A nie lepiej by usunęli go n/n sprawcy?usuniemy go zostawiając na jej działce
Pomocy, źli sąsiedzi!
- MartaG
- 500p
- Posty: 589
- Od: 9 wrz 2008, o 12:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wadowice
- Kontakt:
leda16 pisze:Te betonowo-drewniane fortyfikacje to chyba polska specjalność. W Anglii ogrodzenie można nogą przekroczyć, w Ameryce od ulicy nie ma ogrodzeń, we Francji ogrodzeniami są szpalery cudnie kwitnącej bugenwilli, w Turcji jakieś alabastrowe, białe mureczki (sztachety to he, he, są tam na wagę złota, tam sąsiedzi byliby bogaczami ze swoim drewnianym płotem) a siatki rzeczywiście prawie nie widać. Ilekroć patrzę na szkaradny płot sąsiadów, przypomina mi się film "Sami swoi" i mam ochotę wrzasnąć: Sąsiad, a podejdźże do płota, jako i ja podchodzę...No, postawili, trudno. Może na wiosnę jakiś orkan go zmiecie.
Tak czytam ten wątek... Z własnego doświadczenia wiem, że walka z takim upierdliwym sąsiadem przypomina walkę z wiatrakami, IMO szkoda czasu, zdrowia i pieniędzy. Kiedy zaczęłam gospodarować na "swojej" wsi miałam podobne problemy. Sąsiad posadził wzdłuż całego południowego krańca olszę, działka jest dość wąska i długa, jednym słowem zacienił mi cały ogród. Całość jest położona na lekkim nachyleniu, zaczął dosadzać też brzozy wyżej, wzdłuż sąsiedniej działki. Zupełnie nie miałam na to wpływu bo robił to wszystko zgodnie z prawem, w ramach jakiegoś programu zalesiania i rekultywacji terenu. Jednym słowem trzeba było się przyzwyczaić... Trudno... Potem okazało się, że zaorał swój teren do kamieni granicznych. Zastanawiałam się jak on dojeżdża do tego lasku i utrzymuje tam porządek... No cóż, pewnej jesieni zastałam go na moim terenie (nieogrodzonym) z traktorkiem i przyczepką na środku - pan sąsiad sobie korzystał w najlepsze z mojej drogi i mojego trawnika żeby do siebie dojechać. Nie to mnie nawet rozsierdziło, ale bałagan który po sobie zostawiał. Śmieci w postaci gałązek i liści można było posprzątać, ale puszki, kamienie, słoiki, ba - raz nawet reklamówka z resztkami po jakimś biednym zamordowanym zwierzęciu (pewnie sarna załatwiona przez kłusowników). Zniszczył mi tez kilka drzewek chyba przyczepką. Zaczęłam się buntować, miałam dość płacenia też za wywóz nieswoich śmieci (zresztą w okolicy robię to jako jedna z nielicznych) a przede wszystkim szwędania się po ogrodzie połowy tambylców. Niestety nijak nie dało się z gościem dogadać... Był chamowaty, wrzeszczał, ciągle miał o coś pretensje. Najgorsze że nie mogłam go za rękę złapać, bo bywam tam zazwyczaj tylko w weekendy. Na dodatek wzdłuż tego lasu przebiegała służebność przejazdu do działki niżej. Namówiłam drugiego sąsiada na zmianę tej służebności bez problemu, ponieważ dla niego to było korzystniejsze. Podpisaliśmy co trzeba u notariusza i można było działać.... Przekopałam wzdłuż lasu na całej długości działki szeroki pas ziemi, korzenie poobcinałam siekierą, posadziłam żywopłot a pod nim rośliny. Zostawiłam tylko niewielkiej szerokości pas którym mogę przejść i przejechać na jedną szerokość kosiarką. Sąsiad krzywo na to patrzył, ale nie miał wyjścia, musiał zaakceptować ale sytuacja robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Na szczęście albo nie miał odwagi albo nie wpadł na to by opryskiwać mi rośliny jakimś świństwem. Pewnie trwałoby to do dzisiaj, gdyby sam nie zamówił geodety na mierzenie swoich działek. Okazało się że część jego lasu rośnie na moim terenie! Zapytałam czy sam to wytnie czy mam zamówić specjalistyczną firmę na jego koszt... Poza tym geodeta zwrócił mu uwagę, że połowa gałęzi wisi nad moim ogrodem... Faceta wbiło w ziemię, zaczął się tłumaczyć. Gdy przyjechałam następnym razem drzewa były pięknie podkrzesane, wszystko posprzątane i na dodatek przyszedł zapytać czy te kilka drzew może z wycinką poczekać do przyszłego miesiąca. Wspaniałomyślnie pozwoliłam mu je zostawić i teraz mam na wsi najlepszego sąsiada na świecie;) Zero śmieci, zero gałązek, drzewa systematycznie podcinane, wzdłuż mojej działki wykoszone żeby chwasty się nie siały. Zeszłej jesieni sam zaoferował mi gałęzie z wycinki drzewek iglastych, ba nawet mi je przywiózł traktorkiem a potem jak zobaczył ze zaczynam ryć pas pod kolejny żywopłot zaoferował pomoc i przeorał to swoim pługiem. Nikt obcy już mi się po ogrodzie nie pęta bo sąsiad prawie codziennie patroluje teren:) W efekcie ja mam spokój i jeden z najładniejszych fragmentów w ogrodzie.
Ledo - odpuść, szkoda Twoich nerwów, zdrowia i czasu... Pod płotem posadź rośliny cieniolubne, jakieś niewielkie krzewy żeby go nie kłuło w oczy. Wiele osób dużo by dało by mieć taką osłonę przed słońcem... cień wcale nie musi być utrapieniem, można tam uprawiać wiele wspaniałych roślin:) Pomyśl o hostach, prymulach, jarzmiankach, języczkach, o cebulach wiosną:) I o tym, ze nie będziesz musiała oglądać ani sąsiada ani jego gaci.
Na pocieszenie migawki z mojej granicznej rabaty.




