Aguś patrząc na to ile ten u nas rośnie to jeszcze troszkę poczekasz. Jedyne co mogę Ci podpowiedzieć to mimo dobrej mrozoodporności warto ją delikatnie okryć na zimę. U nas dostała ze 3 warstwy białej włókniny i w tym roku szaleje jak nigdy. Nie mam ładnego zdjęcia całości, ale może to rozmazane pokaże jak jej się urosło

Tak było na początku kwitnienia, teraz już przekwita.
Bry ja je nawet lubię jako solitery, ale w szeregu to to jak żołnierze na musztrze wygląda

Co do agrestu to też ma trochę mączniaka, stąd ta soda. No ale lałam go prosto z gara, bo plastikowa konewka by tego nie wytrzymała, teraz wiem że warto zakosić na chwilę metalową konewkę i polać go porządnie bo to działa. Mączniaka mam dużo mniej niż w poprzednich latach, ale nie udało się go całkiem pozbyć. No i jeden marny krzaczek coś mi z liści ogołociło w ciągu jednego dnia, co dziwne owoce zostały nietknięte... Ogród sialiśmy na raty, ale o ile dobrze pamiętam większość była zrobiona tuż przed 1 maja. Ogórki do momentu kwitnienia siedziały pod włókniną - to im zawsze dobrze robi. A z tymi selerami to nie wiedziałam, to rozwiązuje sprawę, bo tam jest dość sucho, na skarpie i przy domu więc opady tylko z jednej strony, a i tak połowa spłynie zanim zdąży wsiąknąć. Następnym razem posadzę je w niższej części skarpy, bo to ma być źródło zieleniny do zup i musi być pod ręką
Marysiu z orzechem to wszystko zależy od przyszłego sezonu, jak się poprawi to zostanie, jak nie

. Niestety moja Mama uważa, że mamy za mały ogród dla dużych drzew i powoli, acz konsekwentnie zmusza nas do wycinki co większych osobników. W tej chwili został już tylko orzech, wiśnia, czereśnia, grusza i leszczyna z czego pierwsze dwa są zagrożone bo słabo plonują. Reszta drzewek jest nieduża - kilka antonówek, śliwek i brzoskwiń plus trzy kolumnowe iglaki. Po prostu mamy dwie różne wizje i jeden ogródek.
Cieszę się, że szczepienia się przyjęły. U nas skuteczność 1/3. I też sztetyny. Na rozpoznanie co jest co cały czas się wybieram, ale nie mogę dobrego terminu z Dziadkiem ustalić.
Zeberko świniak "wpadł pod kosiarkę" z okazji wakacji, normalnie jest kudłaty i przypomina końcówkę od mopa
Odnośnie konewek to zacznę niedługo zbierać informacje do pracy naukowej - "jak ma wyglądać konewka, żeby dobrze lała". Stara dziadkowa konewka metalowa leje takim drobnym i gęstym strumieniem - nie wbija roślinek w ziemię. Ma dwa felery, jest ciężka i nie moja - muszę ją pożyczać. Nasza jest leciutka - plastikowa, sitko ma drobniejsze niż tamta a i tak w większości te pojedyncze strumyczki zlewają się w jeden tłukący rośliny niemiłosiernie. No i stoję przed zakupem kolejnej, ale najpierw muszę wiedzieć jak ma wyglądać, żeby nie kupić takiej jaką mam. Na razie zauważyłam dwie różnice i nie wiem, która jest kluczowa - wypukłe vs płaskie sitko i długość tej rurki na której się je montuje... Czekam na Wasze obserwacje w tym zakresie
