Dziewczyny - faktycznie muszę jakoś to odgrodzić, bo nie mam ochoty
więcej takich stresów przeżywać.
Tylko że to było koszone maszyną, nie kosą, więc faktycznie może trudno było
te małe krzaczorki zobaczyć.
Grażynko - oj dużo tych prac, dużo. Było i jest.
Teren osuszony (za moimi irysami widać kawałki gołej ziemi
- tamtędy leci odwodnienie studni z ujęciem wody).
Miałam zrobić zdjęcie środka studni, która będzie zbierała deszczówkę, ale zapomniałam.
A studnia tak głęboka, że strach zaglądać!
Trochę przez to niebezpieczna (ale zamknęta betonowym włazem, ciężkim jak diabli).
Tak wygląda z zewnątrz
Ze starego domu zostało tyle. I to ratujemy. Dosłownie ratujemy, bo trzeba wieniec założyć
i ściany wzmocnić. Ale w środku jest piwnica, a nasz nowy dom jest niepodpiwniczony.
Do boku będzie przylegać garaż, dorobi się drewutnię i będziemy mieli pomieszczenia gospodarcze.

Jak nam to wyjdzie - nie mamy pojęcia. Przyszłość pokaże.
Mąż dzisiaj pochodził po pokojach

- parter jest wyciągnięty.
Jak się wykonawcy uporają z ratowaniem piwnicy, będą wylewać strop.
Haneczko - mam zebrinusa od Grażynki, ale po tej zimie jakiś marny.
Może mogłam go przykryć na zimę? A może klimat dla takich traw nieodpowiedni?
Oj! hm... coś mi chodzi po głowie, że przecież miałam cukrowego ...
Raz go wyplewiłam i posadziłam z powrotem (kurcze, bo mi przypominał mój perz)
a teraz wynika, że musiałam go za drugim razem skutecznie wyplewić

, bo go
nie ma.

A niech to!

Spróbuję jeszcze raz, ale będę musiała przy nim też jakiś
patyk z nazwą wsadzić.
O matko! Znowu u Ciebie tak zimno?!

Ten sezon chyba zapisze się w naszej pamięci
jako ekstremalnie zimny.
A jak pisze Grażynka - kiedy się wygrzejemy i kiedy nacieszymy słońcem? I nasze rośliny?
Szkoda róż - ech... jak nie złodzieje to zimno...
Beatko - i tak tym razem było lepiej, bo mnie ręka nie bolała od cięcia. A jak latałam ze zwykłymi
nożycami do trawy, to trudno było mi ruszać dłonią przez dobrych kilka dni.
A do chwastów faktycznie przydałoby się jakieś zmyślne urządzonko. Na razie też nic nie wiem
o takowym.
I tak trzymaj Beatko! Nie samą ziemią człowiek żyje.
Krzysiu - ciężko było ale jakoś przeżyłam.
A to mój balkon - jak zwykle królują na nim pelargonie własnego chowu.
I moje przedszkole do wywiezienia na działkę. Pęcherznice na razie posadzę do donic i trochę
jeszcze zostawię, bo i tak na razie nie mam gdzie i jak je posadzić ...