a tak był przed:

Zyskałam całkiem ładne miejsce w ogrodzie a przede wszystkim przekonanie, ze nikt z gruntu nie jest zły tylko do niektórych trudniej dotrzeć:) Dzisiaj z perspektywy czasu widzę, że łatwiej mi się dogadać z miejscowymi, widzą jak ciężko tam pracuję, przychodzą pogadać, zawsze mogę na nich liczyć. Buduje się tam sporo nowych domów, większość to ludzie wykształceni, zamożniejsi którzy grodzą się tymi swoimi wysokimi płotami i nie potrafią się nawet uśmiechnąć. I gardzą miejscowymi. Kiedy jeden z nich zakopał się swoim wypasionym wozem w rowie nikt we wsi nie użyczył traktora, musiał dzwonić po pomoc drogową.
Pozdrawiam, Marta
na zwrotce musi być adnotacja listonosza o nieodebraniu listu - a to znaczy, że list można uznać za skutecznie doręczony. Jeśli listonosz nic nie napisał to możesz mieć regres do poczty, bo jeśli odmówiono przyjęcia korespondencji to taka informacja powinna znaleźć się na zwrotce. Jeśli nikogo nie zastał to winien zostawić awizo a po upływie terminu odbioru z poczty podać powód niedostrczenia.kocurek pisze:A u mnie sprawa dodatkowo się skomplikowała. Otóż, po tym, jak pani P. nie odebrała poleconego od geodety wysłanego na ich adres zamieszczony w księgach wieczystych, poradziłam geodecie żeby wysłał na adres ich zamieszkania, podałam mu go. Mąż pani P. nie pracuje, widuję go non-stop,wierzyłam, że MUSI odebrać, albo odmówić odebrania (co jak pisał Jarek jest równoznaczne z odebraniem).
Niestety, nie wiem jak, czy on listonoszowi nawet nie otworzył drzwi??? w każdym razie geodeta zadzwonił, że otrzymali zwrotkę z poczty o nieodebraniu wraz z listem, czyli - nie doręczono. Geodeta powiedział, że w takim układzie spróbuje donieść list osobiście, a gdy mu się nie powiedzie, zamierza odstąpić od sprawy. Powiedział, że nie ma ochoty się użerać z prokuratorstwem. Mam wrażenie, że gdyby z twarzą mógł się wycofać natychmiast, to już by to zrobił. Boi się? kto wie???
Już widzę, jak pani P. rączki zaciera zachwycona swym sprytem![]()
A ja dalej stoję na niczym. Chyba skończy się tym, że damy jej ustnie termin na usunięcie płotu, i jak tego nie zrobi, usuniemy go zostawiając na jej działce, i postawimy swój. Jeśli oskarży nas o zniszczenie mienia, to ona będzie wnosić sprawę.
Jeśli geodeta odmówi dalszych prac to poproś go o pisemne uzasadnienie - zbieraj kwity, choć wojny nie życzę.
pozdrawiam - Jarek
- kocurek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 821
- Od: 10 kwie 2008, o 11:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: z kątowni
Jutro do końca tygodnia sa w naszym mieście darmowe porady prawnicze, pójdę, zapytam...
Ja w ogóle wolałabym załatwić sprawy polubownie, ale tu nawet nie ma sie do kogo odezwać (patrza na nas jak na czysto wymyte szyby). Ech... czemu ludziom chce sie tracić czas na robieniu komus na złość? Nie rozumiem tego
Ja w ogóle wolałabym załatwić sprawy polubownie, ale tu nawet nie ma sie do kogo odezwać (patrza na nas jak na czysto wymyte szyby). Ech... czemu ludziom chce sie tracić czas na robieniu komus na złość? Nie rozumiem tego

