot, takie brzydkie kaczątko
Żeby ją nakarmić, zamykałam pozostałą dwójkę w innym pokoju, kiedy ją tamte tłukły to ją przytulałam. W efekcie bardzo szybko stałyśmy się nierozłączne i po mieszkaniu chodziła za mną jak pies - krok w krok, non stop była obok. Bardzo chciałam ją u nas zostawić (zresztą między Bogiem a prawdą, chciałam cała trójkę), ale mój M. stanął okoniem (tak, tak, to on jest w takich sprawach głosem zdrowego rozsądku). Mówił: Ty pracujesz, ja pracuję, dużo wyjeżdżamy, kicia będzie nieszczęśliwa sama w mieszkaniu, lepiej znajdźmy jej dom, gdzie ją ktoś pokocha i poświęci jej swój czas. I mimo, że mu przytaknęłam, walczyłam o nią do samego końca. W ostatni dzień była awantura, po której nie odzywałam się do niego praktycznie przez dobę.
Telefon od Pani Agnieszki był jak wybawienie, tym bardziej, że zdarzył się w momencie, kiedy M. był na wyjeździe, podczas którego nie miałam mieć z nim w ogóle kontaktu. Decyzję podejmowałam więc sama. Wyjeżdżał jak nie było kota, a jak wrócił, kot już był, i to dokładnie ten, którego sobie umiłowałam.
Bo jak mnie Jedynka zobaczyła, cała jej kocia depresja minęła jej dosłownie od ręki. Wskoczyła mi na ręce, wtuliła się i zaczęła bawić moimi włosami. Później w aucie dokazywała radośnie (uwielbia jeździć samochodem, ale nie wożę jej w kufrze, lecz przypinam specjalnym pasem), w domu wtrąbiła dwie miski jedzenia i zasnęła na moich kolanach. Obie byłyśmy w raju
Oczywiście jak M. wrócił była dłuuuuga rozmowa, zakończona moją obietnicą, że poszukam jej innego domu. Ale tak zwlekałaaaaaam, tak to przeciąąąąąągałam i tylko szeptałam jej do ucha: teraz czas na Twoją robotę - wtulaj się w niego, mrucz, ja Ci tego nie załatwię. No i urobiłyśmy mojego M. na tyle, że już się pogodził z tym, że mamy kociaka. Robocze imię zostało docelowym, bo też i trudno po takim czasie zmienić przyzwyczajenia
Kicia rośnie, a zachowuje się bardziej jak pies niż jak kot i zdradza ją tylko to, że nie szczeka a miauczy
Dosłownie wszędzie mi towarzyszy. Non stop zabieram ją na wycieczki, gdziekolwiek wychodzę (do rodziców, do dziadków, do znajomych, na zakupy etc.). Jesteśmy nierozłączne. I bardzo szczęśliwe

Ze mną na szczęście już wszystko w porządku, dziękuję! Chociaż patrząc na to, co już zaczęłam na parapetach wyprawiać, nie wiem czy głowa jeszcze się nie nadaje do leczenia...
Co zaś się tyczy kota, to myślę, że to dobry moment, żeby zdradzić jego historię. Otóż wszystko wydarzyło się w nocy 28 lipca. Wracałam z delegacji z Gdyni, a po drodze zatrzymałam się koło Olkusza, aby odebrać moją drugą połowę od jego rodziców. Wracaliśmy już razem, ale nie trasą olkuską, ale bocznymi drogami, przebiegającymi przez przepiękne leśne tereny nieopodal Czernej. I jedziemy, jedziemy, on prowadzi, ja przysypiam, wtem ciemność rozświetla mała para oczu. Mój M. był pewny, że to mały lisek. A że czmychnął na pobocze, pozostałby w sferze przypuszczeń, gdyby nagle w mojej głowie nie uruchomił się system alarmowy. Mówię: sprawdźmy, tym bardziej, że po lewej strony znajduje się duży żwirowy parking. Podjeżdżamy, a tam maleńkie kociątko. A za nim jeszcze jedno. A za krzakiem trzecie. Pierwsze, które do nas podeszło, było tym samym, które zwróciło naszą uwagę na drodze. Pierwsze też wskoczyło na ręce. Wtuliło się we mnie bardzo mocno. M. szybko pochwycił drugie. Żeby zapamiętać, które jest które, przyporządkowaliśmy im numerki. Trzeci kociak dał się złapać dopiero po 20 minutach ganiania. Skusił go laserek. Po przeczesaniu wszystkich krzaków w okolicy wsiedliśmy do samochodu. Kocięta błyskawicznie zasnęły na moich kolanach. Ktoś je wyrzucił, my znaleźliśmy - całe i zdrowe, na szczęście.

