Witajcie!
Wybaczcie mi dłuższą przerwę, sytuacja mnie trochę przerosła, musiałam dać sobie trochę czasu na powrót do równowagi psychicznej (
po ponad dwóch miesiącach odważyłam się zajrzeć do mamy, załamałam się totalnie).
Jak dobrze, że mam działkę, gdzie powoli wracałam do siebie. Wprawdzie pogoda nie rozpieszczała, ale przebywanie wśród zieleni i śpiewu ptasząt życie staje się znośne a nawet coraz bardziej radosne. Ciągle jeszcze kwitną tulipany, laki i pierwiosnki, wesoło mrugają kolorowe oczka floksików, pełników, rododendronu, nawet ciemierniki jeszcze nie straciły kwiatków.
Jagusiu - z deszczu oczywiście bardzo się cieszę, ziemia była już spragniona, podlewanie to nie to samo co woda z nieba. Na ostatnim zdjęciu są laki w towarzystwie tulipanów.
Ja dzisiaj w domu czekałam na kuriera, który przywiózł mi zamówione sadzonki truskawek 'Cherry Berry', które emowi się zamarzyły. A skoro już składałam zamówienie, to nie omieszkałam i sobie przy tej okazji zrobić małą przyjemność. Kupiłam jeszcze kilka lilii na późne kwitnienie.
Mam nadzieję, że Twoje zamówienie też już zostało zrealizowane.
Gosiu - wysprzątane jest to, co jest widoczne dla oczu przechodniów, natomiast z tyłu ciągle jeszcze jest co uprzątać. W kącie duża kupa niepotrzebnego gruzu, który na szczęście zabierze nowy sąsiad, który będzie sam budował domek działkowy. Mimo wszystko ciągle jeszcze pozostanie stos rozmaitych klamotów do utylizacji.
Trawniczek nie zmienił miejsca, został tylko nieco powiększony, ale na szczęście nie kosztem moich kwiatowych rabatek ani grządek warzywnych. Tak naprawdę to miejsca na warzywa nawet trochę przybyło. Jak już zostanie zagospodarowane, będą fotki.
Nie wiem, czy był minus, czy nie, jednak na wszelki wypadek znicze w tunelu płonęły. Na moim dziewiątym piętrze termometr zawsze pokazuje wyższą o co najmniej 5 stopni temperaturę, przy gruncie mogło być zero, na wysokości człowieka np. plus jeden.

Śniegu nie widziałam.
Soniu - moja serduszka sobie kwitnie jak chce - raz cała w kwiatach, innym razem rozwija ich malutko. Deszcz mnie nie martwi, przeciwnie, choć wolałabym ciepły.
Ostatnio ludzie zdaje się przywykli do istnienia wirusa i zaczynają przychodzić na pogaduszki bez zabezpieczeń. Ja jednak wierzę, że skoro lekarze nakazują nosić maseczki, to wiedzą, co robią. Mam duże zaufanie do medyków, dzięki którym ciągle jeszcze mam swoją drugą połówkę w dobrym zdrowiu.
Faktem jest, że sama złamałam jeden z zakazów i pojechałam do mamy, ale musiałam, nie miałam już od dłuższego czasu spokojnie przespanej nocy. Niestety, nic się pod tym względem nie zmieniło, ale to już z innego powodu.
Marysiu - do lata jeszcze bardzo daleko, niestety. Pogoda ciągle nie taka, jakiej bym chciała i trzeba czekać.
Pytasz, z czym wróciłam z ogrodniczych, przyniosłam jakieś wilczomlecze zwisające o ciemnych liściach, dwie werbeny zwisające o białych kwiatach oraz tzw. "komarzyce", a do tego żółte tablice lepowe do tunelu.
Znowu poczta zawaliła sprawę?

Dobrze że "wielki brat" nie nawalił.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i życzenia, które odwzajemniam.
Stasiu - czerwona serduszka kwitnie, biała nawet pąków nie pokazała, a czerwona ledwo z ziemi się wygrzebała. Zawilce już się otworzyły, stopowiec nareszcie pokazał swój urok, sprawiając mi dużą przyjemność.
Ostatnio chętniej marzłam na działce, gdzie mogłam zająć głowę czymś innym i zapomnieć choć trochę o tym, co mnie boli.
Danusiu - na szczęście ani dużych przymrozków, ani śniegu nie mieliśmy, ale zimno ciągle dokucza, nawet mimo słonka.
Kilka tulipanów i u mnie zostało pozbawionych części płatków, a to robota deszczu, który siekł ostro.
Na ostatnim zdjęciu to głównie laki, których żywot już nie będzie długi, ale jeszcze starają się poprawiać mi humor. Dziękuję.
Aniu - także lubię dużo koloru na działce, a u mnie tak naprawdę to pierwsza taka bardzo kolorowa wiosna, głównie dzięki dużej ilości pierwiosnków, laków i tulipanów.
Na tej fotce są laki, a wśród nich schował się tulipan kwitnący kilkoma kwiatkami na jednej łodyżce. Wsadziłam kilka takich cebulek jesienią, ostała się jedna roślinka.
Pozdrawiam wzajemnie.
Iwonko1 - ja śniegu nie widziałam, ale zimnicy doświadczyłam z nawiązką. Na szczęście już zbliżają się coraz cieplejsze dni.
W moim mieście był tylko jeden przypadek "korony", toteż ludzie mało przejmują się ewentualnym niebezpieczeństwem, nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Krótko mówiąc: nie myślą.
Pogoda zapewne ulegnie poprawie, a zdróweczko zawsze potrzebne, dziękuję i wzajemnie.
Ewelinko - barometr idzie na pogodę, a deszczyk się przydał, więc zapowiadają się coraz lepsze dni. Dziękuję za dobre słowa i życzenia

, które odwzajemniam.
W międzyczasie zakwitły....
Trzymajcie się zdrowo. 