- mora1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 579
- Od: 31 mar 2006, o 17:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
- Kontakt:
Mieć wroga za płotem , to chyba najgorsze co może się zdarzyć. Toksyczny sąsiad potrafi długo umilać życie, też zastanawiam, się czasem dlaczego?
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
moja skarpa
- MartaG
- 500p
- Posty: 589
- Od: 9 wrz 2008, o 12:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wadowice
- Kontakt:
Ja czasem mam wrażenie, że to reakcja obronna na 'nowych' i 'napływowych', Ci zasiedzieli za wszelka cenę chcą pokazać kto tu rządzi. Ja miałam taką sytuację w bloku, potem się to wszystko unormowało i żyję z sąsiadką w zgodzie. Moi znajomi gdy kupili bliźniak i go wyremontowali to sąsiad rozebrał im kawałek płotu, bo w papierach stało że to jego:(mora1 pisze:Mieć wroga za płotem , to chyba najgorsze co może się zdarzyć. Toksyczny sąsiad potrafi długo umilać życie, też zastanawiam, się czasem dlaczego?
Ludzie zamiast próbować różne sprawy wyjaśniać to robią się jeszcze bardziej zatwardziali bo po prostu nie umieją inaczej:( A droga na konflikt to jest według mnie najgorsze z możliwych wyjść, bo nawet jeśli sprawę się wygra to za płotem zawsze będzie już czaił się wróg. Chyba idealnego rozwiązania nie ma:(
Pozdrawiam, Marta
- kocurek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 821
- Od: 10 kwie 2008, o 11:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: z kątowni
U nas poszło ponoć o wykup drogi za domem, każdy miał po 2 metry z prawem pierwokupu, a Pani P. chciała i swoje, i sąsiada, i wojowała o to, że chce całość. Nie wyszło jej, bo teść poszedł do Urzędu Miasta, i tam jasno określili, że drogę wydzielano z dwóch równoległych pól po 2 metry z każdej strony, i ten stary podział obowiązuje. Po równo każdej stronie.
Nie wiem, jak było, ale zawsze nas ignorowali jak łazili koło płota, tylko cichcem lali Roundapem
Hm, geodeta był przebiegły, i dopadł ich osobiście w domu. Otworzyli drzwi, a potem już nie było odwołania, przyjęli pismo
Wytyczanie sie odbyło, i pan P. sie pod protokołem podpisał, gadał przy tym takie farmazony z kosmosu, że nawet nie jestem w stanie powtórzyć
(np. że mu brakuje 20 cm działki, do geodety wołał "choć pan tu") kosmos. Ale papier podpisał, a na nim stoi, że punkty graniczne stoją na jego terenie, czyli jego płot - na moim.
Chyba poczułam ulgę. P. cały czas był zdziwiony, czego my się czepiamy tych parunastu centymetrów płotu
Nie wiem, jak było, ale zawsze nas ignorowali jak łazili koło płota, tylko cichcem lali Roundapem

