Ewelinko skoro Twoje sąsiadki co roku tną róże na jesieni i nic im nie jest - to je utwierdza w przekonaniu, że dobrze robią. Ostatnie zimy były dość łagodne, ale ciekawa jestem co będzie jak przyjdzie taka prawdziwa, mroźna zima? Co wtedy? Jeśli tak krótko przycięte pędy zmarzną, to z czego potem odbiją? Jak pisałam wyżej do Małgosi - Każdy u siebie robi to, co uważa za najlepsze. Wszyscy uczymy się na własnych błędach i z każdym kolejnym sezonem łapiemy większe doświadczenie. Najważniejsze, że swoje poglądy możemy wymieniać tutaj na forum i się nimi wspólnie dzielić. Można tutaj wiele się nauczyć, bo FO to skarbnica wiedzy
Kasiu 
Na temat niskiego cięcia jesiennego się nie wypowiadam. Może Ci, którzy tak robią od lat, wiedzą lepiej.
Ja jednak wolę robić to wiosną. Zresztą wtedy widzę, ile trzeba ciąć, jak uformować (chociaż z tym ostatnim zawsze mam problem), niepewność czy będzie dobrze? Czasami róża nawet po "odpowiednim" uformowaniu, robi co chce i rośnie po swojemu. Często wywalając np. jeden długaśny pęd, który góruje nad resztą, psując pokrój całego krzaka. Ot, natura, którą nie zawsze można poprawić

Ale się wymądrzyłam...
Aniu aneczka1979 
Na początku wybierałam głównie odmiany o wysokiej odporności na mróz...Wróć...nieprawda. Na początku kupowałam co popadnie, to co mi się podobało, nie wiedząc nawet czy to róża wielkokwiatowa, rabatowa, pnąca, czy też parkowa

. Potem był okres fascynacji piennymi. Po kilku nieudanych próbach przezimowania - dałam spokój. Szkoda nerwów i kasy. Kolejnym etapem był okres pnących, o których niewiele wiedziałam i też większość pomarzła...Potem zaczęłam czytać, zbierać informacje, kupować albumy i trafiłam dzięki blogowi jednej z forumek na nasze FO...No i tak się zaczęło. A teraz powinnam wrócić do początku...
Uroda terminatorek też nie była bez znaczenia. I tak do ogrodu trafiła Tuscany, LO, Reine des Violettes, John Laing, Therese Bugnet, Gefylt, Jacques Cartier i jeszcze kilka innych. Po jakimś czasie dopiero zorientowałam się, czy konkretna róża się sprawdziła, czy też czeka na zmianę ogrodu. Nie wszystkie mnie zachwycają i wcale nie rosną tak fantastycznie jak bym chciała. Czasami jak patrzę na jakąś odmianę w innym ogrodzie, to zastanawiam się, czy aby mam tę samą różę? Najlepszym przykładem jest Comte de Chambord u naszej Sabinki. U niej to cudo, a u mnie miernota

Daję jej ostatnią szansę, bo nie lubię niczego wyrzucać. Takich nieudaczników jest u mnie kilka sztuk i jeśli się nie poprawią, to będę musiała poszukać im nowych domów. Przy tym wszystkim zdaję sobie sprawę, że niektóre odmiany potrzebują czasu, aby pokazać swoje piękno. Ogród nauczył mnie cierpliwości, ale i cierpliwość ma swoje granice. Np.taka Chantal Thomas wystawia moją cierpliwość na próbę i otrzymała jeszcze szansę. Czy ją wykorzysta, to już inna sprawa?
Yollanda
Yollanda pisze:Teść, który przyciął róże na krótko, to "Rycerz - Zakuty Łeb"

, a Ty nie doceniasz "jego wyczynu"

.
Lepiej bym tego nie ujęła

To nie jedyne dziwne sztuki jakie wyczynia mój teść
W 2014 r siałam po raz pierwszy pomidory. Zostało mi trochę sadzonek, więc zaproponowałam ten nadmiar teściom. Teściowa była chętna. Wszystkie posadziłam, nawet Em pomagał. I co? Teść tak obficie je podlewał, że wszystkie zgniły. A w następnym roku chyba się bał, że znów ich uraczę pomidorami, więc szybko w to miejsce posadził...kartofle. Wiadomo - tam gdzie kartofle, tam nie ma pomidorów. To tyle tytułem komentarza. Naukę przyjęłam i więcej już z niczym nie wyskakuję
Aniu ASK_ anulla 
Właśnie ze względu na wysokie ceny bezpośrednio u Austina, nie opłaca się zamawiać. Kupuję tylko te dostępne w naszych szkółkach. Prędzej, czy później i do nas dotrą nowości
Iwonka1 
W takim razie z niecierpliwością będę czekała aż otworzysz swoje podwoje
Jeśli Twoje różyczki pod kopcami są zielone, to wszystko będzie ok.
Do Twojego Taty przynajmniej dotarło, że warto posłuchać, popatrzeć, wziąć przykład i skorzystać z czyjegoś doświadczenia. To dobrze o nim świadczy.
Ewuniu7 
Taką mam nadzieję. Pogoda sprzyja, zima odchodzi, więc może to przedwczesne cięcie nie spowoduje zbyt dużych szkód.
Tolinko 
Najbardziej żal mi pnących, które będą musiały startować od początku

Cóż, nie chcę już o tym myśleć, a tym bardziej na to patrzeć. Jak przyjeżdżam do teściów, to wzrokiem omijam rabaty z różami i szybko wchodzę do domu, żeby nie patrzeć na te postrzyżyny.
Wollerton Old Hall nie mam. Jakoś jej fotki do mnie nie przemawiają. Może te, które widziałam nie są najlepsze?
