Bardzo przydatny wątek, a jeszcze lepszy wstęp
U mnie co roku przechowywaniem pelargonii zajmowała się mama, czasem babcia. Ja za bardzo się na tym jeszcze nie znam. Zwykle przechowywane były w budynku gospodarczym gdzie temperatura waha się od +7 do czasem kilku poniżej zera jeśli są straszne morzy. Jestem tam raczej dość jasno, właściwie to jak w normalnym pomieszczeniu. Od czasu do czasu podlewało się rośliny.
Kilka dni temu zauważyłem, że niektóre pelargonie robią się zielone, więc te zabrałem do kotłowni. By miały trochę cieplej oraz bym miał na nie oko.
Reszta to tylko brązowawe kikuty.
Czy dobrze robię? Czy te kikuty jeszcze wypuszczą? Teraz pewnie powinienem je częściej podlewać?
Można teraz poodcinać te zielone i próbować ukorzeniać?
W tamtym roku, jesienią, jak chowałem pelargonie to je przyciąłem, a gałązki od razu wstawiłem do kubeczka z wodą. Nie wiem dlaczego, ale na wszystkich pojawił się biały/ szarawy nalot, chyba pleśń.