No i można powiedzieć że wygrywam z nałogiem
Nie palę od środy a jak na mnie to dużo a te niby ekologiczne fajki to pic na wodę moi znajomi też to palą a między czasie zakopcą normalnego papierosa to wyprodukowali chyba po to żeby właśnie nie przestawać palić bo jak ktoś pisał że nawet w kinie to można palić no to żaden środek pomagający rzucić wręcz odwrotnie ja popieram tych co są zdania że albo rzucisz z dnia na dzień albo wcale .
Mnie na razie nie kusi cały czas się zastanawiam dlaczego paliłam ale jednocześnie boję się iść lub jechać gdzieś gdzie palą bo na to to chyba jeszcze tak silna nie jestem
Ale i tak cieszę się z tego co na razie osiągnęłam a to też dzięki wam tyle tu naczytałam aż w końcu się pozbierałam i mam nadzieję że w tym wytrwam
JESTEM JAK MOTYLEK , KIEDY ZNIKNĘ NIKT TEGO NIE ZAUWAŻY
Pozdrowionka ASIA
Trzymaj się - na pewno wytrwasz, wierzę w Ciebie.
Tak na postrach (gdybyś jednak nie wytrzymała) to opowiem o swojej przedostatniej próbie rzucenia. Nie paliłem już wtedy - tak jak Ty - 2 dni. Jednak nie wytrzymałem, pokusiło i zapaliłem. Jednak od razu po pierwszym czy drugim sztachu tak potężnie zakręciło mi się we łbie i zrobiło niedobrze, że myślałem, że odjadę do Krainy Wiecznych Łowów - poważnie. Musiałem usiąść na ziemi i zwymiotowałem - na szczęście (a może nieszczęście) było to w ustronnym miejscu. Pamiętam, że niestety przeszło i popaliłem jeszcze wtedy parę dni, ale przemogłem się, wykonałem ostatnią próbę i nie palę do dziś. Czego i Tobie i innym także - życzę - ale bez takich opisanych tu przeze mnie prób.
Właśnie, nawiązując do poprzedniego postu, jeszcze coś dodam o e-papierosach. Jest tam taki "bajer", ze można zamontować wkłady o różnej zawartości nikotyny, od wysokiej, do zerowej (wtedy sztacha się po prostu samą parą wodną, jakby inhalator). Jak nachodzi wielka ochota na dymka, można oszukać gardło takim właśnie machem beznikotynowym (jak przy odchudzaniu głód szklanką wody). Oczywiście, jak przy innych sposobach rzucania palenia, potrzebna jest determinacja. Wierzę, że stosując coraz niższe wkłady odzwyczaję się od nikotyny i łatwiej będzie mi pozbyć się tego fizycznego uzależnienia, że palce odruchowo sięgają po papierosa, a gardło domaga się dymu.
Podziwiam wszystkich, którzy rzucili metodą "z dnia na dzień". Nie chciałabym jednak po paru dniach abstynencji rzucić się na fajki jak wariat, tego się obawiam.
mamba9991 pisze:Właśnie, nawiązując do poprzedniego postu, jeszcze coś dodam o e-papierosach. Jest tam taki "bajer", ze można zamontować wkłady o różnej zawartości nikotyny, od wysokiej, do zerowej (wtedy sztacha się po prostu samą parą wodną, jakby inhalator). Jak nachodzi wielka ochota na dymka, można oszukać gardło takim właśnie machem beznikotynowym (jak przy odchudzaniu głód szklanką wody). Oczywiście, jak przy innych sposobach rzucania palenia, potrzebna jest determinacja. Wierzę, że stosując coraz niższe wkłady odzwyczaję się od nikotyny i łatwiej będzie mi pozbyć się tego fizycznego uzależnienia, że palce odruchowo sięgają po papierosa, a gardło domaga się dymu.
Podziwiam wszystkich, którzy rzucili metodą "z dnia na dzień". Nie chciałabym jednak po paru dniach abstynencji rzucić się na fajki jak wariat, tego się obawiam.
