Ewo, poza tymi dwiema małymi mam jeszcze dużą, która tylko dzięki pomocy sekatora mierzy sobie skromne 1,5 m. Kwitła w poprzednim sezonie niezwykle obficie wiosną, później powtórzyła kwitnienie latem, ale znacznie skromniej. Gdzieś (tzn. w wątku o krzewuszkach) mignęła mi rada, bo po wiosennym kwitnieniu powyłamywać przekwitnięte kwiaty. Brzmi madrze, ale nie wiem, czy się na to zdobędę. Podobny zabieg wykonałam azaliom i już po pierwszym krzaczku pomstowałam, że w ogóle się do tego zabrałam.

Im więcej się wie o pielęgnacji roślin, tym więcej jest w ogrodzie roboty.
... Się rozgadałam

, a chciałam Ci tylko powiedzieć, że o kwitnienie to się nie martwię, jedynie o fakt, czy te małe sadzonki w ogóle dożyły tych obecnych mrozów.

Korzonków dużo nie miały, a listopad taki suchy był.
Mirko, tę jedną krzewuszkę to już z pączkami dostałam.

To są ukorzeniane końcówki pędów przez jednego forumka, najwidoczniej taki fragment mu się ucięło.
Januszu, już sam fakt, że zajrzałeś raz i wróciłeś wystarczy. Nie mierzę gościom frekwencji.

U sterlicji nic się nie zmieniło, co też nie jest najgorszą wiadomością, bo mogły spleśnieć.

W najbliższym czasie mam zamiar wysiać kolejnych 5 nasionek, ale najpierw muszę zgromadzić wiecej informacji o sposobach wysiewu. Może w jakis środek stymulujący kiełkowanie się zaopatrzę?

Tak czy inaczej, gdy tylko nastąpi jakiś przełom w mojej hodowli, nie omieszkam sie tym pochwalić.

Co do barwinka, to odezwę się do Ciebie jeszcze na pw.
