@ Kuneg – Ano fajnie jest mieć taki gąszcz. A co do ślimaków – no cóż, tępię ile wlezie, sypiąc ferramol na kilogramy. A w taśmę miedzianą po prostu nie wierzę.
@ Adamo – Dzięki. Nigdy nie liczyłem ile gatunków mam. No ja też się ucieszyłem jak zacząłem z Tobą gadać w wątku o wilcach i zobaczyłem, że mam bratnią duszę dla której powojowate są fetyszem ogrodowym tak samo jak dla mnie. Kielisznika zwyczajnego próbowałem siać jak tylko stałem się właścicielem ogrodu dwanaście lat temu, ale jakoś nie wykiełkował. Naprawdę się ucieszyłem jak pojawił się sam, nie wiadomo skąd (zapewne przyniesiony przez ptaki). Jest trochę ekspansywny, to prawda, ale i tak może się schować przy kokornaku powojnikowym. Tamtego ogarnąć nie jestem w stanie, jest niesamowicie inwazyjny. Powój polny o kwiatach różowych w białe paski jest cudny – niestety chwilowo takiego u mnie niet (kiedyś był, ale znikł). Może się jeszcze pojawi? Powój trójbarwny sieję co roku – i nie co roku się udaje. Zależy jak mu pogoda podejdzie. Jeśli chodzi o wilca purpurowego – wszystkie wilce siałem z początkiem maja – i jak na razie jest to jedyny, który wyraźnie wystrzelił do góry i nawet zaczął nieśmiało kwitnąć. Pozostałe strasznie się guzdrzą. Widziałem, że któryś z rzadszych wilców (chyba
Ipomoea luteola, ale nie jestem pewien) przy wysokości niespełna dziesięciu centymetrów i ilości liści dającej się policzyć na palcach jednej ręki zaczął intensywnie produkować pąki kwiatowe. Szaleństwo jakieś. A
Ipomoea pes-tigridis nareszcie zaczął produkować palczaste liście po spędzeniu niemal dwóch miesięcy w stadium dwuliściennego kiełka… Ale ciągle malusieńki jest. Powodzenia z wilcem indyjskim!
@ Pelagia – Dzięki! Nie jest to prawdziwy jaśmin,
Trachelospermum jasminoides nawet z jaśminem nie jest spokrewnione, należy do rodziny toinowatych (podczas gdy prawdziwy jest z oliwkowatych), ale ze względu na piękny zapach nazywane jest po polsku jaśminem gwiazdkowym (w każdym razie wedle polskich szkółek, bo polska wikipedia żadnej polskiej nazwy nie podaje). Malwy mam takie, które się same sieją, bo z tych, co sieję ja, jak już pisałem, guzik wychodzi. Pięknie wschodzą, pięknie puszczają pierwsze liście, po czym znikają w tajemniczych okolicznościach. Kielisznik jak najbardziej dziki – ptaszki przyniosły, a ja cieszę michę. O ślimakach nawet mi się już nie chce pisać…
A poniżej świeża porcja fotek.
Alcea rosea

Anemone coronaria

Callirhoe involucrata


Campanula pyramidalis


Centaurea cyanus

Convolvulus tricolor

Dahlia merckii

Fuchsia x standishii

Glebionis carinata


Helianthus annuus

Helianthus maximiliani

Impatiens balsamina

Ipomoea purpuea

Malva trimestris


Moluccella laevis

Papaver rhoeas

Phedimus kamtschaticus

Platycodon grandiflorus

Rudbeckia hirta

Sauromatum giganteum

Vicia cracca

Viola x williamsiana


Volutaria muricata

Zinnia angustifolia

Zinnia elegans
Pozdrawiam!
LOKI