Wiesz też dopiero rzucam ale stwierdzam że ten sposób jest moim zdaniem stratą pieniędzy bo to tak samo jakbyś ograniczała palenie jak już ktoś tu napisał faktem jest że niektóre próby kończą się nie powodzeniem tak jak u mnie ale spróbuj z dnia na dzień nie jest tak strasznie jak się by wydawało
Dzisiaj nawet jak byłam z teściową w bibliotece bo moją drugą pasję jest czytanie to nawet nie zostałam u niej na kawie bo wiedziałam że jak zostanę to zapalę bo teściowa kopci jak lokomotywa przyjechałam dumna do domku i pogadałam z moimi kwiatkami teraz to może zacznę im romanse czytać
Mam nadzieję że mi się uda
JESTEM JAK MOTYLEK , KIEDY ZNIKNĘ NIKT TEGO NIE ZAUWAŻY
Pozdrowionka ASIA
No niestety Danusiu, nie dla każdego jest to najlepszy sposób. Gdybym tak rzucała, to bym do tej pory paliła, bo rzucałam tak niejednokrotnie..., tylko do wieczora, bez papierosa nie moglam po prostu zasnąć. Chodzi tutaj o to, że mój organizm fizycznie sobie nie radził. Bóle głowy, agresja i totalne ogólne rozbicie, pojawiały się ok. południa i trwały do momentu... zapalenia.
Podeszłam do akupunktury z czystej ciekawości skuszona sloganem: za pierwszą wizytę płacisz -''tyle", jeżeli nie pomogło a nie zapaliłeś płacisz za drugą już tylko ,,połowę", jeżeli nadal sobie nie radzisz i odczuwasz skutki zerwania z nałogiem, a nie zapaliłeś, następny zabieg wykonujemy za darmo. Przyznaję szczerze, po pierwszym zabiegu nie paliłam trzy miesiące i nie potrzebowałam dodatkowych zabiegów. Po tym okresie chciałam sprawdzić czy już jestem wolna i zapaliłam, pociągnęłam dosłownie kilka razy i nałóg wrócił momentalnie. Już się pogodziłam z tym, że zostanę palaczką do konca życia...
Mam troje dzieci, dwie pierwsze ciąże, spokojnie od początku totalna awersja do dymu, trzecia-KOSZMAR, nie dość że paliłam dwa razy tyle to jeszcze pachniały mi popielniczni. Nie mogłam sobie z tym poradzić i przypomniałam sobie o akupunkturze. Byłam na dwóch zabiegach, żeby się ,,dokłuć'' porządnie i nie palę już ponad dwa lata i nie zapalę już nigdy.
Palacze, którzy twierdzą, że nic im nie pomoże niech spróbują akupunktury (nie elektropunktury, którą też wypróbowałam ale ma zdecydowanie słabszą skuteczność). Gwarantuję, że poczują fizyczną różnicę podczas odstawienia papierosów, a czy nigdy nie zapalą, to już ich sprawa.
Najprościej - akupunktura powoduje, że hormony ,,szczęścia"- endorfiny, zostają naturalnie wydzielone przez mózg, bez pomocy nikotyny( i 40.000 innych substancji trujących !!!! zawartych w dymie papierosowym), do której latami przyzwyczajaliśmy zwoje. Dlatego też palacze twierdzą, że palić lubią... a gdy okazuje się, że żeby mieć dobry nastrój nie potrzeba fajki, to z resztą nawyków już z górki - NAPRAWDĘ.
Zabieg należy wykonać u sprawdzonego specjalisty.
Dzięki za post o akupunkturze, wypróbuję.
