Dziewczyny, bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe słowa

Niestety, wczoraj dopadł mnie jakiś wredny wirus i cały dzień przeleżałam...dzisiaj jakby odrobinę lepiej, ale z rozsądku chyba poleżę, bo rozłożę się na amen
Dlatego też tak ogólnie odpiszę o wiciokrzewach. Z moich obserwacji wynika, że to zupełnie bezproblemowe pnącza. Rosną i kwitną bujnie również w półcieniu. Do tej pory nigdy ich nie przycinałam, ale pies- znajda, którego miałam do ubiegłej jesieni zrobił to za mnie

Generalnie niczego w ogrodzie nie niszczył, upodobał sobie tylko jeden wiciokrzew, który regularnie podgryzał przy samym korzeniu podczas naszej nieobecności w domu. Gdy się zorientowałam, 3/4 pędów było już obgryzionych. Ostatecznie wyszło mu to in plus- bardzo się zagęścił od dołu, a wsadzone byle jak pędy ukorzeniły się bardzo szybko. Wniosek- trzeba czasami wyciąć trochę pędów, bo wiciokrzewy mają tendencję do łysienia od dołu i tworzenia grubego pnia.
Z sześciu posiadanych przeze mnie odmian tylko jedna- wiciokrzew Browna- atakowana jest przez mszyce w momencie wytworzenia pąków kwiatowych. Z reguły wystarczy jeden oprysk i po kłopocie. Nawożę trzykrotnie w sezonie- wiosną obornikiem, potem do kwitnących, jesienią kompostem.
Monia, jeśli Twój wiciokrzew nie jest malutki, to możesz kilka pędów wyciąć i nawet obok wsadzić do ziemi. Szybko się zagęści i na pewno będzie bujny. O nawożeniu pisałam wyżej. Obserwuj, czy nie atakują mszyce. Wiciokrzewy są naprawdę bezproblemowe
