Witajcie!
Wczoraj obiecałam, dzisiaj wcześniej z działki wróciłam, bo u mnie
słowo droższe od piniendzy.
Jagusiu - u mnie już sucho, już przydałby się deszcz, ale się nie zanosi ani na sam deszcz, ani na burzę, za to coraz to bardziej gorąco.
Mszyce nadal omijają moje rośliny, a choroby grzybowe próbują niszczyć róże, ale nie tylko. Dopadły moją najstarszą hostę, która teraz w połowie wygląda paskudnie.

Nawet dwa pomidory gruntowe zostały zaatakowane i M wbrew mojemu oporowi zastosował chemię.
Te kwiatuszki, o które pytasz, to dzwonek dalmatyński. Niziutki, mocno przyrastający.
Mireczko - ja już od lat nie sieję astrów, a one samoistnie wyłażą i kwitną co rok. Tej wiosny jednak postanowiłam odnowić kolekcję i wysiałam, z czego ani jedna siewka się nie pokazała.

Trochę mnie to martwi, bo samosiewki jakieś mizerne w tym roku.
Masz rację, już coraz bardziej różnobarwnie na rabatach.
Maryniu - wszystkim nam ostatnio czasu brakuje. Nic to, zimą sobie powetujemy.
Moje piwonie w tym sezonie biedne, tylko trzy spełniają moje oczekiwanie, tylko to te najładniejsze i w związku z tym mocno okrojone, bo wielu osobom się podobały. Niektórzy bez pytania odcinali sobie po kawałku.
Weekendowanie udane, dziękuję.
Soniu - ta piwonia nazywa się żółta, ale żółtą jest krótko, by ostatecznie całkowicie się wybielić. Mnie to nie przeszkadza, bardzo ją lubię.
Różyczki tak nieśmiało jeszcze wystartowały, ale rozkręcą się, gdy ciepełko i słonko ich nie zawiedzie.
Buziaki.
Aniu - róże dopiero startują i na razie trochę nieśmiało, ale słońce zrobi swoje i z dnia na dzień będzie coraz piękniej.
O piwoniach już nawet nie chcę myśleć, tak mnie zawiodły w tym roku i tylko cieszę się aromatem tych, które się nie lenią.
Dziękuję za dobre życzenie

, bo niedziela była cudowna.
Basiu - dziękuję,

choć w tym roku mam dużo do zarzucenia swoim piwoniom.
Ewelinko - faktycznie już coraz bardziej kolorowo i taką działeczkę lubię.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i pozdrawiam wzajemnie.
Stasiu - u mnie upał już od wczoraj. Jeszcze może nie trzydziestostopniowy, ale 27 i bez wiatru to już gorąc dla mnie zbyt duży.
Dziękuję za miłe słowa pod adresem moich
kfiotkóf A pomidory i papryczki w tunelu, choć dzisiaj już kilka owoców na krzaczkach pomidorków w gruncie znalazłam.
Dobre życzenia przygarniam z wdzięcznością i odwzajemniam w całej rozciągłości.
Asiu - już w ubiegłym roku dość często pomieszkiwaliśmy na działce i było cudownie, szczególnie rankiem, gdy ptaszki budziły z głębokiego snu.
Chwasty usunęłam i... już ich pełno
Teraz już cieplejsze noce, dzięki czemu warzywa ruszyły ostro do góry i niech już tak zostanie. Moje arbuzy wszytkie dwa jeszcze żyją, ale co to za życie.... Z koprem większość z nas ma taki problem. Mój też coś trafiło i to nie tylko ten pod chmurką, także w tunelu, który już używaliśmy w kuchni. Jedna noc go wykończyła.
Pozdrawiam wzajemnie i również zdrówka życzę.
Iwonko0042 - wszyscy coraz mniej czasu mamy, ale damy radę, bo jak nie my, to kto?
Piwonie kwitną wszystkie na raz. Zawsze zakwitały po kolei, a w tym roku nie dość, że malutko mają kwiatów, to jeszcze jakoś się śpieszą, jakby się bały, że nie zdążą,
cycuś...
Zdrówko przytulam i dziękuję, po czym odwzajemniam z całego serducha.
Marysiu - taki zwariowany początek sezonu, że nawet się myśleć o tym nie chce. Najważniejsze, że mamy rozmaite kwiatuchy i zawsze coś nam serce ucieszy.
Warzywa nareszcie ruszyły z miejsca, jeśli pogoda pozwoli, będzie z nich pożytek.
Dziękuję za ciepłe słowa i dobre życzenia.

Dwie nocki działkowe już zaliczone, a gdy tylko M zakończy maraton po laboratoriach i medykach, przeprowadzimy się tam na dłuższe pobyty.
Pozdrawiam wzajemnie i również życzę zdrowia i coraz piękniejszego oraz bogatszego ogrodu.
Jeszcze obrazeczki z dzisiejszej działeczki.
Piwonie.

Pierwsze lilie.
Kolejny mak.
Goździki brodate.
Rudbekia wschodnia.

irys syberyjski.

Sałaty.

Kabaczek - jedynaczek.

Pomidory w tunelu.

Misia.

Tuptuś.
Jeżyk codziennie o mniej więcej tej samej porze (ok. 17) wychodzi na spacer, a raczej na polowanie i przemierza stałą trasę. Po drodze spotyka miseczkę z wodą, gasi więc pragnienie i idzie dalej. O której wraca, nie wiem.
Jeszcze coś dla oka i do jutra.
