
Marku, dziękuję za miłą interpretację

Jolu witam ponownie, no jak napisałam wyżej niedziela upłynęła na podziwianiu deszczu, rozkoszowaniu się zapachem (boski aromat woda nadała ziemi i roślinom). Oczywiście bieganie wokół domu w celu ratowania tego i owego przed ulewą też było - po kostki w wodzie, to pierwszy raz w historii się zdarzyło.
Izuś, to może ja zacznę myć okna jak mi się zrobi za gorąco

Wieczorem zaś miałam dzień chlebowy, dwa bochny - wprawiam się żeby na wizytę gości był udany wypiek

Igorze, zaraz do Ciebie zajrzę. A fotki moje będą wieczorem, bo teraz bezczelnie piszę z pracy
