Dzięki za miłe słowa i podglądanie. 
Miło pracuje się w ogrodzie, jak świeci słońce. Zrobiłam porządek z floksami szydlastymi, połowa wylądowała w kompostowniku, bo rozrosły się nadmiernie. Złocień maruna, który przeżył zimę ma wyjątkowo dużo pędów i zdominował róże. Chyba podobnie jak gipsówce, pozostawię mu tylko kilka pędów, żeby róże miały przewiew. Odcięłam pięć ubiegłorocznych odkładów od hortensji, pięknie ukorzenione. Chyba posadzę kolejne dwie,

a pozostałe powędrują do zaprzyjaźnionych ogrodów. Na razie mają kwarantannę w garażu, bo upały by im zaszkodziły. Wykopałam dwuletnie cebulki czosnków wysokich, bo M jeździ po nich kołem kosiarki. Chyba sianie w korzeniach trzmieliny nie było najlepszym pomysłem.

Słabo przyrosły, ale dwa lata temu wcale nie wierzyłam w powodzenie tego eksperymentu. Ołówek dla zobrazowania wielkości. Posadzę je w dobrej ziemi, może w doniczce i zadołuję. W przyszłym roku będzie łatwiej wykopać, bez niszczenia sąsiadujących roślin.
Małgosiu sześć ostróżek jeszcze bez pąków, ale trzy niebieskie już pokazują kolor. Mam nadzieję, że na kwiaty pozostałych do jesieni czekać nie będę.

Mam jakąś włoską odmianę truskawek, słodkie i najwcześniej dojrzewają. Gdy ma się niewielki areał, warto zainwestować w włókninę, można wcześniej spróbować truskawek.
Ewuniu na szczęście już ciepło i słonecznie, ale parę niecierpków tak ulewa pobrudziła, że dopiero jak zniszczone kwiaty opadną, będą mieć przyzwoity wygląd. Czas orlików już dobiega końca, więc trzeba je pokazywać, bo to piękne kwiaty, choć sfotografować je niełatwo.

Boćki na słupie elektrycznym gnieżdżą się od wielu lat. Żerują po deszczu na ugorach za płotem, więc jak jestem w domu, mogę je podglądać.
Ewelinko kolorów nie ma za wiele, ale i tak stale coś kwitnie. Teraz zachwycam się orlikami odmianowymi. Porosły wysokie i z daleka je widać. Najbardziej cieszyłam się na białe, ale gryzonie zjadły. Niebieskie mają ładne tło z tawuły żółtej, natomiast czarne,

na tle Szmaragdów trochę mało widoczne. Dopiero w sobotę znowu będę mieć spokojny dzień, więc też zamierzam trochę przesadzać samosiejki.
Basiu też lubię rześkie powietrze po burzy, a z deszczu się cieszę, bo moje piaski szybko tracą wilgoć. Byle to nie były ulewy, bo niszczą nisko kwitnące rośliny.
Aniu boćki są słodkie, jak tak dostojnie spacerują po łąkach. Czosnki wysokie już ścięłam, dwa zostały na nasiona.

Codziennie po kilkanaście truskawek już zjadamy. Głównie ja, bo tylko z własnego ogródka mogę zjadać, M kupuje na bazarze. Orliki samosiejki, też już przekwitają, ale odmianowe nadal ładne.
Lucynko jakoś deszcz nie może dotrzeć do Ciebie.

Najbardziej teraz rosną trawy, codziennie widać różnicę. Szczególnie ostnice i miskanty podskoczyły w górę. Moje ulubione szałwie też już wszystkie pokazują kolor. Truskawek w tym roku jest bardzo dużo, byle tylko słońce świeciło, to ładnie dojrzeją.
Iwonko Karol jeszcze nie jadł truskawek, więc zacznie degustację od jednej.

Dopiero jak nie będzie wysypki dostanie kolejną. Tak więc mogłaś spokojnie zjeść tę dojrzałą.

Może wśród chwastów kilka werben rośnie, jakoś nie wyobrażam sobie, że się nie sieje.
Aprilku wysprzątane niektóre fragmenty ogrodu, inne to wielki chaos.

Warzywnik mam w trzech miejscach, więc dopóki tego nie zmienię, nie ma szans na ucywilizowanie niektórych rabat. Nie chcę wyrzucać truskawek, są dla Karola. W nowym miejscu posadzone dopiero jesienią, więc w tym roku nie ma szans na owoce. Mój trawnik też w tym roku nieciekawy, mimo opadów. Przestałam pielić, więc jest mieszanka trawy z chwastami.
