Basiu, dokładnie!
Stefciu, dziękuję.
Natalio, w tym roku Azalie mają się wyjątkowo dobrze (odpukać - do końca zimy jeszcze ho ho).
Arkadiuszu, dziękuję.

Ale myślę, że nie tylko u mnie.
Azalia jest przepiękna, to fakt. Kwiaty porozwijały się w pełni. Jest na co popatrzeć. Oby utrzymała je jak najdłużej.
Za to inne rośliny powariowały. Zima w pełni, dzień ledwo, ledwo się zaczął wydłużać, a one wiosnę jakby czuły.
Granatowiec ma już takie liście:
Udaję, że nie widzę i nie zabieram go z tych 10 stopni, które ma. Niech nie przyspiesza.
Ale już fuksję 'Hawkshead' zabrałam z pomieszczenia, w którym stała. Obudziła się, ma mnóstwo listeczków, a tam miała ciemno jak nieszczęście i w dodatku nie byłam pewna, czy przy tym spadku temperatury na zewnątrz nie zmarznie mi w tamtym miejscu. Wstawiłam ją więc do domu.
Mam nadzieję, że będzie się miała dobrze. Niestety, z 12 sadzonek, które miałam z lata na razie trzyma się tylko cztery. I to ledwo, ledwo... Ale na pewno będę uparcie robić następne sadzonki od wiosny. Nie wiem, z czego wynika problem w jej ukorzenianiu - inne fuksje przyjmują mi się bez problemu.
Zrobiłam dziś też przegląd kaktusów i na gymnolkach pojawiają się pąki. To już? Tak szybko? Jak sobie stoją w zimnym niepodlewane?
