
Rośnie pięknie. Chyba lubi słońce, choć u mnie rośnie też w półcieniu pod brzózką. W półcieniu kwitnie później i trochę mniej obficie. Za to odrobinę dłużej.
Ma długie, wąskie liście, podobne trochę do mieczykowych, ale trochę sztywniejsze. Wyrastają na jakieś 60-80cm. Są atrakcyjne bardzo długo. Dopiero jesienia zaczynają zasychać. Ale jej największą ozdobą są intensywnie czerwone kwiaty. Rozwijają się w długim kłosie, po kolei. Zawsze są atrakcyjne, bo przekwitnięte kwiatki natychmiast opadają. Nie ma takiego momentu jak u mieczyków, że na kłosie wisi zwiędnięty kwiatek. Dzięki temu kłos jest zawsze przepiękny, bez naszej ingerencji. Kwiaty są na wysokości około 120cm.
W tym roku kwitły mi niestrudzenie przez kilka tygodni. Są absolutnie bezobsługowe. Zimują w gruncie. Czasami tylko trzeba trochę opielić, bo nie chronią gleby pod sobą przed chwastami. No i ja obcinam przekwitnięte kwiatostany, żeby nie wytwarzały nasion. Ale myślę, że można je zostawić, bo też są dekoracyjne.
Jedna uwaga: to wszystko są zalety dość starej odmiany lucifer. Nowsze odmiany nie są odporne na nasze zimy.