Już niedługo zamieszczę tutaj zdjęcia moich wurośniętych, które jeszcze nie kwitną. Ale sadzenie na oborniku tylko je wzmocniło i spowodowało, że są większe i mają większa liczbę pąków. Nie wiem, dlaczego piszą, że nie można tego robić, teraz wszystkie u mnie rosną sobie na oborniku i żadnej się krzywda nie dzieje. Do tego w listopadzie posadziłem również tak samo orienpety i nic nawet nie umarzły. W ogóle to ja nie mam żadnych strat w liliach ani po zimie, ani przez sadzenie.Rozanka pisze:Pull, faktycznie w tym moim lesie rosną jak oszalałe i jedne z nielicznych. Lubią takie suche miejsca, choć na wilgotnych, latem, lepiej rosną. Czasem sadzę je po prostu w piach i podsypuję nawozem. Liściastych u mnie mało, to i kompostu brak. Mieszanka z igliwia rozkłada się 3-4 lata, to zawsze deficyt tego dobrego. Ale ten obornik mnie zainteresował, bo już Carlos pisał, że mocno nawozi obornikiem, a wszędzie w literaturze napisane jest żebu nie nawozić w ten sposób.
Trzeba zrewidować poglądy i udać się do moich znajomych koniarzy zza lasu.![]()
Ta koleżanka, to musi je dobrze karmić, że tak porosły.One lubią dużo jeść.
Moje Brunello miały w ubiegłym roku od 19-21 kwiatów na pędzie. Miałam nadzieję, że w tym będzie jeszcze więcej. Niestety wszystkie zmarzły zimą, a to one właśnie rosły na dość wilgotnym miejscu i dodatkowo należały do wrażliwej odmiany.
W tym roku posadziłam około 700 sztuk z różnych grup. Musiałam zapełnić miejsca po wymarzniętych.Podzielę się spostrzeżeniami z uprawy.
![]()
Renatko, piękne. Mam nadzieję, że w tym roku będą jeszcze większe.