Jeśli chodzi o mnie, bardzo mocno się uzależniłam i - Z CAŁYM SZACUNKIEM I PODZIWEM DLA TYCH, CO RZUCILI BEZ POMOCY, Z DNIA NA DZIEŃ - we mnie gadanie "po prostu nie pal" wzbudza frustrację i niewiarę, że rzucę to w diabły. Tak strasznie wstyd, gdy wola nie jest silna. Od 19 listopada palę tylko e-papierosa, lecz zaczynam się łamać, w marcu mam urodziny i gdybym się skusiła, to (wyłączając czas od 19 listopada, co prawda z nikotyną, ale bez substancji smolistych) z 37 lat życia miałabym przepalone 20. Głupie to. 19 i parę miesięcy trochę lepiej brzmi
Mamba jesteśmy w podobnym wieku ('73), też mam urodziny w marcu (rybki), to pewnie i skłonności podobne. Idź jak najszybciej na zabieg, a jeżeli nie poczujesz różnicy to znaczy że był wykonany nieprawidłowo. Stymulacja powinna być odczuwalna od razy! Kiedy pierwszy raz rzucałam tą metodą palenie, brałam udział w eksperymencie mającym pokazać nam jej skuteczność. Z igłami w uszach każdy zapalał papierosa, zaciągał się i..... nic. Miało się wrażenie ,,blokady gardłowo-płucnej'', dym nie ,,wchodził'' normalnie, BYŁ INTRUZEM, ale tylko do trzeciego macha. Później blokada puszcza i znowu stajemy się PALACZAMI. Idąc na zabieg musimy być na głodzie, najlepiej rano po całonocnej abstynencji, po zabiegu nasz mózg jest wolny... a nam pozostaje tylko zdać sobie sprawę, że już nie palimy.
Zaznaczam, że akupunktura to nie czarodziejska różdżka, palaczami zostajemy zawsze, mózg niestety tego nie zapomni, ale okazuje się, że można to rzucić bez ,,fizycznego cierpienia''.
W poprzednim poście napisałm o 40.000 substancji trujących, inne źródła podają 4.000, dla palaczy to i tak bez znaczenia
ganio4, szukam gabinetu akupunktury w Szczecinie, nie spodziewam się cudów i czarodziejskiej różdżki, ale im więcej działam w kierunku pozbycia się nałogu, tym bardziej myślenie mi się przestawia na niepalenie. I O TO CHODZI. Wiesz, do zeszłego marca zawsze mieszkałam sama, nikt mi nie mówił, że palenie jest bleee, teraz przeraża mnie, jaki egoizm w sobie wyhodowałam, ze nawet obecność drugiej osoby (niepalący, poza tym astma) nie przeszkadzała mi w nałogu. Czasem sobie myślałam - a truj się, babo, ale nie jego przy okazji. Strasznie poważna w tym wątku jestem, bo przy okazji rzucania palenia wychodzą na jaw takie różne ciemne strony charakteru, o których wolałabym nie wiedzieć. Słabość, egoizm, głupota, kurcze, szkoda gadać
Jedna pociecha - usłyszałam ostatnio, że ładnie pachnę, chciałabym to często słyszeć, więc jest kolejna motywacja do rzucenia na dobre.
A mi się zawsze wyświetla pierwszy post w tym wątku, że wolę być gruba niż śmierdzieć i to jest to, wszyscy już wiemy, że fotoshop przerabia zdjęcia, więc gazety mnie nie stresują, najwyżej potem otworzymy wątek DIETA
A ja za Ciebie trzymam kciuki! Obojetnie jaką drogą będziesz rzucać palenie!
Już wcześniej pisałam, że ja to rzucanie palenia kiedyś rozpoczęłam razem z dietą
I tak mi dobrze poszło, że nie o paleniu ciągle myślałam, ale o jedzeniu!
takasobie - a jakże, czytałam, tylko mnie nie na jedzenie bierze, a na picie Wyobrażam sobie szklaneczkę dżinu, lub nalewki, ta moja śliwowica 12 letnia, a do tego papierosek, kurde, z kawy też muszę zrezygnować, bo mi się kojarzy z dymem. A jak latem uwędzone szynki wyjdą na działce.... Jak sobie poradzić ma ktoś, kto lubi dogodzić podniebieniu, a potem zapalić??????????? Będzie trudno, oj tak.