Kochane- dziękuję za słowa otuchy i trzymanie kciuków- POMOGŁO!!
Właśnie wróciłam ze szpitala.. Widziałam Zakusia- nieco oszołomionego po narkozie, ale żyje i lekarze obiecują, że będzie dobrze!
To, co blokowało dostęp do cewki dziś przy cewnikowaniu to był zablokowany kamień.. Wtorkowa krew w badaniu wyszła bardzo dobra, wtedy były wymioty, biegunka i dreszcze z wysoką gorączką- stąd podejrzenie zatrucia pokarmowego.. Dopiero dzisijesza krew na śniegu i brak sikania naprowadziły na trop- w ostatniej chwili!
Dziś w klinice całodobowej na dyżurze w narkozie udało się kamień wepchnąć do pęcherza, Zakuś jest zacewnikowany i siuśki spływają do woreczka- czuje się chyba lepiej bo wstał na mój widok i po moim wyjściu słabiutko wył. Niestety ciężko znosi rozłąkę- na razie oszołomiony po narkozie, to rozpaczał słabo..
Wstępnie mam zakaz odwiedzin w szpitalu- żeby psina nie rozpaczała po moim wyjściu.. Jeśli mimo to jutro będzie bardzo płakał, to będę mogła go odebrać i tylko przywieźć na kroplówkę. Stan się dziś bardzo pogorszył, bo wtorkowe wyniki krwi były ok, a dzisjesze na dyżurze- bardzo złe. gdyby nie udało się przepchnąć kamienia to byłby operowany i mógł nie przeżyć narkozy..
Na szczęście dostaje kroplówke i mocz spływa- to znaczy, że nerki się nie uszkodziły i wygląda na to, że działają poprawnie! W sobotę ma mieć rano badania krwi i jeśli wyniki będą dobre, to od razu w sobote będzie mieć operację usunięcia kamieni i może wieczorem wróci do domu.
Boże, jak ja się spłakałam dziś z dna serca.. Tak kochaniutki piesek, tak przywiązany i dobry..
Zazwyczaj piszczy przy byle dotknięciu czy szarpnięciu w trakcie czesania- a tu nic.. tylko cichutko postękiwał, a dziś był tak strasznie obojętny na wszystko.. Musiał się nacierpieć.. Na szczęście od wtorku był na lekach p/bólowych i dostawał nospę- może to troszkę pomagało.. Zupełnie nie interesował się okolica podbrzusza- więc nic nie sugerowało problemów w tamtym rejonie..
Oby wszystko dobrze się skończyło! Sporo będzie to nas kosztować, a w obecnej sytuacji- wiadomo.., ale z Mężem stwierdziliśmy, że drugie tyle byśmy dali za zdrowego Zakusia
Danusiu- bardzo mi miło, że znalazłaś chęć i siły na czytanie całego wątku- wiem, że przy moim gadulstwie to nie lada wyzwanie. Serdecznie Cię zapraszam do kibicowania, a Ciebie odwiedzę na pewno.

Zresztą Twój wątek już chyba odwiedzałam-zdaje się, że to u Ciebie podziwiałam cudne figurki aniołów świątecznych..
Agnieszko- kochana jesteś i bardzo Ci dziękuję za wsparcie. Nie śmiałabym obarczać Cię swoimi troskami, a w razie najgorszego- swoją rozpaczą. Na pewno bardzo wziełabyś to do serca- i jako miłośniczka zwierząt o raz serdeczna osoba, ale w dodatku właścicielka pokrewnej rasy.. Dziękuję za trzymanie kciuków

- wydaje się, że najgorsze już za nami..
Aniu- dziękuję Kochana za wsparcie..

Rozpacz byłą okropna- ile ja się napłakałam w drodze do pracy, z jakim strachem jechałam do szpitala.. Mam nadzieję, że teraz będzie wszystko dobrze. Tak staram się dbać o psiaka- może to jakieś błędy dietetyczne, może z wodą coś nie tak.. Wet nam wszystko powie w sobotę, jak zbada kamienie- na co należy uważać..
Na razie nieśmiało mogę powiedzieć "kamień z serca"- oby w sobotę wszystko się powiodło i nerki się z tego wykaraskały..