Następnego dnia od razu pojechaliśmy do weterynarza mojego Lucky'ego. Okazało się, że pierwsze dwa kociaki to kotki, a ostatni to kocurek i że mają ok. 3-4 miesiące. Roboczo nazwaliśmy je Jedynka, Dwójka i Pan Kot, i zaczęliśmy obfotografowywać, aby wystawić na Facebooku. Szybko znalazły się dla nich nowe domy - pewien Pan chciał kocurka, a pewna Pani obie kotki. Jednak oboje byli na urlopie i prosili o przechowanie maluchów do okolic 12 sierpnia. Pan akurat miał wtedy wracać z urlopu, zahaczając po drodze o hodowlę, z której miał odebrać 3-miesięcznego kota bengalskiego, a następnego dnia przyjechać do nas, aby wziąć kocurka.
Pan był bardzo zaaferowany. W lutym zmarł po 14 latach jego kot i bengalka miała mu zrekompensować tę stratę. A skoro zdecydował się już na jednego, to stwierdził, że w sumie to może mieć dwa, stąd też decyzja o przygarnięciu naszego kocurka. Oprócz Pana i jego narzeczonej w ich domu mieszkał także 2-letni husky. I tenże husky już pierwszej nocy pogryzł 3-miesięczną bengalkę. Było oczywiste, że kocurek nie trafi już do tego domu. Lecz lada moment okazało się, że Pani, która chciała przygarnąć kotki, powiedziała, że chętnie weźmie cała trójkę. Ze łzami w oczach odwiozłam do niej kociaki. I tam też zostały... do czasu telefonu od Pani Agnieszki już kolejnego dnia rano. Powiedziała, że podczas gdy dwa z nich fajnie się zaaklimatyzowały, tak jeden nie je, nie pije, chowa się albo płacze, unika kontaktu i ogólnie jest tragedia. I że ona bardzo prosi, abym przyjechała i go odebrała, bo w takim układzie ona nie da rady.
Po moim przyjedzie szybko okazało się, że chodzi o Jedynkę.

A jeśli chodzi o Jedynkę to między nami była miłość od pierwszego wejrzenia. Była najmniejsza (prawdopodobnie ostatnia z miotu), najsłabsza, zdominowana przez pozostałe koty, i podczas gdy one wybarwione były na biszkoptowo...

...ona była szarawa.

Ot, takie brzydkie kaczątko
Telefon od Pani Agnieszki był jak wybawienie, tym bardziej, że zdarzył się w momencie, kiedy M. był na wyjeździe, podczas którego nie miałam mieć z nim w ogóle kontaktu. Decyzję podejmowałam więc sama. Wyjeżdżał jak nie było kota, a jak wrócił, kot już był, i to dokładnie ten, którego sobie umiłowałam.
Bo jak mnie Jedynka zobaczyła, cała jej kocia depresja minęła jej dosłownie od ręki. Wskoczyła mi na ręce, wtuliła się i zaczęła bawić moimi włosami. Później w aucie dokazywała radośnie (uwielbia jeździć samochodem, ale nie wożę jej w kufrze, lecz przypinam specjalnym pasem), w domu wtrąbiła dwie miski jedzenia i zasnęła na moich kolanach. Obie byłyśmy w raju
Oczywiście jak M. wrócił była dłuuuuga rozmowa, zakończona moją obietnicą, że poszukam jej innego domu. Ale tak zwlekałaaaaaam, tak to przeciąąąąąągałam i tylko szeptałam jej do ucha: teraz czas na Twoją robotę - wtulaj się w niego, mrucz, ja Ci tego nie załatwię. No i urobiłyśmy mojego M. na tyle, że już się pogodził z tym, że mamy kociaka. Robocze imię zostało docelowym, bo też i trudno po takim czasie zmienić przyzwyczajenia



