Też dostałam taką róże w lutym i zaczęło się z nią dziać to co ze wszystkimi poprzednimi, czyli opadanie liści, zatrzymanie kwitnienia i zamieranie pączków. Myslałam, że znów wyleci na ogród, ale udało się i znów kwitnie
Zrobiłam tak, usychajace liście zbierałam, podlalam i spryskałam słabym naparem z czosnku. Zaaplikowałam tez pałeczki nawozowe biopon do roślin kwitnących z mikoryza. No i przycięłam z góry co najmniej jedną parę liści. I udało się

zakwitły. Zachęcona sukcesem kupiłam po dniu kobiet jeszcze żółtą z wyprzedaży w markecie. Też odratowana. Stoją sobie na zachodnim parapecie nad grzejnikiem, więc dwa razy na dzień podlewanie do podstawki. Nie przesadzałam ich bo i tak ostatecznie latem pójdą do ogrodu.
Za mały ogród, za dużo marzeń...