Hm, geodeta był przebiegły, i dopadł ich osobiście w domu. Otworzyli drzwi, a potem już nie było odwołania, przyjęli pismo

Wytyczanie sie odbyło, i pan P. sie pod protokołem podpisał, gadał przy tym takie farmazony z kosmosu, że nawet nie jestem w stanie powtórzyć

Chyba poczułam ulgę. P. cały czas był zdziwiony, czego my się czepiamy tych parunastu centymetrów płotu

Kocurku, geodeta nie może tak sobie odstąpić od czynności zwłaszcza, jeśli sprawa dotyczy rozgraniczenia i Ty tego geodetę zapłaciłaś. Jarek dobrze pisze - awizo powinno lezeć w skrzynce prokuratorów, a nie podjęcie traktuje się jak doręczenie. Natomiast możesz jeszcze to pismo wysłać przez prokuraturę do niej osobiście. Możesz też iść na nią na skargę do szefa prokuratury biorąc oczywiście dyktafon w kieszeń. Natomiast jest ryzyko, że gdy zaczniecie samowolnie rozbierać płot, ona wezwie policję i zrobi Wam sprawę o zniszczenie mienia, chyba, że z mapy wyraźnie widać, że płocisko stoi na Waszym gruncie.
- kocurek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 821
- Od: 10 kwie 2008, o 11:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: z kątowni
Ano właśnie, widać. I pan P. się pod protokołem (że widać) podpisał. Geodeta się chyba bał, a może był straszony? nie dziwiłoby mnie to.leda16 pisze:Kocurku, geodeta nie może tak sobie odstąpić od czynności zwłaszcza, jeśli sprawa dotyczy rozgraniczenia i Ty tego geodetę zapłaciłaś. Jarek dobrze pisze - awizo powinno lezeć w skrzynce prokuratorów, a nie podjęcie traktuje się jak doręczenie. Natomiast możesz jeszcze to pismo wysłać przez prokuraturę do niej osobiście. Możesz też iść na nią na skargę do szefa prokuratury biorąc oczywiście dyktafon w kieszeń. Natomiast jest ryzyko, że gdy zaczniecie samowolnie rozbierać płot, ona wezwie policję i zrobi Wam sprawę o zniszczenie mienia, chyba, że z mapy wyraźnie widać, że płocisko stoi na Waszym gruncie.
Na darmowych poradach prawnych byłam, i gdybym nie przebrnęła przez tego geodetę, to wyszłaby straszna kupa (sorry) i czekałoby nie latanie po sądach, które mogłoby sie różnie skończyć.
- agnieszka__
- 500p
- Posty: 659
- Od: 22 paź 2009, o 23:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: słoneczne południe
Re: Pomocy, źli sąsiedzi!
Ledo witaj trochę stary wątek ale ponieważ mam problem z moim sąsiadem to czytam doświadczenia innych i się uczę .Patrząc na Twój płot ,właściwie na płot sąsiada nasuneła misi ę taka myśl poparta doświadczeniem z sasiadką panią adwokat ,że te deski strona licowa powinny być zwrócone do Ciebie czyli ta ładniejsza fasada płotu do Ciebie ,
to tyle czytam dalej może mi się cos przyda
to tyle czytam dalej może mi się cos przyda

zielone jest piekne
pozdrawiam Agnieszka
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 18&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
pozdrawiam Agnieszka
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 18&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- Agrokasia
- 200p
- Posty: 497
- Od: 14 kwie 2010, o 15:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Pomocy, źli sąsiedzi!
Przeczytałam cały wątek - czyta się jak powieść sensacyjną. Cieszę się, że jest happy end.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1359
- Od: 21 lis 2012, o 18:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Pomocy, źli sąsiedzi!
a to Polska właśnie ..Agrokasia pisze:Przeczytałam cały wątek - czyta się jak powieść sensacyjną. Cieszę się, że jest happy end.