
Persymona dziękuję. Leonardo da Vinci jest absolutnie wart posiadania. Mam 4 krzaczki i jest to absolutne tegoroczne odkrycie dla mnie

Dorotko, powojniki wielkokwiatowe u mnie pokonane przez uwiąd. To choroba grzybowa chyba. Jest pewna szansa że odbiją od korzenia ale ja się chyba właśnie wyleczyłam z wielkokwiatowych. Też teraz mam od Stasi ale atragene. One są odporne. A jakie ci powojniki padły?
Hortensje ukorzeniasz po wiosennym cięciu, jak jeszcze nie mają listków. Tnę patyczki z dwoma, trzema oczkami i wciskam do małych doniczek po dwa trzy patyczki, zanużając je wcześniej w ukorzeniaczu do zdrewniałych, tak by jedno lub dwa oczka były pod ziemią. Stawiam na podstawkach, w których staram się stale utrzymywać odrobinę wody, i daję do cienia. Tyle roboty. Powinny pokazać się liście równo z krzaczkami w gruncie, co nie znaczy że już są ukorzenione. Jesienią te doniczki zadołowuję w gruncie i dopiero wiosną wysadzam na właściwe miejsce. Fakt, że jakoś nie zdążyłam żadnej jeszcze posadzić u siebie bo jakoś wszystkie wyszły

Ilonko, moja Burgundy Ice właśnie w środku drugiego kwitnienia. Jeszcze nie wiem jak się zachowa po. Będę ją obserwować. Fakt że u mnie w tym roku róże bardzo zdrowe. Pryskałam tylko wiosną prewencyjnie i dopiero tydzień temu p/grzybowo bo pojawiły się pojedyńcze listki zarażone. Szczególnie na The Fairy stare liście robią się żółte. No i Lawender Dream ma oznaki mączniaka prawdziwego. Ale u mnie sporo dębów i ta choroba jest zawsze, przede wszystkim na przetacznikach i floksach i tak się roznosi.
Za to wczoraj robiłam oprysk na owady, pierwszy raz w tym roku, bo mi małe zielone gąsiennice wyjadły ramblery. Już nie dawałam rady ręcznie ich zbierać
























